W ramach programu NASA Near-Earth Object Observations (NEOO), namierzono prawie 28 000 obiektów, których orbity zbliżają się do naszej planety. Ich wypatrzenie to dopiero połowa sukcesu – kluczowa jest zmiana ich trajektorii. W tym celu, NASA testuje różne rozwiązania, m.in. misję DART, która jest w drodze do Dimorphos, satelity planetoidy (65803) Didymos. Mimo iż nie zagrażają one Ziemi, to mają stanowić poligon doświadczalny dla potencjalnie kluczowej technologii.
Ograniczeniem DART jest jednak czas. Prawdopodobnie sprawdzi się, ale tylko w przypadku obiektów, które wypatrzymy wystarczająco wcześnie. Co jednak z nagłym zagrożeniem? Tu do gry wchodzi system Pi, czyli Terminalna Obrona Ludzkości (Terminal Defense for Humanity).
Ostatnia deska ratunku ludzkości?
System Pi został opracowany przez Philipa Lubina, inżyniera z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara, a następnie wysłany do NASA w celu oceny przydatności. Są już pierwsze wnioski i okazuje się, że system Pi faktycznie może okazać się idealnym systemem obronnym. Na czym polega ta technologia?
Pi ma niszczyć potencjalnie niebezpieczny obiekt, a nie zmieniać jego trajektorię. System składa się z małych prętów wystrzeliwanych w kierunku planetoidy jak pocisk z karabinu, powodując jej rozpad na mniejsze kawałki, które – w teorii – powinny spłonąć w ziemskiej atmosferze.
Czytaj też: Asteroida zagrażająca Ziemi? Z tym systemem kosmiczne skały naszej planecie nie zagrożą
W zależności od wielkości niebezpiecznej skały, pręty mogłyby być wystrzeliwane w układach 10 x 10, każdy o masie 100 kg lub w układach 50 x 50, każdy o masie 40 kg. Co ciekawe, pociski mogłyby być wzmocnione za pomocą konwencjonalnych lub jądrowych materiałów wybuchowych.
System Pi mógłby być wystrzeliwany z orbity okołoziemskiej lub Księżyca. Nasz naturalny satelita nie ma atmosfery i ma znacznie mniejszą grawitację, więc można by tam zainstalować czujniki optyczne lub bliskie podczerwieni systemy detekcji dalekiego zasięgu, uruchamiając je w ciągu kilku minut w przypadku wykrycia zagrożenia.
Szacunki wskazują, że system Pi byłby w stanie zniszczyć planetoidę o średnicy 50 m zaledwie pięć godzin przed uderzeniem w Ziemię. Gdyby taki obiekt trafił w duże miasto, mógłby je doszczętnie zniszczyć, wywołując eksplozję rzędu 10 megaton – podobną do bolidu tunguskiego w 1908 r.
Planetoidę o średnicy 100 m, która wyzwoliłaby eksplozję o mocy 100 megaton, można by przechwycić w ciągu jednego dnia. Z kolei Apophis o średnicy 370 m, nazywaną przez niektórych “asteroidą dnia zagłady”, która minie Ziemię w 2029 r., można by zniszczyć w ciągu 10 dni od potencjalnego uderzenia. Mniejsze skały – jak choćby meteor czelabiński – mogłyby być niszczone w 15 minut przed wejściem w ziemską atmosferę.
System Pi jest obecnie w fazie koncepcji, ale dzięki oficjalnemu zainteresowaniu NASA, ma szansę stać się naszym prawdziwym parasolem ochronnym.