Za jej schwytaniem stoi rybak Moul Thun, który wyciągnął z wody ważącą około 300 kilogramów płaszczkę. Zwierzę wróciło do swojego naturalnego środowiska, a jego odkrycie dostarcza nieco optymizmu, ponieważ pokazuje, iż nawet tak gigantyczne osobniki są w stanie przetrwać w coraz bardziej zniszczonym i wyeksploatowanym środowisku.
Czytaj też: Robot-ryba z napędem komórkowym ma pomóc naukowcom w zrozumieniu biofizyki ludzkiego serca
Jednym z naukowców gorąco zaangażowanych w poszukiwania rekordowo dużych ryb jest Zeb Hogan, biolog z University of Nevada, Reno. Jego pierwsza wyprawa rozpoczęła się w 2005 roku i od tamtej pory badacz spotkał wiele rzecznych potworów. Ten najnowszy jest jednak większy od dotychczasowych. Historia zaczęła się od kontaktu ze strony Moul Thuna, wspomnianego rybaka, który zgłosił się do Hogana z informacją, że złowił płaszczkę, która jest tak duża, że mogłaby nawet należeć do innego gatunku. Naukowiec postanowił więc przekonać się o tym na własne oczy.
Badania pokazują, że populacje słodkowodnej megafauny zmniejszyły się w dwukrotnie większym stopniu niż populacje kręgowców na lądzie czy w oceanach. Wiele słodkowodnych gatunków o imponujących gabarytach jest więc krytycznie zagrożonych. Jak przyznaje Hogan, w jego projekcie nie chodzi wyłącznie o bicie rekordów, ale przede wszystkim o szukanie sposobów na ochronę tych niezwykłych zwierząt. Część z nich zamieszkiwała Ziemię od milionów lat, by teraz całkowicie wyginąć.
Największa ryba słodkowodna została złowiona 13 czerwca i ważyła około 300 kilogramów
Jednocześnie naukowiec podejrzewał, iż to właśnie wśród płaszczek może ukrywać się pretendent do miana największej znanej ryby słodkowodnej. Solidnym kandydatem wydawała się w tym przypadku przedstawicielka gatunku Urogymnus polylepis z Azji Południowo-Wschodniej. Współpracując z lokalnymi rybakami, Hogan stworzył swego rodzaju sieć, w ramach której owi rybacy mieli zgłaszać swoje rekordowe połowy. Co ciekawe, proceder ten jest w Kambodży legalny, choć mieszkańcy rzadko łowią płaszczki, ponieważ nie są one uznawane za szczególnie smaczne i pożywne. W tym przypadku do połowu doszło w dość przypadkowych okolicznościach.
Rekordowo dużą samicę wyciągnięto z wody w nocy 13 czerwca. Najpierw na miejscu zjawili się członkowie zespołu z Phnom Penh, a następnie dołączyła do nich inna grupa amerykańskich naukowców pracujących w okolicy. Płaszczka otrzymała natomiast niewielkich rozmiarów znacznik, który może pomóc w zbieraniu informacji na temat zachowań przedstawicieli jej gatunku. Biorąc pod uwagę pewne korzystne zmiany, jakie zaszły w przypadku populacji ryb zamieszkujących Amerykę Północną oraz Amazonię, Hogan ma nadzieję, że podobnie udany będzie efekt działań ekologów na terenie Azji.