W pierwszych takich ćwiczeniach żołnierze USA stawili czoła wrogim robotom
Latające drony nie są jedynym zmartwieniem USA jeśli chodzi o bezzałogowe i zautomatyzowane lub zdalnie sterowane sprzęty bojowe. Amerykańskie wojsko w razie ewentualnego konfliktu będzie też musiało stawić czoła zrobotyzowanym pojazdom naziemnym, czyli UGV (angielski akronim Unmanned Ground Vehicle). W rzeczywistości zagrożenie tego typu sięga lat 30. ubiegłego wieku i nieudanych sowieckich Teleczołgów, ale dziś ta technologia stała się na tyle zaawansowana, że staje się rzeczywistym zagrożeniem. Dlatego też po raz pierwszy w historii zrealizowano ćwiczenia, w których to żołnierze USA stawili czoła wrogim robotom.
Czytaj też: Pociski SPICE-250 dla polskich Sił Zbrojnych. Lockheed Martin rozpoczął współpracę z Rafael
Nie jest to wcale dziwaczny wymysł walki z czymś, co nie istnieje, bo największe mocarstwa świata ( i nawet te mniejsze kraje), albo już posiadają, albo dopiero rozwijają swoje UGV. Przykładem tego jest Rosja i jej zdalnie sterowane czołgi Uran-9, które mają doczekać się testów na większą skalę w 2022 roku, czy Turcja, która ogłosiła zamiar rozwoju sprzętu tego typu. USA nie pozostaje w tym dłużne ze swoim MUTT, TerraMax czy Ripsaw.
Czytaj też: Drony stają się coraz ważniejsze, a te autonomiczne już zaatakowały ludzi
Tak się składa, że w niedawnych ćwiczeniach, w których to dwa UGV stały się wrogiem USA, były to jedynie standardowe maszyny użytkowe, ale stosownie zmodyfikowane. Jak podaje serwis Forbes, najpewniej były po prostu wspomnianym Multi-Utility Tactical Transport, czyli 2-tonowym UVG z napędem kołowym 8×8 od firmy General Dynamics. Zostały jednak przerobione na pojazdy “Project Origin”, czyli improwizowane roboty bojowe, które w przeszłości występowały z ciężkimi karabinami maszynowymi M2.50, średnimi karabinami maszynowymi M249, granatnikami Mk 19 i rakietami typu bazooka. Są wyposażone w różne czujniki do zdalnego celowania, w tym w kamery dzienne i nocne.
Czytaj też: Chiny powiększają swój nuklearny arsenał. Pentagon jest zaniepokojony budową kolejnych silosów rakietowych
Podczas ćwiczeń te UGV pełniły funkcję strażniczą kluczowego skrzyżowania przez 36 godzin w trybie “cichym”, czerpiąc energię z pokładowych akumulatorów. Uwolniło je to całkowicie od sygnatury termicznej i generowanego hałasu, co znacznie utrudniło ich wykrycie. Pełniły straż nieustannie i bez żadnych spadków “skuteczności”, czego nie można byłoby powiedzieć, gdyby na pokładzie byli ludzie. Warto jednak wspomnieć, że za sterowanie UGV odpowiadało łącznie czterech operatorów, ale w znacznie bardziej komfortowych warunkach. Dodatkowo wykorzystano je do zablokowania strefy lądowania helikopterów i rekonesansu.