Początkowo astronomowie nie mieli pojęcia, z czym dokładnie mają do czynienia. Wiedzieli natomiast, że w centrum naszej galaktyki występują długie włókna magnetyczne. Po upływie około 35 lat doszli do wniosku, iż mają do czynienia ze znacznie większą ich liczbą, obecnie szacowaną na niemal tysiąc. Co więcej, długość tych włókien wynosi około 150 lat świetlnych.
Czytaj też: Galaktyka Kiełbasa, czyli jak wyglądała ostatnia kolizja Drogi Mlecznej
Nie wygląda na to, by rzeczone obiekty stanowiły pozostałości po supernowych. Bardziej prawdopodobny scenariusz zakłada, że są one powiązane z aktywnością Sagittarius A*, czyli supermasywnej czarnej dziury znajdującej się w centrum Drogi Mlecznej. Nie można też wykluczyć powiązań z tzw. bąblami Fermiego, które odkryto w 2010 roku. Jedną z ich cech jest obecność silnych pól magnetycznych.
Włókna zaobserwowane przez naukowców znajdują się w centrum Drogi Mlecznej
Mimo to niewiadomych w tej sprawie jest naprawdę wiele. Poza genezą tych obiektów naukowcy nie mają też pojęcia, skąd się biorą regularne odstępy pomiędzy nimi. Badacze porównują ich konfigurację do ułożenia strun w harfie. Dotychczasowe ustalenia dotyczące włókien są efektem działań z wykorzystaniem obserwatorium SARAO (South African Radio Astronomy Observatory).
Czytaj też: Pierwsza taka detekcja w historii. Maggie to jedna z największych struktur w Drodze Mlecznej
Dalsze obserwacje powinny powiedzieć nam nieco więcej na ten temat, być może wyjaśniając, skąd się bierze tendencja tych włókien do grupowania się. Obecnie członkowie zespołu od zarządem Farhada Yusefa-Zadeha skuiają się na identyfikacji i katalogowaniu każdego z włókien. Interesują ich parametry takie jak kąt, krzywizna, pole magnetyczne, widmo i intensywność każdego z nich. I choć znajdują się one na terenie Drogi Mlecznej, to i tak dzieli je niemała odległość od Ziemi, wynosząca około 25 tysięcy lat świetlnych, co dodatkowo utrudnia obserwacje.