Tak kompaktowych smartfonów jak Galaxy S22 potrzebujemy
Lubię duże smartfony. Lubię duże ekrany w smartfonach. O ile mają rozsądne proporcje. Nawet ostatnio z ulgą przesiadłem się z Huaweia P50 Pro na Mate 40 Pro, właśnie ze względu na większy ekran. No i mamy Samsunga Galaxy S22. Smartfon, który mieści się w dłoni. Który mogą łatwo obsługiwać jedną ręką. A przy tym, ekran którego nie jest za mały. To zasługa dobrze dobranych proporcji. Gdybyśmy mieli tu wyświetlacz 21:9 jak w Xperiach, strasznie bym narzekał.
Pierwszy raz od dawna (i Zenfona 8), zdarzało mi się złapać na tym, że sprawdzałem, czy mam smartfon w kieszeni. Przesiadka z ponad 200 gramów na 167 gramów naprawdę robi bardzo dużą różnicę. I to dosłownie czuć.
Samsung Galaxy S22 ma obudowę jak iPhone. To dobrze! Ale te napisy… tu już nie jest niedobrze
Producenci smartfonów z Androidem w ostatnich miesiącach coraz chętniej stawiają na szerszy, bardziej płaski korpus obudowy. Jak w iPhone’ach 13 i uważam, że to bardzo dobre posunięcie. Do tego korpus sprawia wrażenie, jakby obudowa została nim otoczona. Włożona w środek. Ostatni raz coś takiego widziałem przed laty w Huaweiu P7. Tam dodatkowo znacznie wzmacniało to konstrukcję. Smartfon zaliczył swego czasu dosyć mocy upadek i przed uszkodzeniem uchronił go właśnie solidny korpus.
Płaski i szerszy korpus dużo pewniej leży w dłoni. Mam wrażenie, że zapewnia pewniejszy chwyt. Ale też i sam smartfon wygląda efektowniej. To jest też największa zmiana w wyglądzie Galaxy S22 względem poprzednika. Tył jest niemal identyczny, podobnie jak wyspa aparatu. I szkoda, że wzorem Galaxy S21 FE nie stanowi ona jednej powierzchni z tylnym panelem, a jest jakby na niego naklejona. A co ciekawe, choć na pierwszy rzut oka Galaxy S22 wydaje się grubo, jest cieńszy od poprzednika (7,6 vs 7,9mm).
Wykonaniu obudowy nie można nic zarzucić. Jest perfekcyjnie spasowana, wodoszczelna (IP68) i duży plus należy się za matowy tylny panel. Dzięki temu nie widać na nim odbitych odcisków palców.
Potężnym zgrzytem w testowanym egzemplarzu są… krzywe napisy. I to bardzo krzywe, zobaczcie sami.
Czy to widać na co dzień? Kompletnie nie. Sam zauważyłem to dopiero po tygodniu, ale jest to spora wpadka. Czy tak ma każdy Galaxy S22? Ciężko powiedzieć, ale jak zerkam na zdjęcia z pokazu przedpremierowego, to mam wrażenie, że inne egzemplarze miały to samo i dotyczy to tylko małego S22.
Czytaj też: Recenzja OM System M.Zuiko Digital ED 20mm F1.4 Pro. Pierwszy obiektyw pod nową marką
Ekran to klasa sama w sobie. Galaxy S22 ma idealnie symetryczne ramki
W wielu zapowiedziach nowych modeli często słyszeliśmy o zmniejszeniu podbródka smartfonu i dążeniu do bardziej symetrycznych ramek. Samsung zwyczajnie to zrobił. Ekran jest otoczony symetrycznymi ramkami i (nie tylko to) wygląda obłędnie.
Drugą zaletę umieszczenia ekranu w obudowie… trochę ciężko mi wytłumaczyć. Zazwyczaj mamy wrażenie, że wyświetlacz jest gdzieś głębiej w obudowie smartfonu. W Galaxy S22 wygląda jakby znajdował się wyżej. Na równi z bokami obudowy i jest to szalenie efektowne. Szczególnie jak patrzymy na niego pod kątem. Postaram się to pokazać na zdjęciach.
Sam ekran… W końcu to Samsung. To jest klasa sama dla siebie. Wysoka jasność (deklarowane do 1300 nitów w piku), piękne kolory, perfekcyjna czerń. Można się nie raz złapać na tym, że przesuwamy na nim treści tylko po to, żeby popatrzeć jak cokolwiek jest na nim wyświetlane. Do tego mamy bardzo dobrą płynność obrazu, dzięki zastosowaniu 120 Hz odświeżania (można wybrać odświeżanie adaptacyjne).
W ekranie mamy zamontowany czytnik linii papilarnych. O ile tylko dobrze i dokładnie zapiszemy odcisk palca, działa szybko i bez zarzutów.
Nie wierzę! Samsung poprawił klawiaturę. Obudowa bardzo sprzyja prowadzeniu rozmów
Odkąd pamiętam, w smartfonach Samsunga wieszam psy na klawiaturze. Głównie za beznadziejną autokorektę. Oczywiście wątpię, że to właśnie to spowodowało wzmożenie prac nad nią, ale… Samsung faktycznie poprawił klawiaturę. Galaxy S22 jest pierwszym smartfonem firmy, w którym nie zainstalowałem Gboarda i z fabrycznej klawiatury korzystało mi się bardzo wygodnie. Brawo!
Jeśli chodzi o ogólnie pojętą łączność, jest wzorowo. Wi-Fi, 5G, Bluetooth i NFC ani razu nie stworzyły mi problemów w trakcie użytkowania. Zasięg sieci komórkowej jest stabilny, nawet w miejscach z nieco słabszym sygnałem. Jakość rozmów jest bardzo dobra i są one bardzo głośne. Szybko musiałem zrezygnować z maksymalnej skali głośności. Kompaktowa obudowa i to, jak pewnie trzyma się Galaxy S22 powoduje, że rozmawia się przez niego bardzo wygodnie.
Czytaj też: Test Suzuki S-Cross Hybrid 2022. Czy Nissan Qashqai ma powody do niepokoju?
Samsung Galaxy S22 ma “ten gorszy” procesor. Co z tego?
Jak co roku po premierze serii Galaxy S pojawia się dyskusja o wyższości układu Qualcomm Snapdragon nad Exynosem. W tym roku jest podobnie, bo faktycznie stworzony we współpracy z AMD układ Samsung odstaje w benchmarkach od Snapdragona 8 Gen 1. Tylko co z tego?
W codziennym użytkowaniu nie zauważycie różnicy. Chyba że specjalnie zaczniecie testować pracę wielozadaniową na kilkunastu aplikacjach i tempo przełączania się pomiędzy nimi. Faktycznie ktoś to robi na co dzień? Smartfon działa wzorowo, szybko i nie można się tu do niczego przyczepić. Ok, można powiedzieć, że Amerykanie płacą tyle samo i mają wydajniejszy procesor. Ale konia z rzędem i worek owsa temu, kto poza zabawą benchmarkami na co dzień wykorzystuje pełną dostępną moc procesora w smartfonie. Chciałbym wiedzieć – do czego?
One UI 4.0 to ładna kosmetyka. DeX do delikatnej poprawy
Samsung One UI to niezmiennie bardzo przyjemna nakładka. Czytelna, z bardzo dużym wyborem różnego rodzaju motywów. Zabrakło mi tylko możliwości zmiany rozmiaru ikon, co pojawia się powoli u konkurencji, ale możliwość zmiany powiększenia ekranu oraz zwiększenia siatki skutecznie to zastępuje. Dzięki temu nawet na stosunkowo niedużym ekranie Galaxy S22 możemy zmieścić dużo treści.
Najbardziej rzucającą się w oczy nowością jest możliwość wyboru palety kolorów. Chodzi o kolory przycisków i ikon systemowych. Można też wybrać opcję dopasowania ich do aktualnie używanej tapety. Kolorystyka wygląda wtedy bardzo spójnie i to naprawdę może się podobać i jest efektowne.
Samsung DeX pozwala łatwo przekształcić smartfon w przenośny komputer. Wystarczy podłączyć go do ekranu za pomocą kabla USB-C lub bezprzewodowo. Funkcja działa bardzo dobrze, a jeśli dodatkowo sparujemy ze smartfonem klawiaturę, pozwala to na całkiem komfortową pracę. Jedynym minusem jest brak obsługi ekranu o proporcjach 21:9. Na bokach pozostają czarne pasy. Nieduże, ale jednak są.
Czytaj też: Test Sony LinkBuds. W końcu ktoś zrobił słuchawki TWS dla mnie!
Aparaty… no aparaty to się Samsungowi udały
Nie miałem wielkich oczekiwań co do aparatów Galaxy S22. Zazwyczaj podstawowy model serii wypadał przyzwoicie, ale bez większych szaleństw. Szczególnie że specyfikacja też specjalnie nie rzuca na kolana. Mamy do dyspozycji aparat główny o rozdzielczości 50 Mpix (F/1.8, 23mm, 1/1.56″, OIS), ultra-szerokokątny o rozdzielczości 12 Mpix (F/2.2, 1/2.55″, 13mm, kąt widzenia 120 stopni) oraz zoom z teleobiektywem o rozdzielczości 10 Mpix (F/2.4, 70mm, 1/3.94″).
Kiedy przyszedł czas na spisanie wrażeń, okazało się, że mam mało zdjęć w galerii, więc wyszedłem zrobić kilka dodatkowych. Po obejrzeniu ich na ekranie telefonu powiedziałem sobie – jeśli na dużym ekranie będą w 80% tak dobre, to Samsung przeszedł samego siebie. No i przeszedł.
Przede wszystkim zdjęcia są równe. Robiąc trzy fotografie, po jednej każdym obiektywem, możemy liczyć na zachowanie takiej samej kolorystyki. Algorytmy odpowiadające za obróbkę zdjęć w czasie rzeczywistym robią robotę. Widzimy na ekranie jak podbijane są barwy np. nieba i dodawany jest efekt HDR. Jest to bardzo efektowne i może się podobać. Zdjęciom z aparatu głównego nie można nic zarzucić. Są szczegółowe niemal w całym kadrze, kontrastowe i z podbitymi, ale trzymanymi w ryzach kolorami. Na zdjęciach szerokokątnych standardowo brakuje ostrości na brzegach, ale jak na 12 Mpix wypadają zaskakująco dobrze. Zoom jest bardzo użyteczny i nie mogę wyjść z wrażenia jak daleko można sięgnąć cyfrowym zbliżeniem. Poniżej wrzucę kilka ujęć z 10-krotnego przybliżenia.
Aparat główny
Aparat ultra-szerokokątny
Zoom (do 30x)
Zoom (3x i 10x)
Bardzo przypadł mi do gustu tryb portretowy. Idealnie sprawdza się do zdjęć przedmiotów z rozmytym tłem. Kiedy kilka dni temu pisałem test obiektywu OM Digital M.Zuiko 20mm F/1.4, nie miałem czym zrobić zdjęcia obiektywu podczepionego do aparatu. Zrobiłem je Galaxy S22 i można wręcz nie zauważyć, że zostało zrobione smartfonem.
Tryb portretowy + tryb portretowy vs zwykły
Zdjęcia nocne… w Samsungu ktoś postanowił specjalnie nazwać. I tak seria Galaxy S22 to mają być specjaliści od Nightografii. Pomijając tego językowego potworka, zdjęcia nocne w Galaxy S22 wypadają dobrze. Plus należy się za to, że algorytmy przetwarzania obrazu nie dążą za wszelką cenę do maksymalnego rozjaśnienia każdego centymetra kadru, zachowując naturalne przyciemnienia tam, gdzie powinny być zachowane. Na zdjęciach mamy też sporo szczegółów i ogółem wygląda to naprawdę dobrze.
Zdjęcia nocne
Galaxy S22 to smartfon prawie idealny, gdyby nie akumulator
Ogniwo o pojemności 3700 mAh słusznie zbudza podejrzenia, że coś może pójść nie tak. I dam Wam bardzo prosty przykład. Wstaję rano, smartfon naładowany do pełna. Przeglądam wiadomości przez ok 20 minut. Zamawiam Ubera, godzina 10:30, w którym korzystam z ekranu (maksymalne podświetlenie, adaptacyjne odświeżanie obrazu) przez kolejne 20 minut. Podczas premiery (wówczas realme 9 Pro) robię kilkanaście zdjęć, wysyłam je Messengerem, odpisuję na kilka wiadomości. W sumie ok 40 minut pracy z ekranem i 15 minut działania jako hot-spot. Później wykonuję dwa połączenia przez ok 15 minut. Wychodzę, robię 30-40 różnych zdjęć, odpisuję na kilka wiadomości, jedna rozmowa ok 10 minut. Jest godzina 15, dostaję powiadomienia – stan naładowania akumulatora 15%.
Podczas korzystania z ekranu, stan naładowania akumulatora w Galaxy S22 niknie w oczach. Szybko wróciłem do nawyków z Asusa Zenfone 8 i przestałem na dłużej wychodzić z domu bez powerbanku, albo profilaktycznie przyciemniałem ekran. Przy moim użytkowaniu smartfonu poza domem, Galaxy S22 wytrzymywał w porywach do godziny 16, góra 17. Jeśli intensywnie użytkujesz smartfonu, o pełnym dniu działania od rana do wieczora bez doładowywania możesz skutecznie zapomnieć.
Szkoda, że Samsung w najmniejszym modelu serii nie dał nam szybszego ładowania z Plusa i Ultra. Mamy do dyspozycji 25W i to pozwala naładować akumulator do pełna w ciągu niecałych 70 minut. Jest obecne również ładowanie bezprzewodowe o mocy 15W i z niego korzystałem chyba najczęściej. Zwyczajnie w trakcie pracy odkładałem smartfon na ładowarkę.
Czytaj też: Test realme 9 Pro+ . Uchwyć światło, czyli najlepszy aparat w smartfonie do 2000 zł?
Samsung to obecnie król ewolucji i Galaxy S22 jest tego kolejnym przykładem
Po tym co Samsung zrobił z Galaxy Z Foldem3 i teraz Galaxy S22, w firmach produkujących smartfony powinien pojawić się nowy zwyczaj. Wchodzi szef i mówi – zróbcie mi ewolucję modelu X. Zróbcie to jak Samsung.
Na pierwszy rzut oka zmieniło się niewiele. Specyfikacja Galaxy S22 niespecjalnie różni się od Galaxy S21, a patrząc na zdjęcia prasowe można powiedzieć, że również wizualnie jest to samo. Tymczasem mamy bardziej płaski korpus poprawiający uchwyt w dłoni, jeszcze lepszy ekran, który sprawia wrażenie znajdujące się bliżej chroniącego go szkła i w końcu prawdziwie symetryczne ramki. Obok wyglądu najbardziej zaskoczył mnie aparat, który został znacznie poprawiony względem poprzednika. Nie możemy już powiedzieć, że dobry aparat w serii Galaxy S znajdziemy tylko w modelu Ultra. Wydajność smartfonu stoi na bardzo dobrym poziomie i tak, przegrywa ze Snapdragonem, ale nie zobaczymy tego w codziennym użytkowaniu.
Niestety potężnym minusem Galaxy S22 jest bardzo słaby akumulator i będąca w tle za konkurencją szybkość ładowania. To coś, co w pierwszej kolejności powinno zostać poprawione w Galaxy S23.
Podsumowując, Samsung Galaxy S22 to świetny smartfon i obecnie najlepszy kompaktowy flagowiec na rynku. O ile tylko nie będzie przeszkadzać Wam częste ładowanie akumulatora, śmiało mogę go polecić.