Przelot odbył się 23 czerwca, zaledwie 4 dni temu. Właśnie wtedy statek znalazł się blisko pierwszej planety od Słońca, wykonując drugi w swojej historii przelot oparty na tzw. asyście grawitacyjnej. Ostatecznym celem jest umieszczenie BepiColombo na orbicie Merkurego, co powinno nastąpić w 2025 roku.
Zanim jednak tak się stanie, sonda będzie musiała wykonać dziewięć przelotów z wykorzystaniem asysty grawitacyjnej: jeden wokół Ziemi, dwa wokół Wenus i aż sześć wokół Merkurego. BepiColombo składa się z dwóch pojedynczych orbiterów: MPO (Mercury Planetary Orbiter) zaprojektowanego przez inżynierów z ESA i MMO (Mercury Magnetospheric Orbiter) dostarczonego przez JAXA.
Czytaj też: Słońce ostrzelało Merkurego plazmą i znacząco wpłynęło na jego funkcjonowanie
Pierwszy przelot sondy z wykorzystaniem asysty grawitacyjnej Merkurego miał miejsce 1 października ubiegłego roku. O ile już ówczesne zdjęcia były niezłe, tak te najnowsze są znacznie lepsze. Ich dokładna analiza powinna dostarczyć kluczowych informacji z zakresu wulkanicznej i tektonicznej historii tej planety. Tym bardziej, że BepiColombo w pewnym momencie znalazła się zaledwie 200 kilometrów od powierzchni Merkurego.
Kilka minut po zbliżeniu Słońce zaczęło oświetlać największy basen uderzeniowy Merkurego, czyli Caloris, mający około 1550 kilometrów średnicy. Odbijająca światło lawa wulkaniczna na jego dnie sprawiła, że obiekt ten wyróżniał się na ciemniejszym tle. Zarówno tamtejsza lawa, jak i jej pokłady wokół, wydają się starsze od samego basenu o około sto milionów lat. Zrozumienie, skąd wynikają te różnice, będzie ważnym celem dla misji BepiColombo.