Przeszłość pocisku hipersonicznego AGM-183A ARRW (Air-Launched Rapid Response Weapon) zdecydowanie nie należy do najbardziej świetlanej. Za jego opracowanie i ulepszanie odpowiada Lockheed Martin Missiles and Fire Control na mocy kontraktu o wartości 480 milionów dolarów. Wiemy, że w praktyce AGM-183A będą przenosić szybujący pocisk hipersoniczny z głowicą konwencjonalną, który będzie rozwijał prędkości od 6,5 do 8 Machów i mógł uderzać w cele oddalone o nawet 1609 km w czasie 10-12 minut.
Czytaj też: Rosyjska rakietowa korweta spłonęła i najpewniej trafi na złom. Co spotkało Prowornyj?
Po udowodnieniu, że na AGM-183A można polegać, te pociski trafią na pokład zmodernizowanych B-1B Lancer, wielozadaniowych F-15EX Advanced Eagle czy B-52H. Ten ostatni bombowiec był zresztą częścią niedawnego testu, który miał miejsce 15 grudnia. W jego ramach Departament Sił Powietrznych podjął trzecią już próbę testowego lotu przyspieszacza rakietowego (boostera) AGM-183A ARRW z bombowca B-52 Stratofortress.
Czytaj też: Tak satelita „widzi” bombowiec stealth. Spójrzcie na satelitarne zdjęcie B-2 Spirit w locie
Ten przyspieszacz jest kluczowy do działania samego pocisku, którego szerzej zakrojone testy są przez to opóźniane. W praktyce pocisk hipersoniczny AGM-183A ARRW musi bowiem oddzielić się od samolotu i aktywować swój silnik rakietowy, który rozpędzi go i wzniesie odpowiednio wysoko, aby następnie mógł uwolnić ukryty wewnątrz hipersoniczny pojazd typu boost-glide z głowicą bojową, który uderzy w cele z prędkością ponad 5 Mach. Co ważne, ta broń charakteryzuje się dużą manewrowością i jest w stanie szybko zmieniać kurs, dzięki czemu jest niezwykle trudna do wykrycia, śledzenia i przeciwdziałania.
Kolejna porażka testu AGM-183A, czyli USA może już czuć niepokój w związku z rozwojem swojego hipersonicznego pocisku ARRW
Na tak dalece zakrojone testy nie ma jednak jeszcze co liczyć. W kwietniu inauguracyjny test amerykańskiego pocisku hipersonicznego nie powiódł się z powodu problemu z samolotem. Z kolei trzy miesiące później pocisk wprawdzie został uwolniony z powodzeniem z pokładu B-52H, ale jego silnik rakietowy się nie zapalił. Tym jednak razem pocisk nawet nie został zwolniony spod skrzydła bombowca, bo sekwencja startowa została przerwana z (jeszcze) nieznanej przyczyny.
Czytaj też: Rakiety wystrzeliwane z samolotów transportowych: amerykański system Rapid Dragon działa
Teraz ten dokładnie egzemplarz testowy pocisku trafi do fabryki, aby inżynierowie mogli odkryć powód jego nowego problemu. Na te szczegóły będziemy musieli jednak poczekać. Niestety jest to kolejny wynik testu AGM-183A, który roztacza widmo porażki nad hipersonicznym pociskiem ARRW USA.