Rosyjska inwazja na Ukrainę powoduje spadek na rynku smartfonów w Europie
Ostatnie dwa lata w ogromnym stopniu zmieniły nasze życie, a także oblicze światowej gospodarki. Opóźnienia, zerwane łańcuchy dostaw, braki komponentów, to wszystko połączone ze sobą sprawiło, że sytuacja była nieciekawa. Teraz jest już nieco lepiej, jednak powrót do normalności sprzed 2020 roku raczej nigdy nie będzie możliwy, a przynajmniej nie teraz, gdy swój wpływ na gospodarkę wywiera trwająca w Ukrainie wojna.
Czytaj też: iPhone 14 Pro pozuje na renderach. Czy brak notcha to dobra zmiana?
Z powodu konfliktu za naszą wschodnią granicą ucierpiał także europejski rynek smartfonów. Wedle najnowszego raportu Canalys, w I kwartale tego roku zanotowano aż 10-procentowy spadek dostaw smartfonów na nasz kontynent, w porównaniu do analogicznego okresu rok temu. Łącznie dostarczono 41,7 mln urządzeń, wśród których najwięcej było modeli Samsunga (35%), głównie za sprawą zwiększenia ilości smartfonów ze średniej i niskiej półki. Debiutujący kilka miesięcy wcześniej iPhone 13 i ogromna popularność, zwłaszcza modeli Pro, zapewniły Apple drugie miejsce (21%), zaś na trzecim uplasowało się Xiaomi (20%). Czwarte i piąte miejsce przypadło kolejno realne z wynikiem 5% i OPPO z 4-procentowym udziałem w dostawach.
Czytaj też: Jak Rosja radzi sobie z brakiem nowych smartfonów? Sprzedaje… używane
Jeśli chodzi o zmniejszenie dostaw, w poszczególnych krajach spadły one o jakieś 3,5%, jednak najwięcej oczywiście w Ukrainie i Rosji, bo tam mowa o kolejno 31 i 51%.
Większość spadku w Europie była spowodowana silnym uderzeniem Rosji na Ukrainę. Dostawy w tych krajach spadły odpowiednio o 31% i 51% w porównaniu z pierwszym kwartałem 2021 r. Wysyłki w pozostałej części Europy spadły tylko o 3,5% rok do roku, co pokazuje, że popyt pozostaje nienaruszony. Jednak trwająca wojna doprowadziła inflację do rekordowego poziomu, a zaufanie konsumentów spada. Prawdziwy test dla rynku smartfonów nadejdzie w ciągu najbliższych dwóch kwartałów, kiedy ekonomiczny wpływ wojny zacznie być naprawdę odczuwalny. – powiedział analityk Canalys Research Runar Bjørhovde.
Czytaj też: Jak duże może być zdjęcie kota? Gigantyczne, o ile zrobimy je aparatem 200 Mpix Samsunga
Wygląda więc na to, że przyszłość również nie maluje się w bardzo jasnych barwach. Inflacja w znacznym stopniu może zmniejszyć popyt na drogą elektronikę użytkową, choć jednocześnie zwiększyć sprzedaż modeli z niskiej i średniej półki. O ile sytuacja nie będzie się dalej pogarszać, bo wówczas nowy smartfon raczej będzie produktem, o którego zakupie będziemy myśleć na końcu.