W ramach eksperymentu wysłano rój chińskich dronów do bambusowego lasu
Widoczny na poniższym nagraniu rój 10 jasnoniebiesko oświetlonych dronów został opracowany i przetestowany przez zespół naukowców z Zhejian University i obejmował sprawdzenie jego skuteczności w lesie bambusowym w Chinach. W nim poruszał się między gałęziami, krzewami i po nierównym terenie, autonomicznie wybierając najlepszą trasę lotu. Same w sobie latające roje dronów nie są niczym nowym, ale zwykle były to eksperymenty albo w otwartym środowisku, albo z zaprogramowanymi z góry w pamięci dronów przeszkodami.
Czytaj też: Ukraina zniszczyła najnowocześniejszy rosyjski czołg. Czym wyróżniał się T-90M Proryw?
To więc pierwszy raz, kiedy rój dronów (każde urządzenie ma wielkość rozpostartej dłoni) z powodzeniem lata na zewnątrz w skomplikowanym środowisku. Wyposażono je w kamery głębi, czujniki wysokości oraz komputery pokładowe, które posiadają algorytm uwzględniający unikanie kolizji, kwestię wydajność lotu i koordynację w ramach całego roju. Co kluczowe, drony nie były zależne od żadnej infrastruktury zewnętrznej pokroju GPSa czy stacji centralnej.
Czytaj też: Apple chyba chce mieć własnego Surface Booka, bo opatentowało podobne urządzenie
Wyzwanie, przed którymi stanęli naukowcy polegało na pogodzeniu sprzecznych wymagań, bo zarówno potrzeby posiadania małych, lekkich maszyn o dużej mocy obliczeniowej, jak i wyznaczania bezpiecznych trajektorii bez znacznego wydłużania czasu lotu. Efektem są roje dronów, które mogą przeprowadzać niezliczone misje w świecie rzeczywistym, bo całe dziesiątki zaprzężonych ze sobą dronów można wysłać na misje mapowania danego obszaru czy poszukiwania zaginionych w katastrofach osób. Jest też ta ciemna strona medalu – można je wykorzystać również w celach wojskowych, ale rozwojem rojów w tę stronę zajmują się inne agencje i firmy.