Ford testuje ograniczanie prędkości samochodu w ramach geofencingu
Termin geofencing nie jest zapewne dla Was niczym nowym. To przez niego w Polsce nie mamy dostępu do niektórych zagranicznych treści (i dlatego korzystamy z VPNa) i to on sprawia, że co inteligentniejsze sprzęty dostosowują się do przepisów panujących w danym obszarze czy państwie. Sprowadza się więc do rozległej bazy danych wypełnionej informacjami na temat lokalizacji oraz związanych z nią odpowiednich ograniczeń.
Czytaj też: Test Suzuki Swift Sport Hybrid – dużo radości za nieduże pieniądze
Z tej właśnie technologii korzysta Ford w trwających obecnie w Kolonii w Niemczech testach, gdzie jest weryfikowana skuteczność regulowania maksymalnej dopuszczanej prędkości samochodów zależnie od miejsca, w którym się znajdują. Jest to bezpośrednio powiązane z konkretnymi ulicami oraz narzuconymi na nie ograniczeniami prędkości.
Czytaj też: Ten napęd zrewolucjonizuje elektryczne motocykle? Koło bez piasty i z silnikiem w Verge TS
W praktyce działa to tak, że system wykrywa pozycję samochodu wyposażonego w odpowiedni system z wykorzystaniem GPS i automatycznie reguluje maksymalną prędkość, jaką może rozwijać pojazd. Wtedy wciskanie “gazu do dechy” nie spowoduje żadnej reakcji, bo system będzie ograniczał możliwość przyspieszania. Warto jednocześnie zaznaczyć, że (jak podkreśla sama firma) będzie to ograniczenie możliwe do wyłączenia i chwilowego obejścia, ale na ten moment nie wiadomo nawet, kiedy wejdzie do użytku.
Czytaj też: Motocykl o aerodynamice myśliwca. Oto FMC Storm na podstawie BMW R NineT
Obecne testy dotyczą głównie ograniczeń do 30 km/h i niektórych obszarów z ograniczeniem do 50 km/h. Wiemy, że potrwają przynajmniej do marca 2023 roku, a wyciągnięte z nich wnioski posłużą Fordowi do podjęcia decyzji, co następnie zrobić z systemem tego typu.