Jak widać więc, wszystko układa się w logiczną całość, testowy egzemplarz Aero B w dość sprytnym kamuflażu (udawał Jettę) opisywaliśmy dla was w październiku, więc teraz kolej na… nieoficjalny render, który prezentuje się następująco:
Trzeba przyznać, że autor tej pracy bardzo się postarał. Mamy tu nawet dwukolorowy lakier (dach jest czarny) i całkiem gustownie dobrane felgi. No i nawet bez znaczka z przodu, od razu można powiedzieć, że to Volkswagen. Szanuję. Przyczepiłbym się tylko do klamek, które trochę nie pasują do całej bryły, ale rozumiem że zostały one przeklejone z zakamuflowanego egzemplarza testowego.
Volkswagen Aero B – co wiemy o elektrycznym następcy Passata?
Na razie – niezbyt dużo. Na oficjalne dane techniczne jest bowiem o wiele za wcześnie. Domyślam się jednak, że wymiary bryły Aero B będą dość zbliżone do obecnej generacji Passata.
Czytaj również: Elektryczny sedan Volkswagen Aero B wyszpiegowany w testach. Spójrzcie na zdjęcia
Wykorzystanie platformy MEB, dedykowanej dla elektrycznych aut Volkswagena implikuje z kolei to, że wnętrze elektrycznego sedana może być o wiele bardziej przestronne. Volkswagen planuje co najmniej dwie wersje Aero B: podstawową, z napędem elektrycznym tylko na tylną oś i nieco bardziej usportowioną z napędem na cztery koła i dodatkowym silnikiem elektrycznym z przodu.
Plotki i pogłoski mówią też o 700 kilometrach zasięgu, ale tylko w wersji z największym akumulatorem o pojemności 84 kWh. Sprint do setki, w wersji z dwoma silnikami ma zająć 5,6 s, czyli praktycznie tyle samo, ile zajmuje to podstawowej wersji Modelu 3 od Tesli. Model 3 Performance osiąga setkę w 3,4 s, więc usportowiona wersja Aero B zostanie nieco w tyle.
Więcej informacji na temat elektrycznego następcy Passata ujrzymy dopiero w przyszłym roku. Z kolei jego seryjna produkcja ma wystartować dopiero w 2023 r., w niemieckiej fabryce VW w Emden.