Są, a być może były, ponieważ odległość dzieląca je od Ziemi wynosi około 60 milionów lat świetlnych. Oznacza to, że widzimy obraz sytuacji sprzed milionów lat i nie jest jasne, jak wygląda ona obecnie. Zależności łączące galaktyki NGC 1510 i NGC 1512 pokazują, co dzieje się w czasie fuzji tego typu obiektów.
Czytaj też: Galaktyka doświadczyła nagłego skoku jasności. Co się z nią stało?
Ostatecznie NGC 1510 i NGC 1512 powinny połączyć się w jedną, masywniejszą galaktykę. Ich fuzja, ze względu na ogromne odległości dzielące obiekty wchodzące w skład takich struktur, nie powinna mieć katastrofalnego wpływu na te ciała niebieskie. Innymi słowy: zderzenia galaktyk nie są tak opłakane w skutkach, jak mogłaby sugerować nazwa.
W zasadzie to jest wręcz odwrotnie: przyciąganie grawitacyjne owocuje nagromadzeniem się materii, która dostarcza zasobów potrzebnych do tworzenia nowych gwiazd. Jest to szczególnie widoczne w zewnętrznych ramionach spiralnych większej z galaktyk. Świadczy o tym obecność długich niebieskich linii złożonych z gorących młodych gwiazd. W pewnym momencie, za wiele milionów, a być może nawet miliardów lat, obiekty te eksplodują w formie supernowych.
Czytaj też: Teleskop grawitacyjny pozwoli zrobić zdjęcia egzoplanetom. Nie powstanie wcześniej niż za 50 lat
Poza niszczycielską siłą takich wybuchów oraz ogromnymi skokami jasności obserwowanymi nawet z daleka, supernowe odgrywają kluczową rolę w obiegu materii we wszechświecie. Powstałe i rozrzucone za sprawą eksplozji pierwiastki zasilają bowiem dalszy cykl narodzin gwiazd, a nawet wchodzą w skład nas samych. Jeśli chodzi o NGC 1510 i NGC 1512, to słabsze przyciąganie grawitacyjne tej drugiej odciągnęło gaz, pył i gwiazdy tworzące jej sąsiadkę. W efekcie utworzyły się wici rozciągające się w przestrzeni kosmicznej. Poza tym, NGC 1512 wydaje się “odwijać” ramiona spiralne swojej towarzyszki.