Chociaż wiele mówiło się o wycofaniu A-10 Thunderbolt II ze służby, te samoloty bliskiego starcia pozostaną we władaniu Sił Powietrznych USA przez przynajmniej kilkanaście lat
W 2019 roku Amerykańskie Siły Powietrzne udzieliły Boeingowi kontraktu na produkcję nowych skrzydeł dla A-10 Thunderbolt II, które mają na karku już ponad cztery dekady. Ta umowa dotyczyła ich wymiany i tym samym zapewnienia dodatkowych 10000 godzin lotu dla każdego samolotu. Siły Powietrzne USA chcą utrzymać je w eksploatacji nie bez powodu, bo tak jak godzina lotu myśliwcem F-35 kosztuje około 44000$, tak tym staruszkiem jakieś 20000$.
Czytaj też: Ze schronu do Iła, czyli ostatni ratunek Putina. Opowiadamy o samolocie Ił-80
W rzeczywistości dzięki różnym modernizacjom i wymianie skrzydeł, służba A-10 (dokładnie ulepszonej wersji A-10C) może zostać przedłużona do 2040 roku, ale oficjalnie nic o tym nie wiadomo. Od czerwca 2017 roku przestano wspominać o wycofaniu tych samolotów i znacznie częściej komentowano ich ulepszenie. W 2019 roku dowiedzieliśmy się, że te samoloty otrzymają szereg ulepszeń pod kątem zaawansowania kokpitu, elementów sterujących na hełmie pilotów, a nawet nowy rodzaj uzbrojenia.
Finalnie Siły Powietrzne USA mogą uczyć z A-10 Thunderbolt II kawał nowoczesnego sprzętu mimo tego, że pierwszy lot tymi samolotami zaliczono w 1972 roku, czyli pół wieku temu, a produkcja trwała w latach 1972-1984. W tym czasie powstało łącznie 716 egzemplarzy, ale w 2017 roku pełne zdolności operacyjne wykazywało tylko 282 sztuk A-10C (zmodernizowanej, nowszej wersji) które należą wyłącznie do USA.
Dlaczego A-10 Thunderbolt II jest tak powszechnie znanym samolotem?
Nie trzeba być specem od wojskowego sprzętu, żeby kojarzyć kilka kultowych maszyn. Nie mówię tutaj o czołgu Twardy na służbie Wojska Polskiego, czy pociskach Minuteman III w rękach USA, a właśnie maszyn latających pokroju helikopterów Apache, Black Hawk, czy samolotów bliskiego wsparcia A-10 Thunderbolt II. Nie bez powodu pod materiałami na temat kolumn wojsk rosyjskich, zmierzających w stronę stolicy Ukrainy od samego początku inwazji można było nie raz znaleźć komentarze w stylu “wystarczyłby jeden A-10 Thunderbolt II”.
Czytaj też: Polska amunicja krążąca Warmate. Jeśli kojarzycie drony Switchblade, to ten materiał jest dla Was
Szczerze mówiąc, jest w tym sporo sensu, bo już jeden przelot tym samolotem wyrządziłby agresorowi większe szkody, niż niejedna zrzucona z drona bomba, ale problem w tym, że zastosowanie A-10 Thunderbolt II w boju nie jest takie proste. Ten samolot jest niczym czołg na froncie – bez odpowiedniego wsparcia jedna celnie wystrzelona rakieta uziemi go na dobre. Ta wada jest zresztą jednym z głównych powodów, dlaczego chciano go wycofać – niska wszechstronność samolotu kłóci się z obecnym dążeniem do produkcji możliwie najbardziej wielomisyjnych projektów.
A-10 Thunderbolt II był z kolei od podstaw projektowany jako samolot szturmowy, który na froncie miał korzystać z braku zagrożenia powietrznego ze strony przeciwnika. Dopiero wtedy jego zastosowanie ma sens, bo w przeciwnym wypadku ten samolot, będący pogromem oddziałów naziemnych wszelakiego rodzaju, jest tylko przykładem proszenia się o utratę sprzętu, amunicji oraz pilota. Jeśli jednak nie zagraża mu żaden wrogi myśliwiec, to jego możliwości rażenia wrogów są nie do ocenienia.
Zanim jednak przejdziemy do tego, co umożliwia mu tak skuteczne rażenie celów naziemnych, skupmy się na tej drugiej sferze – konstrukcji. Ten mierzący 16,22 metra długości samolot szturmowy posiada bardzo proste i krótkie skrzydła, bo o rozpiętości ledwie 17,53 metra, których specyficzna konstrukcja zwiększyła powierzchnię nośną i obniżyła obciążenie powierzchni. Dzięki temu A-10 Thunderbolt II może startować z krótszych pasów startowych i lecieć z prędkością ledwie 220 km/h przy zachowaniu dużej zwrotności i manewrowości – czegoś, co jest kluczowe przy zwalczaniu celów naziemnych.
Czytaj też: Osy na Ukrainę od NATO. Systemy rakietowe 9K33 Osa zasiliły arsenał obrońców
Zachowuje przy tym masę własną rzędu 11321 kg, która może zostać zwiększona do 22700 kg za sprawą dodatkowego uzbrojenia. Nie będę jednak zanudzał Was specyfikacją, bo na temat A-10 Thunderbolt II można powiedzieć znacznie więcej ciekawych faktów. Jak np. to, że jego para silników odrzutowych General Electric TF34-GE-100A generujących 40,32 kN ciągu znajduje się nad statecznikami pionowymi nie bez powodu, a po to, aby zmniejszyć sygnaturę ciepła i do pewnego stopnia uchronić się przed pociskami z systemami naprowadzania na podczerwień. Dodatkowo wycelowanie w ten wrażliwy punkt (silnik) było znacznie utrudnione.
Dodatkowo z racji działania A-10 Thunderbolt II na niskim pułapie, projektanci wiedzieli, że ten będzie częstym celem wroga i choć na jego pokładzie zabrakło specjalnie finezyjnych systemów do przeciwdziałania pociskom, to nawet wzmożony ostrzał z działek nie był dla niego aż tak niszczycielski. Wszystko za sprawą dodatkowo wzmocnionej kabiny dla jednego pilota i najważniejszych systemów z wykorzystaniem pancerza tytanowego, który ma być w stanie sprostać bezpośrednim trafieniom pociskami przeciwpancernymi i burzącymi o kalibrze do 23 mm. Gdyby tego było mało, inżynierowie zadbali o potrójne systemy sterowania, podwójne instalacje hydrauliczne i samouszczelniające się zbiorniki paliwa zabezpieczone dodatkową pianką.
Działko A-10 Thunderbolt II robiące BRRRRRRRRRRRT! to właśnie przez to świat kojarzy te samoloty
Mimo tego, że A-10 Thunderbolt II posiada aż 8 węzłów podskrzydłowych i 3 podkadłubowe dla bomb i pocisków wszelakiej maści, to wbudowane bezpośrednio w jego nos działko GAU-8/A Avenger kalibru 30 mm jest jego najważniejszym elementem. Mierzy 6,4 metra długości i 356 mm szerokości, a jego waga z systemem podawania amunicji sięga 1830 kg. Jego zasięg skuteczny wynosi 1200 metrów, a wystrzeliwane z niego pociski rozpędzają się do 1036 m/s tuż po wylocie z lufy. W odległości 300 metrów do celu mogą przebijać nawet 76 mm pancerze.
Czytaj też: PSR-A Pilica już na służbie. To polski przeciwlotniczy system rakietowo-artyleryjski typu VSHORAD
To 7-lufowe (każda lufa mierzy 2300 mm długości) działko nie tyle strzela, co wręcz wypluwa z siebie do nawet 4200 pocisków na minutę. W praktyce ograniczono jednak z czasem szybkostrzelność do 3900 strzałów na minutę i dodatkowo ograniczono je do góra 2-sekundowych serii, aby uniknąć przegrzania i zbyt szybkiego wypstrykania się z 30×173 mm amunicji. To właśnie to działko generuje kultowy, krótkotrwały, ale mrożący krew w żyłach dźwięk BRRRRRRRRT!