Idea brzmi oczywiście banalnie łatwo, jednak gdyby osiągnięcie tego celu było tak proste, to zostałby on zrealizowany już dziesiątki lat temu. Do zmiany sytuacji doprowadzili ludzie związani ze startupem Aether Diamonds. Dzięki ich zapałowi do produkcji diamentów może być wykorzystywany węgiel znajdujący się w atmosferze.
Czytaj też: Nanonici diamentowe. Czym są i jak je stworzyć?
W ten sposób da się upiec kilka pieczeni na jednym ogniu, ponieważ możliwe jest nie tylko usuwanie dwutlenku węgla z atmosfery, co z kolei ułatwia walkę z globalnym ociepleniem. Inne korzyści obejmują ograniczenie degradacji środowiska naturalnego oraz zapobieganie łamaniu praw człowieka związanemu z wydobyciem diamentów.
Jak w praktyce wyglądają statystyki? Jeśli wierzyć przedstawicielom Aether Diamons, każdy sprzedany karat jest odpowiednikiem 20 ton CO2 pobranego z atmosfery. Do tego celu są wykorzystywane zróżnicowane techniki, obejmujące zarówno bezpośrednie wychwytywanie z powietrza jak i długoterminową sekwestrację węgla.
Diamenty i ich wydobycie wiąże się z degradacją środowiska i łamaniem praw człowieka
Proces produkcji diamentów zaczyna się od zakupu dwutlenku węgla od Climeworks facility, która działa w Szwajcarii. Stamtąd zasoby trafiają do Stanów Zjednoczonych, gdzie do akcji wkracza utajniona metoda wykorzystywana przez Aether. Dwutlenek węgla zostaje dzięki niej wykorzystany do produkcji metanu o wysokiej czystości, który jest wtryskiwany do reaktorów diamentowych. W nich, korzystając z metody chemicznego osadzania z fazy gazowej, naukowcy otrzymują surowy materiał diamentowy, co zajmuje im kilka tygodni. Aby było to możliwe, gazy zostają podgrzane do bardzo wysokich temperatur w warunkach zbliżonych do próżni.
Czytaj też: Diament nie z tego świata. Enigma trafi na aukcję
Zapotrzebowanie energetyczne wymagane do realizacji tego zadania jest wysokie, ale Aether przekonuje, że wykorzystywane są wyłącznie bezemisyjne źródła, na przykład energia słoneczna i jądrowa. Stworzone diamenty są przewożone do Surat w Indiach. Tam dochodzi do ich obróbki – po cięciu i polerowaniu przychodzi pora na ponowną wysyłkę do Stanów Zjednoczonych.