Nowa turbina hydrokinetyczna od firmy Idenergie ma zamiar zaoferować światu ciekawą alternatywę dla farm bazujących na OZE
Mieszkam poza miastem, w górzystym terenie, gdzie w ciągu roku nie brakuje słońca i wiatru, ale też rzek, które utrzymują swój nurt niezmiennie od lat mojej młodości. Z tego co wiem, ich wykorzystanie jest zerowe, bo poza nawadnianiem i dostarczaniem okolicznym mieszkańcom ochłody latem, nie są w jakikolwiek inny sposób wykorzystywane.
Czytaj też: Jowisz w obiektywie sondy Juno. Na powierzchni planety widać cień innego obiektu
Jednocześnie jak grzybów po deszczu w mojej okolicy zaczęło przybywać paneli słonecznych i aż szkoda, że nikt nie wykorzystuje w energetycznym celu również właśnie rzek. Mam nadzieję, że w przyszłości to ulegnie zmianie, jak tylko technologia “farm wodnych” na mniejszą skalę odpowiednio się rozwinie, a turbina hydrokinetyczna od Idenergie wskazuje, że rzeczywiście są na to szanse.
Czytaj też: ISS musiała uniknąć kolizji. Wszystko przez rosyjskiego satelitę
Oczywiście pomysł czerpania energii elektrycznej z wód nie jest niczym nowym, ale do tej pory jakiekolwiek pomysły z tym związane wiązały się z niszczeniem ekosystemu. Dlatego właśnie Idenergie postanowiło oprzeć swoją pracę na turbinie typu Darrieus, którą produkuje z aluminium, czyli surowca w dużym stopniu podatnego na recykling. Nawet transport jest prosty, bo sprowadza się do rozłożonego na części zestawu, wymagającego od pracownika niewielkiego nakładu pracy.
Konstrukcja turbiny obejmuje również silnik bez wału, co zapobiega przedostawaniu się wody do generatora, czyli jednocześnie zmniejsza wymagania konserwacyjne. Przy tym wszystkim pojedyncza turbina generuje 12 kWh energii dziennie, które w ramach przewidzianego systemu trafiają do sieci akumulatorów, co ponoć odpowiada 12 panelom słonecznym. W razie potrzeby turbinę można dostosować do warunków panujących w danym zbiorniku wodnym, w tym zainstalować ją na płytkich głębokościach i w miejscach, gdzie prędkość przepływu jest mniejsza niż 1 m/s.