Podczas gdy niska orbita okołoziemska rozciąga się od 200 do 2000 kilometrów nad naszymi głowami, ta bardzo niska orbita dotyczy już wysokości poniżej 450 kilometrów (via Arxiv.org). Większość misji satelitarnych jest przeprowadzana na wysokości ponad 595 km, bo to tam można utrzymać satelity na orbicie geostacjonarnej, która to utrzymuje je w ruchu obrotowym wokół Ziemi przy minimalnym ciągu. Niższe wysokości są powszechnie nieużywane ze względu na właśnie potrzebę znacznie większego wykorzystania systemów napędowych satelitów w czasie ich pracy.
Czytaj też: Powstaje elektryczny pociąg nieskończoności o zerowej emisji. Energię ma zapewniać mu grawitacja
Satelity na bardzo niskiej orbicie okołoziemskiej? To właśnie ma umożliwić bezpaliwowy system napędowy Kreios Space
Od lat wspomina się o tym, jak operacje na VLEO mogą przynieść korzyści w zakresie łączności i obserwacji, a nawet bezpieczeństwa przez brak śmieci kosmicznych w tym rejonie. Działanie w tym rejonie ma pozwolić na 16-krotne zwiększenie rozdzielczości dla satelitów obserwacji Ziemi i telekomunikacyjnych. Warto jednak zaznaczyć, że nie zostało to dokładnie zbadane w praktyce przez technologiczne braki, które ma rozwiązać bezpaliwowy system napędowy Kreios Space.
Czytaj też: Rosjanie zniszczyli największy samolot świata. Czym był An-225 Mrija i co z jego następcą?
Satelity mają wprawdzie własne układy napędowe, ale są one wykorzystywane rzadko, bo głównie przy manewrach bezpieczeństwa i zmieniania orbit przez ograniczone ilości paliwa. Z kolei im bliżej Ziemi jesteśmy, tym oddziaływanie grawitacji jest większe i dlatego na tej stosunkowo niskiej wysokości VLEO, satelity wymagają generowania ciągłego ciągu, aby zwyczajnie nie spaść z orbity.Ma to swoją zaletę – w razie awarii, czy powstania kosmicznych śmieci, te zwyczajnie zaczną kierować się ku Ziemi i spłoną w atmosferze.
Czytaj też: Skafander kosmiczny dla każdego. Druk 3D ma uratować astronautów od niedopasowanych kombinezonów
Rozwiązanie problemu napędu jest wedle Kreios Space proste. Wystarczy zapewnić jej fundusze na system ABEP (Air-Breathing Electric Propulsion), który pochłania powietrze w celu wytworzenia plazmy, która jest następnie przyspieszana przez pędnik i dyszę elektromagnetyczną. Firma wierzy, że system ten obniży koszty operacji VLEO na tyle, że staną się one wykonalne, ale odpowiedź na to, czy rzeczywiście tak będzie, poznamy dopiero w 2024 roku, bo właśnie wtedy pierwszy kompletny system ABEP ma być gotowy. Teraz firma potrzebuje tylko funduszy, bo chce zgromadzić około 2,5 miliona euro w dwóch nadchodzących rundach inwestycyjnych.