Około 5 lat później, w marcu 2021 roku, naukowcy przekazali nieco informacji na temat wcześniejszej detekcji. Ich zdaniem była ona związana z antymaterią, która dotarła na naszą planetę z niezwykle daleka – z pewnością spoza granic Drogi Mlecznej. Po ciągnącej się przez lata świetlne podróży cząstki te ostatecznie uderzyły w antarktyczny lód.
Czytaj też: Gdzie zniknęła antymateria? Astronomowie odkrywają jedną z największych tajemnic Wszechświata
IceCube Neutrino Observatory funkcjonuje od 2010 roku i świetnie sprawdza się w roli wykrywacza neutrin. Ale jako że materia ma swój odpowiednik w postaci antymaterii, to naukowcy założyli, iż neutrina muszą mieć swoje alter ego, czyli antyneutrina. O istnieniu neutrin przesądzają założenia modelu standardowego, czyli teorii związanej z fizyką cząstek elementarnych. Jedną z takich cząstek są neutrina będące tzw. leptonami.
Antymateria została odebrana z wykorzystaniem detektora IceCube Neutrino Observatory
Astrofizycy zakładają, że na początku istnienia wszechświata ilość materii i antymaterii była zbliżona, jednak obecnie tej pierwszej jest znacznie więcej. Potwierdzeniem takiego stanu rzeczy jest… nasze istnienie, ponieważ materia i antymateria mają tendencję do wzajemnej anihilacji. Sheldon Glashow, który w 1979 roku otrzymał nagrodę Nobla, przewidział, że jeśli antyneutrino zderzy się z elektronem, to może to doprowadzić do powstania innych cząstek. Niestety, wykrycie takiego zjawiska jest niełatwe, między innymi ze względu na fakt, że antyneutrino potrzebuje około 1000 razy więcej energii niż są w stanie wytworzyć najbardziej zaawansowane zderzacze znajdujące się na Ziemi.
Czytaj też: Nasz układ jest chroniony niezwykłą otoczką. Jak heliosfera jest kształtowana przez wszechświat?
Oczywiście w przestrzeni kosmicznej takich “zderzaczy” jest wiele i mogą one być niezwykle potężne. Świadczy o tym odkrycie dokonane przy pomocy znajdującego się na Antarktydzie detektora. Jak wyjaśnia Lu Lu z University of Wisconsin-Madison, detekcja w wykonaniu IceCube Neutrino Observatory potwierdza przewidywania modelu standardowego. Ale to nie koniec dobrych wieści. Odkrycie pokazuje bowiem, że kosmos może funkcjonować w formie gigantycznego laboratorium umożliwiającego prowadzenie badań w warunkach nieosiągalnych w ziemskich placówkach.