Nowy pływający reaktor został przetestowany w obiekcie zaprojektowanym do symulacji ekstremalnych warunków pogodowych. Chińscy inżynierowie odnotowali imponującą wydajność całej konstrukcji, co oznacza, że reaktory statku mogą działać przy wietrze o prędkości huraganu. W dalszych testach zwiększono prędkość symulowanego wiatru do ponad 193 kilometrów na godzinę oraz dodano silne fale i prądy głębinowe. Nawet w tak ekstremalnym scenariuszu statek pozostawał w pozycji pionowej, a jego reaktory funkcjonowały bez zarzutu.
Pływające reaktory jądrowe nie są nowym pomysłem
W latach 60. i 70. XX wieku armia Stanów Zjednoczonych korzystała z tego typu konstrukcji. W 2018 r. Rosja uruchomiła Akademik Łomonosow, czyli 70-megawatową pływającą elektrownię jądrową, nazywaną czasem złośliwie „nuklearnym Titanikiem”. Jeśli chodzi o mniejszy kaliber, to np. w zeszłym roku duński startup Seaborg ogłosił, że zebrał 10 mln dolarów na budowę małych i tanich reaktorów pływających.
Takie pływające elektrownie ułatwiają dostarczanie energii do miejsc, które nie dysponują rozbudowaną i naziemną siecią energetyczną, zdolną do zaspokojenia ich potrzeb. Łomonosow wykorzystywany jest na przykład do zasilania portu Pewek. Chińczycy chcą z kolei zasilać pływającymi reaktorami swoje morskie platformy wiertnicze.
Czytaj również: Chiny budują reaktory jądrowe. Naukowcy są zaniepokojeni
Chociaż, jak twierdzą eksperci z harwardzkiego Belfer Center, chińska flota pływających elektrowni może odegrać również ważną rolę w geopolityce. Analityk Viet Phuong Nguyen mówi, że wielkość planowanej przez chiński rząd floty reaktorów może wskazywać na to, że program ma na celu „pomóc w umocnieniu militarnego przyczółka Chin na Morzu Południowochińskim”. Chodzi o niejawny konflikt ze Stanami Zjednoczonymi, które również chcą kontrolować ten obszar przy pomocy swojej floty wojskowej.
Krótko mówiąc: pokaz możliwości pływającego reaktora to kolejny aspekt rywalizacji pomiędzy Chinami i USA. Ekstremalnie szybki rozwój technologiczny Chin coraz bardziej zaczyna zagrażać pozycji Stanów Zjednoczonych, uważanych do tej pory za najpotężniejsze supermocarstwo na Świecie. Historia jednak nie lubi stagnacji.