Wyższa moc ładowania to szybsze ładowanie. Do czasu, bo trzeba znać granicę
Szybkie ładowanie to zdecydowanie jedna z najbardziej przydatnych funkcji smartfonów ostatnich lat, ale też jedna z najmocniej rozwijanych. Moc ładowania rosła z roku na rok, a w ostatnim czasie momentami wręcz z miesiąca na miesiąc. Prym wiodą w tym chińscy producenci, którzy zdążyli nas przyzwyczaić do 33W ładowarek w smartfonach ze średniej półki i okolic 65W we flagowcach. Oczywiście z chlubnymi wyjątkami rzędu 120W w niektórych modelach.
Po drugiej stronie barykady mamy Samsunga, który w ubiegłorocznych flagowcach oferował nam ładowanie z maksymalną mocą 25W. W niektórych flagowcach mamy nawet znacznie szybsze ładowanie bezprzewodowe. Jest jeszcze Apple, ale tutaj mamy nieco inną sytuację. Jeśli Apple mówi, że 20W wystarczy, to 20W wystarczy i nie ma sensu próbować wchodzić w dyskusję.
W podnoszeniu mocy ładowania trzeba znać umiar. Bo o ile faktycznie robi różnicę zejście z czasu ładowania rzędu 60-70 minut do niecałych 30 minut, tak skrócenie go z 18 do 16 minut przy ponad 100W już niespecjalnie. A akumulator dostaje niepotrzebnie coraz większe obciążenie.
Czytaj też: Skalowalna antena sterowana światłem, czyli jak rozwiązać problem dostępności sieci 5G
Galaxy S22 Ultra i Galaxy S22+ obsługuję ładowanie z mocą 45W. Ale ładują się w takim samym czasie z ładowarką 25W
Do tej pory miałem okazję sprawdzić tylko Galaxy S22, który jako jedyny z nowości nie obsługuje szybszego ładowania. Nadal mamy tutaj 25W i akumulator o pojemności 3700 mAh ładujemy w ok 65 minut. Serwis GSMArena sprawdził, jak sprawdza się nowy standard ładowania w Galaxy S22 Ultra i Galaxy S22+. Wyniki nie są korzystne dla Samsunga.
Używając ładowarki o mocy 25W, Galaxy S22+ ładuje się od zera do 100% w ciągu 62 minut, a Galaxy S22 Ultra w ciągu 64 minut. W ciągu 30 minut pierwszy ładuje się do 62%, a drugi do 61%. Co stanie się po podłączeniu ładowarki mocy 45W? Cóż… prawie nic. Czas ładowania do pełna Galaxy S22+ spadł do 59 minut, a Galaxy S22 Ultra do 61 minut. Z kolei w ciągu 30 minut pierwszy naładował się do 64%, a drugi do 60%.
Czytaj też: Meta Band, czyli smartwatch Facebooka faktycznie powstaje. Wygląda strasznie
Warto zauważyć, że do testu użyta została oryginalna ładowarka Samsunga. Podczas korzystania z ładowarki firmy trzeciej o mocy 65W wyniki były porównywalne.
Wnioski? Przede wszystkim, dopłacanie do ładowarki Samsunga o mocy 45W nie ma najmniejszego sensu. Cytując klasyka to by nic nie dało. Firmie zdecydowanie nie wyszło podniesienie maksymalnej mocy ładowania akumulatorów w nowych flagowcach i jest to poważna wada na tle konkurencji. Pomimo tego, że Samsung jest liderem rynku, nie ma takiej pozycji jak Apple, która pozwoliłaby mu powiedzieć – z szybkością ładowania jest ok, tak ma być, więcej nie trzeba. W kolejnych generacjach smartfonów zapewne będzie musiało to zostać poprawione.