Rocket Lab opisało test, w ramach którego po misji wzniesienia satelitów śmigłowiec spróbuje złapać rakietę w locie.
Po ogromnym sukcesie firmy SpaceX, która udowodniła światu m.in. to, że można znacząco ograniczyć koszty wystrzelenia każdego ładunku w kosmos, po prostu przechwytując po misji rakiety wspomagające, inne firmy poszły w ślady geniuszu Elona Muska. Ma to ogromny sens, bo jak mówił sam Musk, lepiej uratować stos pieniędzy wystrzelonych w kosmos, zamiast pozwolić mu spłonąć w atmosferze.
Czytaj też: Pokaz laserowego systemu przeciwlotniczego. Kilka dolarów zamiast setek tysięcy na zestrzelenie zagrożenia
W rzeczywistości Rocket Lab próbuje zapewnić sobie rakiety kosmiczne wielokrotnego użytku od 2019 roku. Już wtedy firma zarysowała swoją wizję przechwytywania pierwszego stopnia (boostera) rakiety nośnej Electron, w której kluczową rolę miały odgrywać spadochrony i statki do wyławiania rakiet z wody. Jak zapowiedziała, tak zrobiła i od listopada 2020 roku udoskonala swoją metodę, która może wyewoluować do przechwytywania rakiety jeszcze w locie, zanim ta pogrąży się w oceanicznej toni.
Czytaj też: Najnowszy rosyjski myśliwiec zestrzelony. Oto zdjęcia wraku Su-35S Flanker-E i nagranie momentu zestrzelenia
W ramach testu na replice, Rocket Lab już raz złapało pierwszy stopień rakiety nośnej Electron nad oceanem. Teraz jednak ma zamiar wykazać swoje możliwości w rzeczywistym teście, który będzie miał miejsce pod koniec kwietnia w ramach misji wzniesienia 34 małych satelitów na orbitę w ramach 26. startu wspomnianej rakiety. Zanim same satelity trafią w odpowiednie miejsce, pracownicy firmy będą mieli wiele do zrobienia tutaj na Ziemi, bo po odseparowaniu pierwszego stopnia rakiety Electron ten zacznie spadać z prędkością ponad 8000 km/s w kierunku oceanu.
Czytaj też: Solarny samolot zaprojektowany na modłę ptaków ma zamiar pobić „ekologiczny” rekord prędkości
Jej spowolnieniem zajmą się spadochrony (na wysokości 13 km spadochron nośny, a na ~6 km spadochron główny), które sprawia, że zużyta rakieta wspomagająca będzie opadać z prędkością zaledwie 36 km/h, aby ułatwić proces zaczepienia haka na helikopterze o linki spadochronu. Przechwycona rakieta zostanie następnie przetransportowana na ląd w celu przeprowadzenia analizy.