Na orbitę wzniesiono kolejne dwa satelity GSSAP. Dzięki temu teraz Siły Kosmiczne mogą śledzić pozostałe satelity oraz ich aktywność przy pomocy czterech aparatur
Wniesienie dwóch satelitów na orbitę zostało zrealizowane 21 stycznia z wykorzystaniem rakiety Atlas V 511. Ta wzniosła się w powietrze o 20:00 czasu polskiego z wyrzutni nr 41 na przylądku Canaveral na Florydzie w nietypowej konfiguracji. Rakieta doczekała się bowiem zarówno dużej owiewki ładunku (o średnicy 5 metrów) oraz pojedynczej rakiety bocznej z silnikiem Graphite Epoxy Motor 63 od Northrop Grumman.
Czytaj też: Wojskowy pojazd JLTV przerobiony na hybrydę. eJLTV od Oshkosh Defense ma zastąpić Humvee
Pozostałe elementy rakiety pozostały standardowe. Nadal głównym silnikiem Atlas V był rosyjski RD-180, a w jej górnym stopniu (Centaur) wykorzystano RL10C-1 firmy Aerojet Rocketdyne. Kluczowy jest jednak ładunek, jaki wniosła ta rakieta na orbitę w ramach misji USSF-8 Sił Kosmicznych Stanów Zjednoczonych. Ten składał się z dwóch instrumentów – GSSAP-5 oraz GSSAP-6, które powędrowały na orbitę bliską geosynchronicznej po niespełna 7 godzinach od startu.
Czytaj też: Korea Północna wystrzeliła kolejne pociski manewrujące. To już piąta próba rakietowa od początku roku
Orbity są jednak czymś “płynnym” dla satelitów GSSAP (Geosynchronous Space Situational Awareness Program), bo te nie są powiązane z żadną z nich, mając możliwość “dryfowania ponad i poniżej” pasa orbity geostacjonarnej. Nie bez powodu, bo mają za zadanie śledzić i klasyfikować aktywność satelitów w przestrzeni okołoziemskiej, do czego wykorzystują czujniki elektrooptyczne. Temat nie jest zresztą nowy, jako że rozmieszczanie systemu GSSAP sięga 2014 roku, czyli miało miejsce na długo przed powstaniem Sił Kosmicznych USA.
Chociaż może to oznaczać, że obecnie konstelacja GSSAP składa się z 6 satelitów, to w rzeczywistości dwa pierwsze zostały już dezaktywowane w 2021 roku. Obecnie nad naszymi głowami działają więc cztery GSSAP.