Zanim ISS zostanie zniszczona, tak by, jej główna część spadła do oceanu, konieczne będzie wykonywanie regularnych korekt jej orbity. Obecnie za realizację tego zadania odpowiadają Rosjanie, lecz wydarzenia z ostatnich tygodni nieco skomplikowały dalsze plany. Objęty sankcjami kraj wydaje się gotowy do rezygnacji ze współpracy z Zachodem w zakresie eksploracji kosmosu, a ucierpi na tym między innymi Międzynarodowa Stacja Kosmiczna.
Czytaj też: Elon Musk straszy zagładą Ziemi, ale szóste masowe wymieranie na naszej planecie mu nie przeszkadza
Reagując na sankcje wprowadzone przez Stany Zjednoczone, kraje Starego Kontynentu i inne państwa, szef Rosyjskiej Agencji Kosmicznej, Dmitrij Rogozin wyjaśnił, że korekty orbity i unikanie kolizji w wykonaniu ISS są możliwe dzięki rosyjskim silnikom. W efekcie zablokowanie współpracy będzie oznaczało utratę rosyjskiego wsparcia w tym zakresie.
Firma SpaceX wydaje się gotowa do koordynowania manewrami ISS na orbicie
Na tym Rogozin nie zakończył swojego wpisu. Dodał też, że Międzynarodowa Stacja Kosmiczna nie lata nad rosyjską ziemią. To z kolei rodzi możliwość, że mająca około 500 ton konstrukcja spadnie na Europę bądź Stany Zjednoczone. Okazało się, że aktywność szefa Rosyjskiej Agencji Kosmicznej została zauważona przez Elona Muska, który okazał się dość oszczędny w słowach. Zamiast rozpoczynać własną krucjatę w komentarzach, wstawił jedynie logo SpaceX.
Czytaj też: Koniec ISS jest blisko. Zanim nastąpi, NASA chce udostępnić stację dla działań komercyjnych
Najprawdopodobniej oznacza to, że jego firma wyraża gotowość do prowadzenia ewentualnych korekt orbity, po jakiej porusza się Międzynarodowa Stacja Kosmiczną. W przyszłości SpaceX mogłaby natomiast pomóc w zniszczeniu ISS. Jeśli faktycznie się to powiedzie, będziemy mieli powód do radości. Ewentualne uderzenie tak masywnej konstrukcji w tereny zabudowane mogłoby mieć fatalne konsekwencje. A skoro SpaceX ma za sobą udaną współpracę z NASA, to nietrudno wyobrazić sobie, że i tym razem mogłaby ona odnieść pożądany skutek.