Początkowo sądzono, że o powierzchnię Księżyca ma rozbić się fragment rakiety od SpaceX, lecz z czasem za najbardziej prawdopodobnego kandydata uznano jeden z elementów chińskiej misji Chang’e 5. Problem w tym, iż Państwo Środka nie jest powiązane z tym obiektem. Przynajmniej według tamtejszych urzędników.
Czytaj też: Europejska Agencja Kosmiczna zmienia charakter misji e.Deorbit na kosmiczną pomoc drogową
Pierwszym powszechnie przyjętym winowajcą w tej sprawie miała być firma SpaceX. Kosmiczny śmieć, który 4 marca ma uderzyć w naszego naturalnego satelitę, był uznawany za fragment rakiety Falcon 9 wystrzelonej w przeszłości przez ludzi związanych z Elonem Muskiem. Kolejny trop? Chiny i element misji Chang’e 5, wystrzelonej w 2014 roku w celu eksploracji Srebrnego Globu.
Początkowo zakładano, że na Księżycu rozbije się fragment rakiety Falcon 9 od SpaceX
Zarówno SpaceX jak i przedstawiciele chińskich władz zdementowali tego typu doniesienia. Minister spraw zagranicznych Chin dodał w poniedziałek, że booster rakietowy wykorzystany w 2014 roku krótko po wystrzeleniu wszedł w ziemską atmosferę, gdzie doszło do jego spalenia. Jeśli faktycznie tak było, to wydaje się niemożliwe, by teraz ten kosmiczny śmieć znowu krążył po orbicie, zmierzając w stronę Księżyca.
Czytaj też: Falcon 9 nie rozbije się na Księżycu. Zrobi to chińska rakieta
Mamy więc spory problem. Niekoniecznie musi oczywiście chodzić o ingerencję pozaziemskich form życia w układ Ziemia-Księżyc. Więcej komplikacji może przynieść natomiast fakt, iż o powierzchnię naszego naturalnego satelity na początku marca rozbije się obiekt, do którego nikt się nie przyznaje. Biorąc pod uwagę rosnące zanieczyszczenie orbity Błękitnej Planety, takie sytuacje mogą zdarzać się coraz częściej. Kwestią czasu będzie więc kolizja na samej orbicie lub przelot takiego obiektu przez atmosferę. Jeśli ulegnie w niej spaleniu to tragedii rzecz jasna nie będzie – zawsze istnieje jednak ryzyko uderzenia o powierzchnię Ziemi.