Jak wyjaśnia jeden z autorów nowego badania, Jeroen Homan z Eureka Scientific w Oakland, potężny wybuch nastąpił głęboko wewnątrz gwiazdy neutronowej. Nie stało się to jednak nagle, lecz po setkach, a być może nawet tysiącach lat gromadzenia ciepła i ciśnienia. Z perspektywy Ziemi do eksplozji doszło w 2011 roku. W ciągu około trzech minut wyemitowano tyle energii, ile Słońce uwalnia na przestrzeni 800 lat.
Czytaj też: Czarna dziura rozerwała gwiazdę na strzępy. Dowody sięgają lat 80., ale zostały przeoczone
Sprawcą całego zamieszania okazała się gwiazda neutronowa MAXI J0556-332, oddalona o około 140 000 lat świetlnych od Ziemi. Wyemitowane przez nią rozbłyski zostały zaobserwowane przez teleskopy rentgenowskie. Jeśli potwierdzą się dotychczasowe ustalenia, to zaobserwowany wybuch zyska miano najsilniejszego uwiecznionego w obrębie gwiazdy neutronowej. Byłby on przy tym niezwykle rzadki – być może najrzadszy w historii.
Astronomowie podejrzewają, że zauważyli nieznany wcześniej rodzaj eksplozji termojądrowej
Emisje promieniowania rentgenowskiego występują często w przypadku gwiazd neutronowych tworzących układy podwójne. Kiedy grawitacja takiego obiektu zaczyna pochłaniać materię swojej towarzyszki, dochodzi do wybuchu na skutek kontaktu tej materii z powierzchnią gwiazdy neutronowej. Im więcej gazu bierze udział w tej reakcji, tym jaśniejsza staje się gwiazda neutronowa.
Po latach obserwacji MAXI J0556-332 naukowcy doszli do wniosku, że za wybuchem niekoniecznie musiało stać nagromadzenie ogromnych ilości gazu. W ciągu ostatniej dekady rzeczona gwiazda neutronowa eksplodowała jeszcze trzykrotnie, lecz ani razu nie zdarzyło się, by temperatury wzrosły do poziomu z 2011 roku. W grę wchodził więc inny mechanizm. Zdaniem badaczy wzrost temperatury i ciśnienia następował przez setki, a być może nawet tysiące lat. Ostatecznie doszło do nowego rodzaju eksplozji termojądrowej, w których mogły wziąć udział duże ilości tlenu lub neonu.
Powtórna obserwacja takiego zjawiska wydaje się bardzo mało prawdopodobna. Po pierwsze gwiazda neutronowa stojąca za eksplozją musiałaby ponownie zwiększyć swoją temperaturę i ciśnienie. Po drugie natomiast, nigdy wcześniej nie udało się zaobserwować tego typu obiektu, który byłby rozgrzany równie mocno co MAXI J0556-332 w 2011 roku. Pozwala to sądzić, iż takie wybuchy należą do rzadkości.