Pierwszy dron zasilany syntetycznym paliwem wzniósł się w powietrze i potwierdził skuteczność nietypowego połączenia
W dążeniu do obniżenia emisji z sektora wojskowego, który odpowiada za znaczne zużycie ropy w praktycznie każdym kraju, próbuje się rozwiązać problem syntetycznym paliwem. To jest nie tylko przyjazną alternatywą dla organicznego odpowiednika, ale też jest łatwe w produkcji, bo proces polega przede wszystkim na przetwarzaniu surowców o wysokiej zawartości cukru, czyli nawet zwyczajnych odpadów spożywczych.
Czytaj też: Ile paliwa spalają czołgi? Wartości idą w setki litrów na 100 kilometrów
Proces obejmuje uzyskanie oleju, który następnie jest podgrzewany i poddawany obróbce chemicznej w celu wytworzenia syntetycznej nafty, którą można wykorzystać do lotów. Rzeczywiście tak wytworzone paliwo jest obecnie wykorzystywane w lotach komercyjnych, dzięki temu, że nie wymaga żadnych zmian w konfiguracji układu napędowego.
Czytaj też: Ropa solą naszych czasów, czyli o sprzeciwie względem elektrycznych samochodów i ropnej potędze
Nikt jednak do tej pory nie zastosował syntetycznej nafty w dronie, co zmieniły Królewskie Siły Powietrzne (RAF) w ramach współpracy z Departamentem Badań Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, która rozpoczęła się latem 2021 roku. Samo paliwo zostało z kolei opracowane i wytworzone przez brytyjską firmę C3 Biotechnologies, po czym w ilości 15 litrów trafiło do zbiorników pokładowych drona. Co ciekawe w ubiegłym roku RAF wykonał pierwszy lot samolotu wykorzystującego wyłącznie paliwo syntetyczne, ale wyprodukowane przez inną firmę i przy zastosowaniu innej metody.
Czytaj też: Czym jest amunicja kasetowa? Polska jest jednym z nielicznych państw, które jej nie zakazały
W tym zastosowaniu służyło zapewne generatorowi do wytwarzania prądu, który następnie zasilał łącznie osiem wirników drona stałopłatowego, pozwalając na 20-minutowy lot w Wiltshire w południowo-zachodniej Anglii. Wtedy potwierdzono, że paliwo zachowuje się tak samo dobrze jak paliwo kopalne.