Największe światowe mocarstwa – USA, Rosja i Chiny – ścigają się w rozwoju pocisków hipersonicznych: tak szybkich, że nie jest w stanie przechwycić ich żaden istniejący system tarczy przeciwrakietowej. Broń ta może zmienić globalny rozkład sił, bo zakłada, że praktycznie nie da się przed nią obronić. Warto się zatem zastanowić: czy pociski hipersoniczne to faktycznie “rewolucja”? Czy ludzkość ich potrzebuje?
Czytaj też: Kindżał w Ukrainie. Rosja pochwaliła się użyciem hipersonicznego pocisku
Czym jest broń hipersoniczna?
Pocisk hipersoniczny porusza się z prędkością Mach 5 lub większą, czyli pięć razy szybciej od prędkości dźwięku. Niektóre pociski balistyczne, jak wspomniany Kh-47M2 Kindżał, są rzekomo zdolne do osiągnięcia prędkości Mach 10 i pokonania dystansu blisko 2000 km. Dla porównania – jeden z najpopularniejszych pocisków taktycznych, amerykański Tomahawk – porusza się z prędkością poddźwiękową, ok. 885 km/h, ale jest w stanie pokonać dystans ponad 2400 km.
Broń hipersoniczna występują w dwóch odmianach: hipersonicznych pocisków manewrujących i hipersonicznych pojazdów szybujących.
Hipersoniczny pocisk manewrujący osiąga cel za pomocą silnika odrzutowego, który pozwala mu poruszać się z prędkością przekraczającą Mach 5. Są to pociski niebalistyczne – przeciwieństwo tradycyjnych międzykontynentalnych pocisków balistycznych (ICBM), które do osiągnięcia celu wykorzystują siły grawitacji. Z kolei hipersonicznymi pojazdami szybującymi nazywamy ponaddźwiękowe pojazdy zdolne do przenoszenia głowic (podobnie jak w przypadku ICBM), które są wynoszone na wysokość 40-100 km i osiągając cel przekraczają prędkość dźwięku.
Eksperci przewidują, że kiedy pociski hipersoniczne wejdą do trwałej służby, zmienią światowy rozkład sił militarnych. To dlatego, że nie ma systemów obrony przeciwrakietowej, które byłyby w stanie się przed nimi obronić. Broń hipersoniczna prawdopodobnie na zawsze zmieni zasady gry. Nic dziwnego, że pracują nad nią największe mocarstwa na świecie.
Kto ma pociski hipersoniczne?
Już od jakiegoś czasu pojawiały się sugestie, że Stany Zjednoczone są daleko w tyle za Rosją i Chinami w pracach nad bronią hipersoniczną. W pewnym stopniu jest to prawda. Amerykańska armia pracuje nad szeregiem zaawansowanych systemów hipersonicznych i przyznała firmie Lockheed Martin kontrakty na opracowanie dwóch z nich: konwencjonalnej broni uderzeniowej (Hypersonic Conventional Strike Weapon – HCSW) oraz wystrzeliwanej z powietrza broni szybkiego reagowania AGM-183A (AGM-183A Air-launched Rapid Response Weapon). Oba projekty są warte 1,5 mld $.
Amerykanom nie zależy tak mocno na rozwoju broni hipersonicznej, bo dysponują potężną flotą lotniskowców z napędem atomowym (Rosjanie i Chińczycy takich nie mają). Istniejące pociski naddźwiękowe, jak BrahMos, mają zasięg ok. 600 km, co oznacza, że lotniskowce będą musiały zbliżyć się blisko terytorium wroga, by dokonać ataku. Jeszcze prezydent Donald Trump podpisał specjalną ustawę, która ma uzupełnić istniejące luki w technologii rakietowej.
Nad stworzeniem pocisków hipersonicznych od 2011 r. współpracuje brytyjska i francuska marynarka wojenna, które mają zastąpić starzejącą się amunicję Harpoon i Exocet. Pocisk Perseus ma być wyposażony w zwinny płatowiec, napędzany silnikiem strumieniowym (ramjet), który powinien być gotowy do służby w 2030 r.
Chiny realizują szereg projektów hipersonicznych, które byłyby w stanie odstraszyć amerykańskie lotniskowce, utrzymując je poza zasięgiem operacyjnym. Chińczycy przeprowadziły także testy pojazdu hipersonicznego Starry Sky-2, który może osiągać maksymalną prędkość Mach 6, zmieniać kierunek lotu i przenosić głowice konwencjonalne lub jądrowe. Wprowadzenie tej broni do obiegu, zajmie Chinom prawdopodobnie co najmniej pięć lat.
No i oczywiście, broń hipersoniczną mają także Rosjanie. Kindżał jest podobno zdolny do osiągnięcia prędkości Mach 10, a trwają prace także nad pociskiem manewrującym 3K22 Zircon, który będzie w stanie osiągać prędkości między Mach 4,5 a Mach 6. Gotowy jest już jądrowy pocisk ponaddźwiękowy Avangard. Nie ma wątpliwości, że to właśnie państwo Władimira Putina jest na ten moment potęgą hipersoniczną.
W tym miejscu warto zadać sobie jeszcze jedno pytanie: czy pociski hipersoniczne w ogóle można zatrzymać? Są one obecnie tak cenne, bo nie istnieją żadne metody ich przechwytywania. Jednak wraz z postępem technologii obronnych pojawią się środki zaradcze, np. broń energetyczna, wiązki cząstek i inne rodzaje broni niekinetycznej.