Ostatni test tajwańskiego pocisku przeciwokrętowego potwierdził możliwość przekształcenia patrolowców w korwety do niszczenia wrogich okrętów
Wspierany, zwłaszcza przez Stany Zjednoczone, Tajwan jest przede wszystkim wyspiarskim państwem. Zagraża mu zwłaszcza desant powietrzny i wodny, a że Chiny są obecnie największą potęgą świata pod względem liczebności floty, możliwości przeciwokrętowe są obecnie dla Tajwanu kluczowe. Dlatego tak ważny jest ostatni test, w ramach którego na pokładzie Anping, czyli zmodyfikowanej korwety tajwańskiej marynarki wojennej typu Tuo Chang, znalazł się system przeciwokrętowych Hsiung Fend II.
Czytaj też: Przeciwpancerne zestawy Stugna-P sieją spustoszenie wśród rosyjskich pojazdów
W praktyce okręty tego typu nie operują z tak zaawansowanymi pociskami. Jako warianty patrolowe na służbie straży przybrzeżnej zostały uzbrojone w 20-mm działo, 70-mm rakiety, zdalnie sterowaną stację uzbrojenia oraz działko wodne o zasięgu 120 metrów. Innymi słowy, wiele nie zdziałają przeciwko chińskiej marynarce, ale są za to małe i bardzo manewrowe, ważąc ledwie 600 ton i mogąc rozpędzać się do 74 km/h.
Czytaj też: Miało być wielkie działo, a nie będzie nic. USA rezygnuje z SLRC na rzecz nowoczesnych rozwiązań
Ostatnio udowodniły jednak, że mogą zostać szybko przekształcone z okrętów patrolowych w korwety rakietowe, uzbrojone w pociski przeciwokrętowe Hsiung Feng II, więc zapewne również ich ulepszony wariant Hsiung Feng III. Jest to o tyle ważne, że obecnie służbę pełnią 4 okręty patrolowe typu Anping, ale do 2026 roku ich liczba dobije do 15.
Czytaj też: Nie tylko drony, ale też pociski moździerzowe. Z nimi laser bojowy Strykera również sobie radzi
Przekształcenie aż 15 okrętów w zaawansowane platformy do niszczenia wrogich okrętów, w obecnej sytuacji Tajwanu, wydaje się świetną opcją na wypadek wojny. Niestety nie wiemy, jak długo ten proces konwersji mógłby trwać i jak wiele pocisków znalazłoby się na każdym okręcie Anping.