Miałby on przypominać jeden z tych otaczających Saturna. Europejska Agencja Kosmiczna szacuje, że na orbicie znajduje się około 170 milionów fragmentów kosmicznych śmieci o średnicy większej niż jeden milimetr. Z kolei mniej więcej 670 000 z nich jest większych niż około 1,3 centymetra.
Czytaj też: Księżyce Saturna po raz kolejny zaskakują. Jest ich więcej, niż można się było spodziewać
Jake Abbott z University of Utah jest jednym ze zwolenników teorii zakładającej, że kosmicznych śmieci będzie wystarczająco dużo, by utworzyły gigantycznych rozmiarów pierścień. Naukowiec sądzi, iż jednym ze sposobów na rozwiązanie problemu mogłoby być wyłapywanie kosmicznych śmieci z użyciem magnesów.
Ziemia mogłaby uzyskać swój pierścień za sprawą kosmicznych śmieci
Jak miałoby się to odbywać? Umieszczane na końcach robotycznych ramion magnesy byłyby w stanie kontrolować zachowanie kosmicznych śmieci bądź spowalniać ich ruch po orbicie. W ten sposób można byłoby kierować je w stronę atmosfery, gdzie ulegałyby spalaniu.
Obecność pierścienia przypominającego jeden z tych, które otaczają Saturna, lecz złożonego ze śmieci z pewnością nie byłaby powodem do dumy. Bardziej martwiące od wątpliwych doznań estetycznych byłoby jednak obniżone bezpieczeństwo dla wszelkiego rodzaju statków znajdujących się na orbicie. Wystarczy przypomnieć o perypetiach, z jakimi w ostatnim czasie niejednokrotnie zmagała się Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, narażona na uderzenie jednym z kosmicznych śmieci.
Czytaj też: Tłok na orbicie okołoziemskiej niemal doprowadził do kolejnej katastrofy
Jeśli chodzi o pierścienie Saturna, czyli najbardziej charakterystyczne elementy tego gazowego olbrzyma, to składają się one z lodu i skał skoncentrowanych wokół szóstej planety od Słońca. Przy grubości liczonej w metrach, cechują się one ogromną szerokością, która dochodzi do tysięcy kilometrów. Odkrywcą pierwszego z tych pierścieni był sam Galileusz, któremu udało się go zaobserwować w 1610 roku.