Wszystko zaczęło się od chłodzeń do Alder Lake. Sytuacja nadal jest komiczna…
Zacznijmy od mniej znanego problemu na rynku, który zaczął się od listopadowej premiery procesorów Alder Lake. Te są już na rynku od prawie czerech miesięcy i jeśli należycie do tych, którzy zdołali zbudować wokół nich platformy bez większego problemu, to możecie uznać się za szczęśliwców. W rzeczywistości bowiem procesory Intela, a dokładniej mówiąc, powiązana z nimi platforma, dała i nadal daje w kość wielu.
Czytaj też: Przewodnik po telewizorach 2022 – co zaoferują producenci? Które telewizory warto kupić?
Chłodzenia na LGA1700, to po prostu nadal żart. Wiele modeli różnego rodzaju systemów chłodzenia nie wywiera odpowiedniego docisku między blokiem wodnym a IHSem procesora. Wizualnie przejawia się to w niedokładnie rozprowadzonej paście termoprzewodzącej (zdjęcia poniżej), której problem można było rozwiązać wyłącznie dodatkową porcją pasty, aby obniżyć nieco temperatury powodowane nieodpowiednim kontaktem na poziomie IHS-stopka chłodzenia.
Problem ten dręczy nawet część nowych, teoretycznie w pełni kompatybilnych z LGA1700 modeli chłodzenia. Wszystko przez to, że Independent Loading Mechanism opracowany przez Intel dla gniazda LGA1700 nie jest dobrze zoptymalizowany dla procesorów Alder Lake i może wywierać nadmierny nacisk na procesor, powodując wyginanie IHSa (srebrnej części wierzchniej procesora) na środku. To problem nie do obejścia, ale można go zniwelować, dodając np. podkładki przed instalacją ramki montażowej.
Czytaj też: Wyjaśniamy HDMI 2.1a i funkcję SBTM. Dlaczego najwięcej zyskają gracze?
Niedawno zresztą powstał niezależny projekt zupełnie nowego wspornika wydrukowanego w 3D, który rozwiązuje ten problem, ale wymaga… drukarki 3D.
Jednak problemy montażowe, to jedno – podejście sklepów, to już inna kwestia. Regularnie docierają do nas informacje i historie na temat zamówionych chłodzeń, które docierają do klientów albo pozbawione odpowiednich elementów montażowych, albo wręcz w starszej, niekompatybilnej z LGA1700 wersji. W takich momentach musicie pamiętać, że przysługuje Wam prawo zwrotu i rękojmi, bo tak naprawdę zostaje Wam tylko rozwiązanie sprawy bezpośrednio ze sprzedawcą, jako że nadal nie można po prostu kupić osobnych zestawów montażowych pod LGA1700.
Innymi słowy, z chłodzeniami jest już cyrk, ale na horyzoncie widać już kolejny problem.
… a zasilacze tylko nas dobiją
Coraz częściej możemy przeczytać o zasilaczach dla “kart nowej generacji”, wśród których tą pierwszą miał być GeForce RTX 3090 Ti od NVIDIA. Zwykle dotyczy to zapowiadanych dopiero nowych zasilaczy z wyższej półki (ASUS Thor, czy niedawno również Gigabyte), ale pierwsze przejawy potencjalnego zamieszczania pojawiły się już przy premierze kart RTX 3000 Founders Edition z 12-pinowymi złączami zasilania, które wymagały adaptera 2×8-pin, aby czerpać do 300 watów mocy.
Wspomniane zasilacze przypomniały nam o tych nowych złączach zasilania i dziś możemy wyróżnić już dwa ich rodzaje. Różnią się od siebie wyłącznie dodatkiem czterech pinów sygnałowych, które w razie wpięcia w gniazdo bez odpowiednich pinów dla nich (np. dezaktywowanych), ograniczy się z 600 do 450 watów.
- 12-pinowe o mocy do 450 watów
- 16-pinowe (12+4 sygnałowych) o mocy do 600 watów (12VHPWR)
Ponoć te pierwsze złącza są kompatybilne ze wspomnianymi wersjami Founders Edition od NVIDIA, a drugie dopiero nadchodzą wraz z premierą Radeon RX 7000 i GeForce RTX 4000. Flagowe modele z tych rodzin mają (wedle informacji od Gigabyte) być zasilane albo bezpośrednio przewodem 12VHPWR (16-pinowym), albo z wykorzystaniem przejściówki, wymagającej aż trzech tradycyjnych 8-pinowych złączy, które zapewniają do 150 watów.
Jak to będzie wyglądać w praktyce? Najpewniej tak samo, jak przy przejściu z 6-pinowych złączy zasilania do 8-pinowych, ale w jeszcze gorszym stopniu, jeśli producenci nie będą jasno wskazywać różnic między złączami 12+0-pinowymi (450 watów), a 12+4-pinowymi (600 watów). Finalnie przyszłość na poletku zasilaczy upłynie nam pod znakiem adapterów i raz jeszcze adapterów, co czeka nawet obecnie flagowe zasilacze o mocy ponad 1000 watów. Te zwyczajnie nie będą mogły zaoferować wyjścia dla nowych standardów, wymuszając od producentów zapewnienia klientom odpowiednich adapterów.
Czytaj też: Procesor graficzny Larrabee sprzedany, czyli Intel i jego wyboista graficzna przygoda
Tego typu problemy są niczym woda na młyn niedoborów dręczących rynek i komplikującego się z roku na rok rynku niestandardowych zestawów komputerowych. Już dziś oferta procesorów i kart graficznych skomplikowała się do stopnia, w którym nieobeznani klienci mogą tylko rozłożyć ręce, a tak oto doszły już do tego chłodzenia i dojdą zapewne również same zasilacze. Jesteście gotowi? My… tak, bo choć widzimy to w czarnych barwach, to wiemy, że zdołamy tłumaczyć Wam wszystkie ewentualne problemy, które wyjdą w praktyce, bo wkrótce nawet zasilacze będą trudnym wyborem do podjęcia.
Zwłaszcza że wedle badań firmy, przy flagowych sprzętach potężne zasilacze zaczynają być coraz ważniejsze i bardziej kluczowe dla stabilności systemu. Być może najbardziej podkreśla to wykres, wedle którego GeForce RTX 3090 w szczycie i przez ułamek sekundy może pobierać nawet 940 watów mocy.