Na Marsie jest pięć ziemskich łazików: Sojourner, Spirit, Opportunity, Curiosity i Perseverance. Najbardziej zaawansowany jest ten ostatni, który wylądował na Czerwonej Planecie 18 lutego 2021 r. Podczas już prawie roku na Marsie dokonał ważnych odkryć i pomiarów. Najgłośniej w mediach było o wiropłacie (helikopterze-dronie) Ingenuity, który oficjalnie jest pierwszą ludzką maszyną latającą w obcej atmosferze.
Czytaj też: Tajemnica zaginionej próbki. Co się stało ze skałami, które miał zebrać łazik Perseverance?
W misji Perseverance kluczowe jest zebranie marsjańskiego regolitu, dlatego też łazik ma na pokładzie 42 sterylne fiolki, w których mogą być przechowywane próbki. Podczas pierwszego podejścia w sierpniu, próbek nie udało się pobrać. Trudno powiedzieć dlaczego, bo cała procedura została prawidłowo przeprowadzona, a w fiolce zamknięto tylko marsjańskie “powietrze”. Na początku września podjęto kolejną próbę i tym razem się udało – zebrane materiały zostały nazwane Montdenier i Montagnac. Co ciekawe, nie będą one badane tylko na pokładzie łazika – zgodnie z planem NASA i ESA, wrócą na Ziemię. Misja Mars Sample Return już jest planowana i – wbrew pozorom – będzie jedną z najtrudniejszych w historii ludzkości.
Mars na Ziemi
Wszystkie maszyny wysłane z Ziemi na Marsa mają instrumenty badawcze o ograniczonych możliwościach analitycznych. Pozwalają na przeprowadzenie podstawowych eksperymentów, ale nie oferują tyle, ile ziemskie laboratoria. Zwłaszcza, że na naszej planecie, analizy nie dokonuje jeden zespół naukowców, a kilka – i to z różnych części świata. To bardzo ważny aspekt, bo pozwala na weryfikację uzyskanych wyników.
Co więcej, ponieważ technologia idzie naprzód, możliwe są coraz to nowsze i bardziej złożone analizy. Księżycowe próbki, które zostały dostarczone na Ziemię w latach 60. i 70. ubiegłego wieku niedawno zyskały “nowe życie”. Kiedy wydawało się, że wiemy o nich już wszystko, nowe techniki spektroskopowe odsłoniły kolejne tajemnice. Tak samo będzie z próbkami z Marsa – kiedy już trafią na Ziemię będą badane przez kolejne 50 lat.
Marsjańskie próbki zostały zebrane przez łazik Perseverance, ale nie ma konkretnej daty ich wysyłki na Ziemię. Misja Mars Sample Return jest przygotowywana przez NASA i ESA – na pewno dojdzie do niej przed rokiem 2031. Konieczne bedą dwie misje, aby sprowadzić zebrane próbki na naszą planetę.
Najtrudniejsze misje w historii
Pierwszym etapem będzie misja NASA Sample Return Lander, która wyląduje blisko Perseverance. Stamtąd mały łazik ESA – Sample Fetch Rover (wyprodukowany wspólnie z Airbusem) – wyruszy po wszystkie zebrane próbki. Gdy już dojdzie do ich przechwycenia, zostaną one załadowane do dużego zbiornika na pojazd Mars Ascent Vehicle (MAV), który wykona pierwszy w historii start z Marsa.
Problemem jest grawitacja Marsa, która stanowi 1/3 grawitacji Ziemi, a ciężar rakiety (w połączeniu ze spalinami) mógłby spowodować ześlizgnięcie lub przechylenie lądownika. Inżynierowie ESA wymyślili system podobny do katapulty, który wyrzuca MAV do góry, przed zainicjowaniem zapłonu. System ten to tzw. Vertically Ejected Controlled Tip-off Release (VECTOR).
MAV wejdzie na marsjańską orbitę (ok. 500 km nad powierzchnią Czerwonej Planety) i tam będzie czekać na “kosmiczną taksówkę”. Mowa oczywiście o projektowanym przez ESA orbiterze, nazwanym Earth Return Orbiter, którego zadaniem będzie przechwycenie pojemnika z próbkami wielkości piłki do koszykówki. Zostanie on zamknięty w Capture and Containment and Return System i dzięki Earth Entry Vehicle (EEV) trafi na naszą planetę. Warto zaznaczyć, że EEV wyląduje pasywnie na poligonie Utah Test and Training Range, bez spadochronu – miękki piasek pustyni zamortyzuje upadek.
Czy Ziemia może zostać skażona?
Wciąż nie wiemy, czy na Marsie istnieją formy życia. Istnieje jednak zagrożenie przeniesienia z Czerwonej Planety na Ziemię obcych form życia i potencjalne skażenie naszego domu. Mimo iż na pierwszy rzut oka brzmi to jak scenariusz filmu SF pokroju “Life”, nie jest to odrealniona wizja. Zanim próbki z Czerwonej Planety zostaną sprawdzone, będą traktowane jako potencjalne zagrożenie biologiczne. Nadrzędnym celem jest zmniejszenie prawdopodobieństwo uwolnienia marsjańskich cząstek do mniej niż jeden na milion.
Naukowcy uspokajają, że ryzyko skażenia naszej planety jest praktycznie zerowe i nie ma powodów do obaw. Jako dowód przytacza się brak jakichkolwiek weryfikowalnych incydentów, mimo że biliony kilogramów materiału zostały wymienione między planetami w wyniku uderzeń meteorytów.
International Committee Against Mars Sample Return (ICAMSR) to mała grupa kierowana przez Barry’ego DiGregorio, która prowadzi kampanię przeciwko misji zwrotu próbek z Marsa. Prawdopodobieństwo wystąpienia zagrożenia biologicznego ze strony próbek marsjańskich jest niewielkie, ale przedstawiciele ICAMSR uważają, że istniejące środki bezpieczeństwa są niewystarczające na tym etapie. Zespół DiGregorio żąda przeprowadzenia więcej badań na Marsie i wstępnej oceny zagrożeń biologicznych na ISS, zanim próbki trafią na Ziemię. Co więcej, DiGregorio jest zwolennikiem teorii spiskowej, że życie mikrobiologiczne na Marsie zostało odkryte przez lądowniki Viking w 1976 r. Popiera on pogląd, że kilka ziemskich patogenów pochodzi z kosmosu i prawdopodobnie spowodowało niektóre z masowych wymierań na naszej planecie. Środowisko naukowe odrzuciło taką wizję.
Czytaj też: Jak powstały Ziemia i Mars? Poznaliśmy przebieg tych wydarzeń
Mars wciąż skrywa wiele tajemnic, ale sprowadzenie tamtejszych próbek skał na Ziemię jest kluczowe, by poszerzyć naszą wiedzę o Czerwonej Planecie. Ryzyko skażenia mikrobiologicznego istnieje, choć jest niezwykle małe. Trzeba jednak je podjąć, by móc odpowiedzieć na pytanie o występowaniu potencjalnego życia na Marsie.