Strefa zamieszkiwalna to obszar wokół gwiazdy, w którym woda na danej planecie może utrzymywać się w stanie ciekłym. Ten życiodajny płyn wydaje nam się kluczem do narodzin i ewolucji życia, dlatego uparcie poszukujemy planet, które go zawierają. Kiedy jednak mamy na uwadze fakt, że przypominająca wizję piekła Wenus również znajduje się w takiej strefie wokół Słońca, to zaczynają się pojawiać pewne wątpliwości.
Czytaj też: Atmosfera Wenus ma nietypową cechę, która wpływa na obrót całej planety
Nie jest do końca jasne, jak dawniej wyglądała Wenus ani co doprowadziło do sytuacji, jaką widzimy obecnie. Wydaje się natomiast prawdopodobne, iż w przeszłości obiekt ten w znacznie większym stopniu przypominał Ziemię. Z drugiej strony, jeśli dzisiejsza Wenus jest iście piekielnym światem, to dlaczego podobnie miałoby nie być w przypadku innych egzoplanet, także znajdujących się w strefach zamieszkiwalnych swoich gwiazd?
Zdaniem astronomów, Wenus – nazywana bliźniaczką Ziemi ze względu na podobne parametry – początkowo posiadała niemal identyczną do naszej ilość wszystkich kluczowych składników: węgla, tlenu, krzemu czy wody. Niewykluczone, iż dawniej znajdowały się tam jeziora a nawet oceany wypełnione wodą. W pewnym momencie jednak wenusjańska atmosfera stała się na tyle gęsta, by wzmógł się efekt cieplarniany. Temperatury wzrosły, pojawiły się deszcze złożone z kwasu i ciśnienie, które zabiłoby człowieka w ułamku sekundy.
Wenus w teorii nadaje się do życia, ale praktyka pokazuje coś zupełnie innego
Poszukując życia pozaziemskiego oraz miejsc nadających się do zamieszkania naukowcy skupiają się właśnie na obiektach krążących w strefach zamieszkiwalnych. Znajduje się w niej Ziemia, dlatego wydaje się to sensowne, choć zdaje egzamin wyłącznie wtedy, gdy szukamy form życia przypominających ziemskie. W teorii Wenus powinna posiadać wodę w stanie ciekłym, otrzymuje też odpowiednią ilość światła słonecznego, ale jest jednym z miejsc, w których nie chcielibyśmy się znaleźć.
Naukowcy próbujący wyjaśnić te zawiłości przedstawili swoje rozważania w formie artykułu dostępnego obecnie w bazie danych serwisu arXiv. Opracowali stosunkowo prosty model atmosfer planetarnych biorący pod uwagę rodzaj promieniowania, jakie planety otrzymują od różnych rodzajów gwiazd. Dzięki zróżnicowanym konfiguracjom, odmiennym pod względem rodzajów gwiazd i orbit, po jakich poruszają się planety, badacze mogli przetestować warunki panujące na poszczególnych obiektach. Wzięli pod uwagę skład atmosfery podobny do ziemskiego, a następnie zwiększali ilość dwutlenku węgla, naśladując postępowanie efektu cieplarnianego.
Czytaj też: Młodsze egzoplanety, a życie pozaziemskie. Nowe ustalenia mogą pomóc w poszukiwaniu obcych
Okazało się, że planety podobne do Wenus są zaskakująco powszechne. Nie są to dobre wieści, ponieważ w praktyce oznacza to, iż duża część potencjalnie nadających się do życia obiektów może być równie nieprzyjaznych co nasza sąsiadka. Najbardziej obiecujące pod tym względem wydają się żółto-białe karły o masach od 1 do 1,4 razy większych od masy Słońca. Około 40% ich symulowanych stref zamieszkiwalnych przetrwało wraz z upływem czasu. Najgorzej radziły sobie natomiast czerwone karły, ponieważ emitują one większość swojego promieniowania w zakresie promieniowania podczerwonego, które jest łatwo blokowane przez gazy atmosferyczne.