Samsung Galaxy Z Fold3? Eee tam. Nudne!
Ta myśl towarzyszyła mi, kiedy jeszcze przed premierą mogłem poznać specyfikację smartfonu, a dzień przed nią spędzić z nim trochę czasu. Owszem, bardzo doceniałem postępującą ewolucję. Coraz lepsze dopracowanie poszczególnych elementów, ale brakowało mi tego elementu zaskoczenia.
Czytaj też: Samsung Galaxy Z Fold3 i Galaxy Z Flip3. Premiera i pierwsze wrażenia
Galaxy Z Flip3, choć też był ewolucją, to jednak idącą nieco dalej i tutaj już pojawił się ten silny pierwiastek zaciekawienia. Dlatego też to po niego chętnie sięgnąłem tuż po premierze. A Fold3? Może kiedyś…
Czytaj też: Test Samsung Galaxy Z Flip3. To może być pierwszy popularny składany smartfon
Tak doszliśmy do końcówki listopada. Wiedziałem, że w tym roku nie przetestuję już żadnego smartfonu, więc przyszedł czas na nadrobienie zaległości w postaci Galaxy Z Fold3. Po spędzeniu z nim miesiąca mogę śmiało powiedzieć, że aż tak bardzo jak w jego przypadku, to rzadko zdarza mi się pomylić.
Specyfikacja Samsunga Galaxy Z Fold3
- wymiary, obudowa zamknięta – 158,2 x 67,1 x 14,4-16mm, otwarta – 158,2 x 128,1 x 6,4mm, masa 271 gramów, obudowa wodoszczelna IPX8,
- ekran zewnętrzny Dynamic AMOLED 2X, 6,2 cala, 832 x 2268 pikseli, 120Hz, Gorilla Glass Victus,
- ekran główny Dynamic AMOLED 2X, 7,6 cala, 1768 x 2208 pikseli, 120Hz, HDR10+, jasność w piku 1200 nitów,
- układ Qualcomm Snapdragon 888 5G,
- 12 GB pamięci RAM, 256/512 GB pamięci wbudowanej, brak gniazda kart pamięci,
- główny aparat 12 Mpix (F/1.8, 26mm, 1/1.76″), szerokokątny 12 Mpix (F/2.2, 12mm), zoom 12 Mpix (2-krotny zoom optyczny, F/2.4, 52mm, 1/3.6″),
- aparat do selfie na ekranie zewnętrznym 10 Mpix (F/2.2), w ekranie głównym 4 Mpix (F/1.8, przysłonięty pikselami),
- łączność 5G, Bluetooth 5.2, GPS, NFC, Wi-Fi 6, czytnik linii papilarnych na boku obudowy,
- akumulator 4400 mAh, szybkie ładowanie przewodowe 25W, ładowanie bezprzewodowe 11W, zwrotne bezprzewodowe 4,5W,
- Android 11, One UI 4.0,
- cena: 8 299 zł (256 GB), 8 799 zł (512 GB).
W zestawie znajdziemy tylko kabel USB i klucz do otwarcia gniazda kart.
To nie jest nowy egzemplarz Galaxy Z Fold3. A nie wygląda
Odłożenie testu Folda3 było mądre z punktu widzenia sprawdzenia jego wytrzymałości. Smartfon, który do mnie trafił, nie był nowy. Wręcz przeciwnie. Niewykluczone, że był jednym z tych, które mogliśmy zobaczyć przed sierpniową premierą, a później był testowany w różnych redakcjach, albo też Samsung zabierał go na różnego rodzaju pokazy promocyjne. Na pewno od czasu premiery był intensywnie użytkowany.
Tymczasem poza lekkimi zarysowaniami na folii chroniącej zewnętrzny ekran, Galaxy Z Fold3 wygląda jak nówka sztuka. Nie ma śladów użytkowania na obudowie. Metalowy korpus jest w idealnym stanie, podobnie jak świetnie wyglądający, matowy tylny panel. Szczególnie chińscy producenci (ekhm… realme i Xiaomi) mogliby zacząć brać przykład z Samsunga. Więcej matu!
Od kilku minut obracam Folda3 jak Gollum Pierścień Władzy i jednak… trafiłem! Na metalowym korpusie znalazłem jeden odprysk! Wygląda jak wypalony piksel na ekranie i jest w zasadzie tych samych rozmiarów. To jedyny widoczny na obudowie ślad użytkowania.
To samo tyczy się kwestii mechanicznej. Zawisa działa perfekcyjnie. Dokładnie tak, jak zapamiętałem go z premiery. Przy otwieraniu musimy przełamać lekki opór stawiany przez przyciąganie magnesów. Na końcu czujemy zetknięcie połówek obudowy z tyłu smartfonu. Z kolei zamykaniu towarzyszy satysfakcjonujące kliknięcie po zetknięciu ze sobą obu części obudowy.
Konstrukcja jest wodoszczelna. Nie topiłem Folda w szklance, ale miałem okazję używać go podczas opadów śniegu, jak i deszczu. Nic mu się nie stało.
Galaxy Z Fold3 to pierwszy Fold, którego… umiem używać
Ale jak można nie umieć używać smartfonu? W przypadku poprzednich generacji Galaxy Z Folda – całkiem normalnie. Przy pierwszej generacji była to chyba kwestia ekranów. Zewnętrzny był zdecydowanie za mały, na główny nie dało się patrzeć przez paskudne wcięcie w rogu. W drugiej nie zdążyłem sobie wyrobić nawyków. Zewnętrzny ekran, choć większy, to czasami bywał za mały. Główny okazywał się nieporęczny np. w komunikacji miejskiej.
Galaxy Z Fold3 ma w zasadzie ekrany o prawie tych samych parametrach i wymiarach co Fold2. Ale coś mi chyba w końcu przeskoczyło w głowie i w końcu nauczyłem się z niego korzystać. Na ekranie zewnętrznym robię tylko podstawowe czynności. Typu kupienie biletu, przełączeniu utworu na Tidalu, czy sprawdzenie powiadomień. Natomiast prawie wszystko pozostałe wykonuję na ekranie głównym. Otwarcie obudowy jest pierwszą czynnością po wzięciu smartfonu do ręki. W końcu nauczyłem się trzymać i przewijać na nim treści jedną ręką i wszystko odbywa się tak… naturalnie. Jak widać seria Galaxy Z Fold wymaga sporo przyzwyczajenia i wyrobienia sobie nawyków. Jeśli połączyć czas użytkowania wszystkich trzech generacji, wyjdzie z tego okres ok trzech miesięcy, więc trochę mi to zajęło.
Zewnętrzny ekran jest przydatny, ale staram się go unikać
Z jednej strony, zależało mi na przyzwyczajeniu się do ekranu głównego. Co jak już wiemy przebiegło bardzo pomyślnie. Z drugiej, nie do końca jest on wygodny w przypadku niektórych czynności.
Jeśli trzeba coś zrobić na szybko, jest bardzo dobrze. W końcu ekran jest bardzo jasny i wysokiej jakości, ma też wysoką rozdzielczość. Do przeglądania treści jest jak najbardziej ok. Ale już pisanie na nim to katorga. Klawiatura jest zdecydowanie za mała i wymaga bardzo dużo wprawy, aż nauczymy się trafiać w klawisze.
Ekran zewnętrzny świetnie sprawdza się w trakcie robienia zdjęć i zachwalam to od pierwszej generacji Folda. Trzymając smartfon w poziomie, robienie zdjęć jest nieporównywalnie wygodniejsze niż w przypadku klasycznej obudowy. Szczególnie jedną ręką.
Z głównym ekranem Galaxy Z Fold3 spędzam najwięcej czasu
Zacznijmy od razu od najbardziej kontrowersyjnego elementu ekranu, czyli miejsca zgięcia. Tak, jest i je widać. Czy to przeszkadza? Niektórzy widząc je pierwszy raz od razu narzekają, że tak nie da się żyć. Jest i nic na to nie poradzimy. Najmocniej rzuca się w oczy w trakcie oglądania filmów, ale w praktyce, sam szybko przestaję go zauważać. Na pewno plusem jest to, że zgięcie jest pionowe, więc w przeciwieństwie np. do Galaxy Z Flip3 nie przesuwamy po nim palcem przy każdym przewijaniu treści. Warto dodać, że miejsce zgięcia nie jest mocniej widoczne w testowanym egzemplarzu, niż w kompletnie nowej sztuce.
Samsung ma jednak pole do popisu, bo jak pokazał ostatnio Oppo Find N, da się zrobić składany ekran bez widocznego miejsca zgięcia.
Ekran jest bardzo dobrej jakości. Widać wyraźną poprawę względem pierwszej generacji Folda. Mamy tu piękne i ładnie nasycone kolory, perfekcyjną czerń, maksymalne kąty widzenia i bardzo dobrą widoczność w każdych warunkach. Obraz jest bardzo płynny i faktycznie widać tutaj 120Hz (adaptacyjne) odświeżanie.
Na ekranie fabrycznie naklejona jest folia. Trzyma się bardzo dobrze i nie widać, żeby miała się zacząć odklejać w miejscu zgięcia.
Galaxy Z Fold3 to pierwszy Samsung z aparatem schowanym pod ekranem
Skończyłem już pisać tekst, który właśnie czytasz, patrzę na Folda… APARAT! To chyba dobitnie pokazuje, jak skuteczne jest schowanie go pod pikselami ekranu. Choć zdecydowana na pierwszy rzut oka nie wygląda. Piksele są w tym miejscu większe i ten element rzuca się w oczy, jeśli szukamy go wzrokiem. W przeciwnym wypadku bardzo szybko zaczyna się zlewać z tłem i przestajemy go zauważać. Szczególnie kiedy korzystamy z trybu ciemnego.
Taki zabieg ma jedna inną wadę. Jakość zdjęć jest kiepska. Przez to mając do wyboru aparat do selfie na zewnątrz obudowy oraz możliwość wygodnego robienia selfie aparatem głównym, z własnej woli, poza zdjęciami testowymi, w ogóle nie korzystałem z aparatu w ekranie głównym. Jest on całkowicie zbędny.
Rysik S Pen Fold Edition jest wygodny, ale… czy go potrzebujesz?
Rysik S Pen Fold Edition działa na Foldzie3 tak jak w przypadku każdego innego smartfonu, choćby z serii Galaxy Note. Aby nie uszkodzić miękkiej powierzchni ekranu, końcówka rysika delikatnie się chowa w obudowie i działa to bardzo sprawnie. Rysik do działania nie wymaga dodatkowego zasilania, wystarczy zacząć go używać.
Funkcje rysika są takie same jak w przypadku serii Galaxy Note. Możemy zaznaczać elementy ekranu, wycinać, pisać po nich, tworzyć notatki mieszające tekst pisany odręcznie, drukowany, zdjęcia i filmy… Wedle uznania. Samo pisanie jest bardzo wygodne i używa się go równie wygodnie jak długopisu i karki papieru. Powierzchnia ekranu nie jest zbyt mała, aby używać go do notowania.
Musicie tylko zadać sobie pytanie, czy faktycznie potrzebujecie rysika? Sam trochę się na niego napaliłem, o ostatecznie używałem go tylko podczas obrabiania zdjęć, bo mogłem dzięki niemu precyzyjniej przesuwać suwaki.
Otwarty Galaxy Z Fold3 jest pod wieloma względami jak tablet. A co z przechodzeniem aplikacji z ekran na ekran?
I bardzo dobrze! Dzięki temu bardzo dobrze wykorzystuje możliwości dużego ekranu głównego. Mamy tu Ustawienia wyświetlane w dwóch kolumnach, podobnie jak wiadomośći, czy możliwość wyświetlania aplikacji w osobnych oknach. Przesuwanych, albo rozmieszczonych obok siebie (np. trzech) na całym ekranie. Do tego istnieje możliwość zdefiniowania gotowych układów dla najczęściej używanych grup aplikacji.
Strony internetowe też są wyświetlane w widoku tabletowym. Mamy dzięki temu więcej treści na ekranie. Bardzo dobrze widać to na tle wspomnianego wcześniej Oppo Find N.
Otarte aplikacje powinny płynnie przechodzić z ekranu na ekran. I… zazwyczaj im się to udaje. Po otwarciu np. map czy przeglądarki na ekranie zewnętrznym, po otwarciu obudowy widzimy ją na ekranie głównym. W drugą stronę nie zawsze to działa, bo zamknięcie obudowy powoduje blokadę ekranu i minimalizację aplikacji. Jedynym problematycznym programem okazał się Tidal, który potrafił zatrzymać odtwarzanie muzyki podczas przełączania się między ekranu, a do tego na ekranie głównym pojawiał się widok z ekranu zewnętrznego.
Chciałbym też zdementować pojawiające się informacje na temat Android Auto i mogę powiedzieć po staropolsku – u mnie działa 😉 Przy czym warto zaznaczyć, że obudowa nie przegrzewa się jak w przypadku Galaxy Z Flip3. Robi się ciepła, ale nie gorąca i nie ma problemu z działaniem interfejsu, zawieszaniem się itp.
O wydajności Galaxy Z Fold3 nie można powiedzieć za dużo, poza tym, że jest idealnie. Nie miałem problemów z wolnym działaniem, czy zawieszeniem się. Nawet przy otwieraniu wielu kart w przeglądarce internetowej, obrabianiu zdjęć, czy graniu w gry. Smartfon zawsze i przez cały czas działał jak złoto.
Chyba nigdy nie nie dogadam się z klawiaturą Samsunga. Czyli jak wypada Galaxy Z Fold3 w komunikacji
Podłużny kształt obudowy sprawdza się podczas prowadzenia rozmów. Smartfon łatwiej jest zmieścić w ręce i objąć go, więc jest to wygodne w trakcie rozmowy. Jakość połączeń stoi na wysokim poziomie. Są głośne i bardzo czyste. Możemy odebrać połączenie na ekranie głównym, ale z racji umieszczenia głośnika rozmów, do rozmowy warto złożyć obudowę.
Klawiatura Samsunga oferuje możliwość podzielenia jej na dwie połówki ekranu, ze sporą przerwą na środku. To bardzo wygodne rozwiązanie i sprawdziłoby się w praktyce, gdyby… nie samo działanie klawiatury. Zdaję sobie sprawę z tego, że wiele z osób korzysta z niej na co dzień i co więcej – nie narzeka. Natomiast ja od lat próbuję się do niej przyzwyczaić w kolejnych modelach smartfonów i ostatecznie instaluje Gboard-a. Nie potrafię dogadać się z autokorektą i ostatecznie mam na tyle dość poprawiania błędów, że daję za wygraną. Gboard nie ma opcji podzielenia na dwie połówki ekranu, ale za to sama klawiatura jest ogromna. Co jest poniekąd zaletą, ale wymaga nieco przyzwyczajenia.
Dostępny typy łączności działają bez zarzutów. Przez cały okres korzystania ze smartfonu korzystałem z GPS-u, 5G, Bluetooth, płaciłem zbliżeniowo przez NFC bez najmniejszego problemu. Zawsze wszystko działało idealnie. Podobnie jak czytnik linii papilarnych. Umieszczenie go we włączniku jest nadal szybszy rozwiązaniem. Czytnik reaguje szybciej niż te umieszczane w ekranach.
Galaxy Z Fold3 to wygodny aparat fotograficzny. Ale czy dobry aparat?
Opanowanie interfejsu aparat w Galaxy Z Fold3 wymaga nieco przyzwyczajenia. Wynika to z tego, że mamy do dyspozycji sporo trybów fotografowania.
Żadnego problemu nie ma przy ekranie zewnętrznym. Tu wszystko działa jak w klasycznym smartfonie. Jest to również najwygodniejsza metoda fotografowania, ze względu na podłużną obudowę i jest to naprawdę bardzo wygodne. Choć nie aż tak jak w pierwszej generacji smartfonu. Tam, dzięki temu, że ekran nie zajmował całej powierzchni przedniego panelu, fotografowanie jedną ręką było chyba najwygodniejsze z jakim się spotkałem. Tu już wymaga to większej wprawy.
Za to fotografowanie na główny ekranie to już ekwilibrystyka. Największa zaleta – widzimy więcej szczegółów. Pamiętać trzeba, że jeśli chcemy mieć zdjęcie w poziomie, musimy obrócić obudowę. Co może nie być naturalną czynnością przy tych proporcjach ekranu. Dalej mamy kilka trybów widoku:
- podgląd kadru na całym ekranie,
- podgląd na połówce ekranu i widok wykonanych zdjęć na drugiej,
- to co powyżej + elementy interfejsu na połowie ekranu, podgląd na drugiej (kiedy postawimy smartfon i przymkniemy obudowę w formie laptopa),
- podgląd kadru na ekranie głównym (lub jego połowie) i jednocześnie na ekranie zewnętrznym.
Ta ostatnia metoda jest idealna do robienia selfie oraz portretów. Fotografowana osoba widzi dzięki temu kadr. Co też czyni Galaxy Z Fold3 najlepszy smartfon do selfie na rynku (sorry ZenFone 8 Flip, Samsung robi zdjęcia lepszej jakości).
A skoro już przy jakości jesteśmy. Galaxy Z Fold3 oferuje nam typową dla Samsunga charakterystykę zdjęć. Dostajemy naturalne, delikatne podbite kolory, opcjonalnie ze sporą dawką efektu HDR. Co by nie mówić, zdecydowanie nie można zarzucić im braku efektowności. Na zdjęciach mamy sporo szczegółów, są one ostre, jak i ogólnie nie spotkałem się z problemami z ostrością. Bardzo przyzwoicie wypadają też zdjęcia nocne. Ponarzekać można w zasadzie standardowo na nieco nieostre zdjęcia z aparatu ultraszerokokątnego, ze sporymi spadkami jakości na brzegach kadru. Ale nadrabiają one efektownością dzięki temu, że mamy tu kąt widzenia szerszy niż w przypadku ludzkiego oka. Z kolei teleobiektyw sprawdza się wszędzie tam, gdzie chcemy nieco zawęzić kadr oraz przy portretach. Nie użyjemy go do ekstremalnych zbliżeń, bo do dyspozycji mamy tylko zoom cyfrowy.
Zdjęcia przykładowe:
Czy wypada narzekać na szybkość ładowania Galaxy Z Fold3?
Rynek coraz bardziej zwiększa tempo oraz moc ładowania smartfonów. Samsung, póki co, wywiesza białą flagę we wszystkich swoich modelach. Galaxy Z Fold3 nie jest wyjątkiem, choć tutaj można to tłumaczyć składaną konstrukcją, trudnościami z brakiem miejsca w obudowie itd. Koniec końców mamy tu 25W po kablu oraz 11W bezprzewodowo. Przekłada się to na przewodowe ładowanie do pełna w ciągu ok godziny i 45 minut. Dużo, ale…
Z drugiej strony trzeba oddać Foldowi (Foldu?), że nie jest to smartfon wymagający częstego ładowania. Zdarzały mi się co prawda sytuacja, kiedy w okolicach godziny 15-16 poziom naładowania akumulatora spadał do 15%. Wynikało to zawsze z wyjątkowo intensywnego użytkowania. Bardzo długiego użytkowania głównego ekranu, czy udostępniania Internetu. Natomiast podczas normalnego użytkowania akumulator wystarczał mi nawet na 1,5 dnia. Choć zazwyczaj szukałem ładowarki pod wieczór mając w zapasie ok 30% energii.
Tak go nie chciałem, a Galaxy Z Fold3 to TOP3 smartfonów 2021 roku
Miał być nudny, powtarzalny, nieciekawy. Okazało się, że obok Xiaomi Mi 11 Ultra i chyba OnePlusa 9 Pro postawiłbym go w TOP3 smartfonów 2021 roku. Galaxy Z Fold3 to jednocześnie największe zaskoczenie ubiegłego roku.
Na dobrą sprawę nie ma tu żadnych rewolucyjnych nowości. Jest maksymalne doposażenie pod względem specyfikacji i poprawa wszystkiego, co już dobrze znaliśmy. Lepszy ekran, lepsze wykonanie, dłuższy czas działania, wyższa wydajność. Tylko aparatu szkoda, bo to jedyny nieco odstający element. Aparat jest dobry, ale np. Huawei Mate X2 ma zdecydowanie lepszy.
Samsung ma teraz poważny problem. Nie wydaje mi się, żeby w Galaxy Fold3 było miejsce na jeszcze lepsze dopracowanie, tak aby w 2022 roku można było go pokazać jako kolejny etap ewolucji. Można próbować usunąć widoczne miejsce zgięcia w ekranie, można próbować bardziej schować aparat do selfie, poprawić aparat główny czy przyśpieszyć ładowanie. Będzie miało to sens tylko wtedy, kiedy pójdzie za tym obniżka ceny. Inaczej zmiany mogą być zbyt małe, aby przedstawić je jako zupełnie nowy model.
Wracając do trzeciej generacji Galaxy Folda, co tu dużo mówić – smartfon jest świetny. Samsung mocno dopracował jego konstrukcję i na dzień dzisiejszy, jest to zdecydowanie najbardziej kompletny składany smartfon na rynku.