Nasza gwiazda wygląda bowiem na nowych zdjęciach niczym żywa komórka widoczna pod mikroskopem. Jej uwiecznienie nie było rzecz jasna łatwym zadaniem, ponieważ do uzyskania tak piorunującego efektu końcowego artysta zajmujący się fotografowaniem kosmosu połączył ze sobą… 150 000 obrazów. W ten sposób powstał jeden gigantyczny, mający rozdzielczość wynoszącą 300 megapikseli.
Czytaj też: Amazon sprawdza możliwość zasłonienia Słońca. Co planuje Bezos i spółka?
Fire and Fusion (Ogień i Fuzja), bo tak nazwał swoje dzieło, przedstawia Słońce uchwycone za pośrednictwem teleskopu ustawionego w ogródku McCarthy’ego. Wbrew pozorom nie wystarczą umiejętności i odpowiednio zaawansowany sprzęt, aby uwiecznić tak efektowny widok. Autorowi zdjęć potrzeba było również sporo odwagi, pomysłowości i szczęścia, dzięki którym uniknął poważnych uszkodzeń wzroku, do jakich może doprowadzić patrzenie bezpośrednio na naszą gwiazdę.
W normalnych okolicznościach użycie teleskopu i skierowanie go na Słońce byłoby niezwykle niebezpieczne. Może to prowadzić do ślepoty, a nawet potencjalnego pożaru. Zastosowałem więc różne filtry w teleskopie, które przepuszczają tylko bardzo niewielką część tego światła, co umożliwia uchwycenie szczegółów dotyczących Słońca, które w innym przypadku byłyby nie do zobaczenia. stwierdził fotograf
Czytaj też: Słońce w promieniach rentgenowskich wygląda obłędnie. NASA udostępniła zdjęcie ukazujące tamtejsze plamy
Odległość między Słońcem i Ziemią wynosi około 150 milionów kilometrów. Dystans dzielący naszą gwiazdę i Błękitną Planetę jest określany mianem jednostki astronomicznej, czyli AU. Na przykład sonda wystrzelona w ramach misji Solar Orbiter, która niedawno znalazła się w pobliżu Ziemi, ma się ostatecznie zbliżyć do Słońca na odległość około 0,28AU. Nawet pomimo milionów kilometrów dzielących go od gwiazdy, statek będzie wystawiony na działanie temperatur wynoszących kilkaset stopni Celsjusza.