Właśnie to mogło się stać w przypadku wydarzenia J1533+2727, które miało miejsce w centrum galaktyki oddalonej o około 500 milionów lat świetlnych. Naukowcy dopiero po raz drugi w historii dokonali takiej detekcji z wykorzystaniem fal radiowych. Okazało się też, że J1533+2727 był zaskakująco jasny już w latach 90., by znacząco stracić na jasności do 2017 roku. Na tym śledztwo się jednak nie skończyło.
Czytaj też: Supermasywna czarna dziura ukrywała się w pierścieniu kosmicznego pyłu. Oto jak wygląda
Skupiając się na archiwalnych danych badacze pod zarządem Vikrama Raviego z Caltech przeszukali zbiory z teleskopu Green Bank. Okazało się, że ten sam obiekt był nawet jaśniejszy w czasie obserwacji z 1986 i 1987 roku. Co jednak stało za tymi zmianami jasności? Najprawdopodobniej czarna dziura rozrywająca gwiazdę na strzępy. Jest to przykład zjawiska określanego mianem TDE (tidal disruption event). Jak do tej pory odkryto ich około 100, lecz J1533+2727 może być dopiero drugim wykrytym za pomocą fal radiowych.
Czarna dziura znajduje się około 500 milionów lat świetlnych od Ziemi
TDE są odkrywane głównie w świetle optycznym i rentgenowskim, ale te metody mogą pomijać niektóre TDE, takie jak te ukryte w pyle. To badanie pokazuje, że badania radiowe są w stanie odkryć TDE. wyjaśnia Ravi
Czytaj też: Droga Mleczna niczym gigantyczny blender. Widmo gwiazd dostarcza informacji o jej początkowym składzie
Szczegółowe ustalenia w tej sprawie zostały opisane na łamach The Astrophysical Journal. Artykuł sugeruje, że nowe TDE powstało, gdy supermasywna czarna dziura w centrum galaktyki oddalonej o 500 milionów lat świetlnych pochłonęła gwiazdę, a następnie wyemitowała dżet radiowy poruszający się z prędkością bliską prędkości światła. Wcześniej udało się zaobserwować podobne zjawisko trzykrotnie, lecz za każdym razem było ono związane z obiektami położonymi ponad dziesięciokrotnie dalej.