Specyfikacja Canon RF 1200mm F8L IS USM
- wymiary 168 x 537mm, masa 3340 gramów, konstrukcja uszczelniona, odporna na warunki zewnętrzne,
- ogniskowa 1200mm,
- kąt widzenia – 2 stopnie,
- minimalna przysłona F/8, 9-listkowa,
- maksymalna przysłona F/64,
- minimalna odległość ostrzenia 430cm,
- 4-stopniowa stabilizacja obrazu,
- maksymalne powięksenie 0,29x,
- powłoka fluorowa na przednim szkle,
- autofovus z pierścieniowym silnikiem USM,
- konstrukcja optyczna – 26 elementów w 18 grupach,
- śednica filtrów 52mm,
- cena: 115 129 zł.
Zdjęcia z aparatu umieszczone w materiale są obrobione i przycięte do 1600p. Zdjęcia w pełnej rozdzielczości i pliki RAW znajdziecie w linku na końcu tekstu.
Wideorecenzja Canon RF 1200mm F8L IS USM
Jeśli zamiast czytać, wolisz oglądać, zobacz koniecznie naszą wideorecenzję dostępną pod poniższym odnośnikiem. Powstała na podstawie wersji pisanej.
Czytaj też: Wideorecenzja Canon RF 1200mm F8L IS USM – uwierzysz, że to najmniejszy obiektyw w swojej klasie?
Canon RF 1200mm F8L IS USM to najlżejszy obiektyw w swojej klasie
Niektórzy powiedzą, że chyba coś mi się pomieszało, skoro o obiektywie o długości 537mm i masie 3 340 gramów mówię kompaktowy. Jak to często bywa – to zależy. Bo jak na swoje parametry, a mówimy tutaj o obiektywie z najdłuższą ogniskową wśród bezlusterkowców, Canon RF 1200mm F8L IS USM jest bardzo kompaktowy.
Pamiętajmy o tym, jakim bydlakiem jest jego odpowiednik z mocowaniem EF. Na tle bohatera tego materiału jest on o 30 cm dłuższy i cięższy aż o 13 kg(!). Nie ma opcji, że zrobicie nim zdjęcie z ręki.
RF 1200mm w rzeczywistości jest mniejszy, niż może się wydawać, jeśli zdejmiemy mu osłonę przeciwsłoneczną. W końcu jest ona wielkości średniej doniczki i na upartego może robić za stylowe nakrycie głowy. Z drugiej strony bez niej trochę strach wyciągać obiektyw z pokrowca, bo szkło czołowe jest bardzo blisko krawędzi obudowy. A ostatnia rzecz jaką chcecie zrobić, to zarysowanie obiektywu za ponad 115 tys. złotych.
Jak przystało na serię L Canona, tutaj kompletnie nie ma do czego przyczepić się pod względem wykonania. Obudowa jest metalowa, ekstremalnie solidna, a przy tym wytrzymała i uszczelniona. Krople widoczne na niektórych zdjęciach to nie jest spryskanie obiektywu dla lepszego efektu. Spędziłem z nim w sumie kilka godzin w dosyć sporym deszczu. Zarówno on, jak i EOS R6, spisali się wzorowo.
Na obudowie znajdziemy przyciski regulacji zakresu ostrości, typu pracy stabilizacji obrazu, czy działania autofocusa. Jeszcze do nich wrócimy. Mamy tu również mocowanie filtrów. Mają one średnicę 52mm i kosztują… adekwatnie do ceny obiektywu. Dla przykładu, wsuwany w ten sposób filtr polaryzacyjny kosztuje skromne, ponad 1 200 zł. Choć nic nie stoi na przeszkodzie, aby kupić zwykłe filtry i je przykręcić w miejsce fabrycznego. Tak jak nakłada się je na przód obiektywu. Ale tylko filtry wsuwane zapewnią nam ich błyskawiczną wymianę.
W kwestii obudowy mała ciekawostka. Zazwyczaj zakładamy obiektyw na aparat, prawda? W jednej ręce trzymamy aparat i do niego przykładamy obiektyw. Nie w tym przypadku. Przy Canon RF 1200mm F8L IS USM zakładamy aparat na obiektyw. Zrobienie tego odwrotnie jest niewykonalne.
Zacznijmy od tego, ile to jest 1200mm?
Chciałbym, aby ten materiał był dla wielu osób swego rodzaju ciekawostką, z której będziecie w stanie wynieść nieco przydatnej wiedzy. Dlatego zacznijmy od podstawy i wyjaśnijmy sobie, o jakim przybliżeniu mówimy w przypadku ogniskowej 1200mm.
Jeśli ludzkie oko byłoby aparatem pełnoklatkowym z obiektywem, miałby on ogniskową 45mm. To przekłada się na kąt widzenia ok 60 stopni. Aparaty główne w naszych smartfonach mają najczęściej ogniskową 24mm (oczywiście ekwiwalent 24mm, ale upraszczajmy pewne kwestie) i kąt widzenia ok 80 stopni. Smartfonowe teleobiektywy portretowe to zazwyczaj okolice 50mm i kąt widzenia 47 stopni, a rekordowe smartfonowe zoomy to 240mm z np. Huaweia P40 Pro+. Co przekłada się na kąt widzenia 15 stopni.
1200mm z naszego Canona to kąt widzenia 2 stopni. Jeszcze wielokrotnie to powtórzę, ale fotografowanie tym obiektywem to bardzo duże wyzwanie. Pierwszym wyzwaniem jest wycelowanie w interesujący nas obiekt. Przez pierwsze godziny miałem z tym ogromny problem, bo przyznaję, nie używałem wcześniej tak długich ogniskowych. Jeśli chcecie zobaczyć jak to może wyglądać w praktyce, ustawcie maksymalny zoom w smartfonie. Idealnie jak macie coś z wyższej półki z np. 50 lub 100-krotnym zoomem i wycelujcie np. w kwiatek lub jakiegoś ptaka. Zobaczycie jakie to trudne.
Ale na razie wróćmy jeszcze do naszych 1200mm. Jak daleko można sięgnąć taką ogniskową? Napisałbym, że bardzo, ale bądźmy bardziej precyzyjni. Tak wygląda porter z Canon RF 1200mm F8L IS USM:
W tym czasie moje oko widziało to (zdjęcie przy ogniskowej 45mm):
Oczywiście w zależności od fotografowanego obiektu sięgniemy dalej. Z mojego bloku do Warsaw Spire jest 9,5 km samochodem, w prostej linii będzie to nieco ponad 8 km. A to widział Canon RF 1200mm F8L IS USM z balkonu na 10. piętrze:
Jeśli jakimś cudem 1200mm to za mało, można tą wartość powiększyć za pomocą telekonwertera – 1,4x lub nawet 2x.
Z czasem nauczyłem się, że próba trafienia we wspomnianego ptaka czy inne zwierzę nie ma najmniejszego sensu. Trzeba wycelować w inny, bliski i większy obiekt i stopniowo się przesuwać. Chyba nie muszę dodawać, że wyłączenie optycznej stabilizacji obrazu nie jest mądrym pomysłem? W zasadzie nie da się wtedy zrobić zdjęcia, nawet przy użyciu statywu. Stabilizacja obiektywu, w połączeniu ze stabilizacją EOS-a R6 pozwala swobodnie fotografować z ręki. O tym jeszcze sobie porozmawiamy.
Czy Canon RF 1200mm F8L IS USM można nazwać sprzętem szpiegowskim? Hmm… ja tam nic nie wiem, ale…
Nie podchodź do Canona RF 1200mm F8L IS USM jeśli nie znasz swojego sprzętu. Ani parametrów fotografowania
Znajomość możliwości obiektywu, ale też swojego aparatu oraz ich obsługi to kolejne wyzwanie i jeden z kluczy do zrobienia dobrego zdjęcia. Jeśli nie jesteś w stanie błyskawicznie zmienić typu ustawienia ostrości, czułości autofocusu (nie wspominając o tym, że trzeba wiedzieć, że można to zmienić) czy odległości ostrzenia – lekko nie będzie. W ostatnim przypadku pomaga przełącznik na obudowie. Do wyboru mamy ostrzenie o minimalnej odległości 4,3 metra do nieskończoności, w przedziale 4,3 – 30 metrów oraz powyżej 30 metrów. Krótko mówiąc – działa. Przy przejściu powyżej 30 metrów aparat bardzo skutecznie omija np. zarośla znajdujące się między nami a fotografowanym obiektem. To bardzo ważne przy tak czułym i precyzyjnym autofocusie.
Warto też wiedzieć, jakie dobrać parametry zdjęcia. Oczywiście nie mówimy tu o profesjonalistach, którzy mają to w małym palcu. Ale przy tym sprzęcie przesadzenie z wartością ISO czy ustawienie zbyt krótkiego czasu naświetlania jest w stanie kompletnie zrujnować zdjęcie. A skoro przy ISO jesteśmy…
Canon RF 1200mm F8L IS USM lubi dobra pogodę
Wysokie ISO często będzie naszym bardzo dobrym przyjacielem. Zawsze wtedy, kiedy nie fotografujemy w słoneczny dzień. Bo nie zapominajmy, że maksymalny otwór przysłony to F/8. Przy mocniejszych R-kach nie będzie z tym problemu, bo EOS R6 nie ma żadnych problemów przy zdjęciach z ISO na poziomie 4000 czy 6400, ale już podstawowy EOS R może temu nie podołać. Swoją drogą, przy tej cenie RF 1200mm aparat, właśnie taki EOS R, mógłby być dodawany na podobnej zasadzie jak obiektywy kitowe. Taki odwrócony mechanizm.
Tak duża ogniskowa średnio znosi deszcz. Kiedy między Wami, a fotografowanym obiektem znajduje się ściana deszczu długa na kilkadziesiąt metrów, przypomina to nieco robienie zdjęć przez folię. Trzeba się naprawdę narobić przy obróbce, jeśli chcemy uzyskać czyste zdjęcie i w miarę naturalne kolory. Choć oczywiście deszcz można wykorzystać do ciekawych efektów. Zobaczmy kilka przykładów z naprawdę fatalnej pogody:
Canon RF 1200mm F8L IS USM zrobi z Ciebie snajpera! A snajper musi być mocny fizycznie
Tak długie obiektywy są w zasadzie stworzone do fotografowania ze statywu. Z drugiej strony masa Canona RF 1200mm F8L IS USM zachęca to robienia zdjęć z ręki. I zrobiłem ich całkiem sporo, ale kosztowało mnie to naprawdę dużo.
Nie wiem dlaczego, ale w głowę wbiło mi się, że ten obiektyw ma jakieś nietypowe mocowanie. Więc pytałem przed otrzymaniem go, czy dostanę też jakiś statyw. Usłyszałem – nie no po co? Lekki jest! Ogarniesz z ręki. Aha… Mocowanie jest standardowe, ale co do zdjęć z ręki, to jest to kolejne wyzwanie i naprawdę pozwala poczuć się jak snajper.
W praktyce 4-5 zdjęć to jest maksimum, co da się zrobić z ręki. Pomijam już to, że oczywiście trzeba wycelować i trafić w obiekt. Następnie lekko się odchylamy, spinamy najszerszy grzbietu, usztywniamy bark, wdech i na wydechu lecimy ze zdjęciami. Gwarantuję, że szybciej odetnie Wam się dopływ krwi do ręki, niż zabraknie oddechu. Jeśli macie do tego wady postawy, typu lordoza, skolioza czy przodopochylenie miednicy, to nadmierne fotografowanie tym obiektywem bez statywu skutecznie Wam je pogłębi. Wspomnicie moje słowa. A jeśli jeszcze do tego traficie na wietrzą pogodę… Lepiej nie mówić, co wtedy się dzieje przy tak długim obiektywie.
Oczywiście można robić zdjęcia z ręki i daje to naprawdę ogrom satysfakcji, ale potrafi dać w kość. Po kilku godzinach nawet bardzo dosłownie.
To w końcu… jakie zdjęcia robi Canon RF 1200mm F8L IS USM i jak się nim fotografuje?
W zasadzie to mogłaby być najkrótsza część tego tekstu. Wystarczyłoby napisać, że jest genialnie i można się rozejść. Bo tak naprawdę jest. Ale może nieco to rozwińmy.
O ile tylko, w związku ze wszystkimi powyższymi kwestiami, trafimy w punkt z ostrością, ostrością zdjęć można się wręcz pociąć. Ostrość i ilość rejestrowanych szczegółów powodują opad szczęki. Kolory są świetne, choć tutaj może to być kwestia gustu. Bo podobno są ludzie, którzy nie lubią kolorów Canona. Ba, nawet takich znam i tak, też uważam ich za bluźnierców, ale cóż począć… Choć trzeba otwarcie przyznać, że specyfika obrazu powoduje, że obróbka zdjęć jest znacznie bardziej wymagająca, niż w przypadku choćby popularnego obiektywu RF 70-200mm F2.8. Widać to nawet po samym działaniu Lightrooma. Jeśli klikniemy przycisk automatycznego dopasowania ustawień, program będzie np. na siłę przesadzać z podbiciem czerni. Więc tak, na obróbkę trzeba poświęcić zdecydowanie więcej czasu w tym przypadku.
Wad optycznych tu w zasadzie nie ma. Nie ma mowy o dystorsjach, nie widać też problemów z aberracjami. Swoją droga, chciałbym zobaczyć, jak ktoś próbuje zrobić typowe testy laboratoryjne przy użyciu tego obiektywu. To dopiero byłoby wyzwanie.
Na ostre brzegi kadru, przy tej ogniskowej, nie ma co liczyć. Zdjęcia z Canona RF 1200 F 8L IS USM mają potężną głębię ostrości. Fotografowane obiektyw potrafią wyglądać praktycznie jak naklejka na całkowicie rozmytym tle. Głębię ostrości idealnie obrazują te dwa ujęcia. Pierwsze z ostrością na końcu ścieżki, drugie w jej połowie:
A tutaj mamy kilka innych przykładów:
Powyższe ujęcia pokazują, że można się tutaj zabawić w lekkie pseudo-makro. Oczywiście z przybliżeniem oka, bo mamy tu maksymalne powiększenie na poziomie 0,29x, ale taki zoom pozwala bardzo skutecznie złapać szczegóły roślin, albo ustrzelić małego robaczka na kwiatku. I to takiego, którego moglibyśmy nie zobaczyć gołym okiem, bez przykładania go do tego kwiatka.
Działanie autofocusu jest wzorowe. To też po części zasługa EOS-a R6, ale w dużej mierze zależy to od obiektywu i ostrzenie wypada genialnie. Najlepiej, jeśli zobaczycie to na filmie z początku materiału, gdzie znajdziecie sporo przykładów. Autofocus jest precyzyjny i działa błyskawicznie. Do tego stopnia, że nawet z odległości dobrych 200-250 metrów potrafi prawidłowo ustawić się na głowie, a nie całym ciele przechodzącej osoby.
Tutaj warto wspomnieć o funkcji zapamiętam parametrów ostrzenia. Weźmy taką sytuację. Czekacie z aparatem wycelowanym w gniazdo jakiegoś ptaka. Ale coś przykuło Waszą uwagę w innym miejscu. Guzikiem na obudowie zapamiętujecie punkt ostrości, zdejmujecie aparat ze statywu żeby zrobić zdjęcie z ręki, a po ponownym zamontowaniu przywracacie zapamiętane ustawienia ostrości. Banalna rzecz, a potrafi uratować niejedną sytuację.
O stabilizacji już wspominałem, ale jest na tyle dobra, że nawet osoba o niewielkim doświadczeniu, żeby nie powiedzieć żadnym, byłaby w stanie zrobić ostre zdjęcie z ręki. A widziałem takie przypadki. Oczywiście ma to swoje granice. Poniżej 1/60s robi się to już konkretnym wyzwaniem i bez statywu staje się to sportem ekstremalnym.
Zdjęcia przykładowe:
Canon RF 1200mm F8L IS USM to obiektyw, który zapamiętamy na długo
Z obiektywem spędziłem bardzo pechowy tydzień. W zasadzie nic się nie układało i udało mi się zrobić nie więcej jak połowę zdjęć, jakie planowałem. Przez ten tydzień miałem tylko dwa słoneczne dni, z czego jeden poświęciliśmy na nagranie filmu. Pecha miałem do tego stopnia, że pierwszy raz zastałem pusty staw w warszawskich Łazienkach, jakby wszystkie kaczki i łabędzie ktoś na zawołanie wystrzelał. Ale koniec końców, nie wyszło tak najgorzej.
Chyba każdy zgodzi się ze mną, że Canon RF 1200mm F8l IS USM to obiektyw dla wybranych. Cena? Jasne, to jeden z czynników. Ale też musimy pamiętać, że niewiele osób potrzebuje obiektywu o takich parametrach i możliwościach.
To sprzęt dla osób fotografujących dziką przyrodę i tutaj jest to zdecydowanie bezdyskusyjne. Fotografowanie sportu? Tak, ale nie każdego. W grę wchodzą raczej sporty ekstremalne, oglądane z dużej odległości. Skoki narciarskie czy skoki spadochronowe. Bo w piłce nożnej można by co najwyżej zrobić portret bramkarza, ale siedząc za przeciwną bramką. Canon RF 1200mm F8L IS USM to również nieocenione narzędzie do reportaży z ukrycia, albo trudno dostępnych miejsc. Bo dajmy na to np. Solidarność nie wpuściła na swój zjazd nikogo poza partyjnymi mediami i jakoś trzeba sobie radzić… Obiektyw przyda się też we wszelkiego rodzaju działalności szpiegowskiej. Jeśli uświadomimy sobie, jak daleko potrafi sięgać, można odruchowo zacząć zasłaniać okna.
Koniec końców, Canon kolejny raz zrobił świetny obiektyw. O genialnych parametrach i jakości zdjęć. To sprzęt, który zwyczajnie trzeba docenić. Nawet jeśli nie znajdujemy się w jego grupie docelowej. To sprzęt dla wybranych, kosztujący kosmiczne pieniądze, ale to właśnie takim sprzętem buduje się renomę marki. I to właśnie zrobił Canon modelem RF 1200mm F8L IS USM.
Zobacz zdjęcia w pełnej rozdzielczości