Historia kołowych transporterów opancerzonych Rosomak
Omawiając Rosomaki, nie sposób nie wspomnieć, że w rzeczywistości są to pojazdy bazujące na projekcie fińskiej firmy Patria Vehicles Oy. To właśnie jej pomysł na wielozadaniowy kołowy wóz bojowy AMV XC-360P został wybrany podczas przetargu w Polsce w 2002 roku, po czym produkcja ruszyła już rok później, bo tuż po podpisaniu umowy w kwietniu.
Czytaj też: Czym są PPZR Piorun? W nasze rodzime zestawy rakiet przeciwlotniczych uwierzyło nawet USA
Tak oto nasz kraj zapewnił sobie zastępstwo dla wysłużonych wozów OT-64 SKOT i BWP-1, wprowadzając Rosomaki na służbę od 8 stycznia 2005 roku. Wcześniej czytelnicy miesięcznika Nowa Technika Wojskowa w ramach konkursu zdecydowali, że zamiast pokrętnej nazwy, nowe polskie transportery opancerzone zostaną okrzyknięte mianem Rosomak, czyli w uproszczeniu skrzyżowanie niedźwiedzia z wydrą, które do tych pojazdów pasuje jak ulał.
Tak też minęły dwie dekady od decyzji co do nowego kołowego transportera opancerzonego, w których wiele się działo. Mimo początkowego uzależnienia od fińskiego przemysłu, od 2005 roku to głównie polskie zakłady produkcyjne realizują produkcję Rosomaków i do tego czasu Wojsko Polskie otrzymało ponad 900 egzemplarzy. Dba też o to, aby regularnie je rozwijać i odpowiadać coraz skuteczniej na nowe wyzwania kreowane na froncie.
Czytaj też: Jak wojna jądrowa zmieniłaby całą planetę?
Wspomniane ponad 900 egzemplarzy dotyczy nie jednego wariantu, a tak naprawdę wielu wersjach, bo stricte bojowych, jak i logistycznych oraz dowodzenia, co podkreśla sporą wszechstronność Rosomaków. Warto podkreślić, że linię produkcyjną otworzono niegdyś w Wojskowych Zakładach Mechanicznych w Siemianowicach Śląskich oraz Gliwicach, a obecnie osprzęt do Rosomaków trafia z różnych części świata. Nie ma w tym nic dziwnego, bo Rosomak z napędem 8×8 jest przykładem wielomodułowego wozu, którego można zmieniać i ulepszać na wiele sposobów.
W 2013 roku firma Patria Land Service nieodpłatnie przedłużyła o dekadę licencję i prawo do dalszych ulepszeń Rosomaków przez Polaków
Do tej pory powstało już łącznie kilkanaście wersji Rosomaków, z czego tym najpowszechniejszym jest przykład wozu bojowego z wieżą Hitfist-30P, który oficjalnie określa się mianem właśnie Rosomaka z wyjątkiem dodatkowo wzmocnionych wersji (-M1 oraz -M1M). Wspomniana dwuosobowa wieża jest obecnie produkowana we współpracy z Oto Melara i obejmuje automatyczne działko ATK Mk 44 na naboje 30 x 173 mm oraz karabin maszynowy UKM-2000C. Kwestię uzbrojenia uzupełnia też sześć granatników dymnych 902A kalibru 81 mm, które są połączone z systemem samoosłony SSP-1 OBRA-3.
Stricte bojowe KTO Rosomak obejmują też wersję Rosomak-M2 i -M3, czyli warianty transporterów z obrotnicą (opcja montażu 7,62-mm karabinu UKM-2000, 12,7-mm wielolufowego karabinu maszynowego NSW, czy 40-mm granatnika maszynowego) z myślą o realizowaniu patroli. Te były już wykorzystywane w Czadzie i przede wszystkim w Afganistanie z dodatkowym opancerzeniem.
Na służbie znalazł się również wariant z wyrzutnią przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike (Rosomak-S), medyczny wóz ewakuacyjny (-WEM), wóz rozpoznania technicznego (-WRT), rozpoznania i dozoru (-WSRiD), nauki jazdy (-NJ), dowodzenia (-WD) i jego artyleryjski odpowiednik (-AWD). Ten ostatni jest bezpośrednio związany z samobieżnym moździerzem M120 Rak, któremu życie dało samo podwozie Rosomaka.
Czytaj też: Ropa solą naszych czasów, czyli o sprzeciwie względem elektrycznych samochodów i ropnej potędze
Bez względu na wersję, różne Rosomaki były napędzane tym samym silnikiem wysokoprężnym z turbodoładowaniem w postaci 6-cylindrowego Scania D1 12 56A03PE o mocy 490 koni mechanicznych. Te razem z 304-litrowymi zbiornikami pozwalają jechać do nawet 1000 km oraz rozpędzać pojazdy do 100 km/h na lądzie i do 10 km/h w wodzie, jako że Rosomak powstawał i nadal powstaje głównie z myślą o zachowaniu pływalności. Warto wspomnieć, że pod kątem wymiarów z zewnątrz Rosomak mierzy 7,77 metra długości, 2,83 metra szerokości i do 2,99 metra wysokości. Jego prześwit sięga 0,43 metrów, a masa bojowa wynosi około 22000 kg.
Wspominany wymóg pływalności odbija się na pancerzu, który w wersji podstawowej zapewnia ochronę balistyczną kadłuba w zakresie przednich 120 stopni na poziomie IV według standardu NATO STANAG 4569, a w pozostałym zakresie na poziomie III. Oznacza to, że w najlepszym wypadku nawet 14,5-mm amunicja wystrzelona z odległości od 200 metrów nie zrobi Rosomakowi krzywdy. Dzięki temu nawet 11 osób wewnątrz (kierowca, dowódca, działowy i 8 żołnierzy) może czuć się w jego samonośnym kadłubie względnie bezpiecznie i w razie dotarcia na drugi brzeg po sforsowaniu rzeki, przeprowadzić desant.
Warto też wspomnieć o wersjach Rosomaków, które powstały i mogą trafić w przyszłości na służbę, bo w 2020 roku powstał zarówno wóz pomocy technicznej, jak i artyleryjski wóz rozpoznawczy, którego badania klasyfikacyjne zakończono w marcu 2021 roku. Dodatkowo w 2020 roku klasyfikacyjne testy zaliczył też Rosomak wyposażony w bezzałogową wieżę ZSSW-30 z armatą automatyczną ATK Mk44S kalibru 30 mm, karabinem UKM-2000C oraz podwójną wyrzutnią Spike LR.
Czytaj też: Broń fosforowa w Ukrainie. Rosja przekroczyła kolejną granicę
Najważniejsze informacje na temat nowych Rosomaków trafiły jednak do sieci w połowie lutego po przygodzie na Jeziorze Rybnickim. Wtedy to spółka Rosomak S.A. opracowała zmodernizowanego Rosomaka mającego zademonstrować to, co można wprowadzić do pojazdów w ramach MLU, czyli Mid-Life Upgrade. Ulepszenia proponowane w tym projekcie mają bezpośrednio dotknąć możliwości KTO i choć na ten moment niewiele o nich wiadomo (pewne jest, że dotknęły zwłaszcza podwozia), to prace nad pakietem ciągle trwają i zapewne w ciągu następnych miesięcy dowiemy się na jego temat więcej.