Wciąż mamy wiele do zrobienia, ale jesteśmy coraz bardziej zadowoleni z wyników, które widzimy. Lata planowania i testów przynoszą efekty, a zespół nie może być bardziej podekscytowany tym, co przyniosą kolejne tygodnie i miesiące.Lee Feinberg, Goddard Space Flight Center
Czytaj też: Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba musi się ochłodzić. Skąd taka potrzeba?
Już w momencie wystrzelenia było jasne, że zanim teleskop nazwany na cześć drugiego administratora NASA zyska pełną zdolność operacyjną, to konieczna będzie uprzednia konfiguracja jego instrumentów. Ten etap ma potrwać nawet kilka miesięcy, ale już teraz widać efekty działań. O ile pierwsze obrazy przesłane przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba przypominały losowe kropki, tak na tym nowym, widocznym poniżej, faktycznie możemy dostrzec gwiazdę.
HD 84406 znajduje się około 260 lat świetlnych od Ziemi. Wchodzi ona w skład gwiazdozbioru Wielkiej Niedźwiedzicy i jest jednym z żółtych karłów. Należy więc do tej samej grupy co Słońce.
Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba ma cechować się ogromną wszechstronnością obserwacji
Zanim doszło do uwiecznienia HD 84406, inżynierowie związani z misją wydali polecenie przeprowadzenia procedury zwanej Segment Alignment, polegającej na ustawieniu wszystkich 18 zwierciadeł Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba tak, by były ze sobą zrównane. Następnie przeprowadzono tzw. Image Stacking, za sprawą którego doszło do jednoczesnej aktywacji zestawów liczących sześć zwierciadeł oraz nałożenia na siebie ich wiązek. Po zakończeniu obu procedur, korzystając z instrumentu NIRCam, teleskop wykonał zdjęcie.
Czytaj też: Najpierw Hubble, wkrótce Webb. Para galaktyk zaobserwowana przez kultowy teleskop
Opisane procedury były związane z drugim i trzecim etapem siedmioczęściowego procesu, którego ostatecznym celem jest sprawienie, by 18 segmentów tworzących główne zwierciadło działało jako jedna całość. Im bliżej realizacji tego zadania znajdzie się Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba, tym wyraźniejsze powinny być wykonywane przez niego zdjęcia.