Specyfikacja Poco F4 GT
- obudowa o wymiarach 162,5 x 76,7 x 8,5mm, masa 210 gramów,
- ekran AMOLED, przekątna 6,67 cala, 1080 x 2400 pikseli, 120Hz, HDR10+, Gorilla Glass Victis, deklarowana jasność 800 nitów,
- procesor Qualcomm Snapdragon 8 Gen 1, grafika Adreno 730,
- 12 GB pamięci RAM, 256 GB pamięci wbudowanej, brak gniazda kart pamięci,
- 5G, Wi-Fi 6e, Bluetooth 5.2, NFC, czytnik linii papilarnych na boku obudowy, USB-C, podwójne głośniki stereo,
- aparat główny 64 Mpix (F/1.9, 26mm, 1/1.73″), szerokokąty 8 Mpix (F/2.2, kąt widzenia 120 stopni), macro 2 Mpix; aparat do selfie 20 Mpix,
- akumulator 4700 mAh, szybkie ładowanie z mocą 120W,
- Android 12, MIUI 13,
- cena: 2 899 zł.
W zestawie znajdziemy klucz do otwarcia gniazda kart, kabel USB i zasilacz, silikonowy pokrowiec oraz, co się ostatnio bardzo rzadko zdarza, przejściówkę z USB-C na Jack 3,5mm.
Jak na smaratfon gamingowy Poco F4 GT wygląda bardzo przyzwoicie
Duży. To zdecydowanie pierwsza myśl po wzięciu do ręki Poco F4 GT. Nawet pomimo tego, że używałem wtedy niedużo mniejsze smartfony. Wbrew obecnej modzie na obłe kształty, tutaj mamy raczej sporo kanciastości. Obudowa, choć oczywiście ma zaokrąglone rogi, mocno przywodzi na myśl prostokąt.
Z przodu niewiele się dzieje. Ekran otaczają może nie rekordowo cienkie, ale symetryczne ramki, a w jego górnej części znajdziemy otwór na przedni aparat.
Na bokach jest już bogato. Korpus bardzo solidny, metalowy i przedni panel wygląda jakby został na niego nałożony, a nie włożony do środka. Na prawym boku znajdziemy włącznik oraz dwa suwaki, służace do wysunięcia magnetycznych triggerów. Do tego elementu będziemy wracać. Na lewym bok trafiło gniazdo kart oraz przyciski regulacji głośności. Na górnej i dolnej krawędzi umieszczono podwójne głośniki, w bardzo efektownych zagłębieniach. Do tego na dole mamy port USB-C, a na górze port podczerwieni.
Z tyłu jest efektownie. Metalowy panel jest matowy, ale poprzecinany błyszczącymi liniami. Jest ładnie, nie jest to przesadzone i nie jest to typowo gamingowe – wieś tańczy i… świeci. Choć coś tu się świeci, a mianowicie wyspa aparatu. Znajdziemy na niej dwa podświetlane paski, które mogą służyć jako dioda powiadomień, albo zwyczajnie efektowny, święcący dodatek. Nic też nie stoi na przeszkodzie, aby z nich nie korzystać.
Poco F4 GT jest wykonany bardzo dobrze. To zdecydowanie najwyższa półka. Wzornictwo, choć agresywne, nie jest skrajnie gamingowe i może się podobać.
Czytaj też: Test Sony 48A90K – czy to jeszcze telewizor, czy już monitor dla gamera?
Duży ekran, szybki, ale bez rekordowych osiągów
To właśnie duży ekran powoduje, że Poco F4 GT jest dużym smartfonem. Ale w końcu to sprzęt do grania w gry i konsumowania multimediów, więc 6,67 cala nie powinno nikogo dziwić. Xiaomi deklaruje maksymalną jasność na poziomie 800 nitów i niewiele się myli. Według pomiarów GSMArena maksymalna jasność w trybie automatycznym przekracza 760 nitów, więc nie jest źle, choć do rekordowych wyników sporo brakuje.
Panel AMOLED oferuje wszystkie zalety… panelu AMOLED. Kolory są ładne, mocno nasycone i miłe dla oka. Czerń perfekcyjna, a biel nie wpada w żółć, więc nie bardzo jest na co narzekać.
Plus należy się za możliwość wyboru automatycznego odświeżania ekranu. Wtedy obraz przyśpiesza tylko kiedy tego potrzebujemy (np. w grach), a na co dzień nie konsumuje dodatkowej energii. Ale można też ustawić słały poziom odświeżania. Jak na ekran AMOLED przystało, nie zabrakło możliwości skorzystania z ekranów Always On.
Czytaj też: Test Realme GT Neo 3T – gdzieś już to widziałem
Nowe odsłony MIUI mają swoich zwolenników i przeciwników
W sieci można natknąć się na sporo narzekania na kierunek, w którym rozwinął się interfejs MIUI. Sam raczej podchodzę do niego neutralnie. Nie jestem wybitnie oczarowany, ale też nie bardzo mam do czego się przyczepić.
Interfejs jest przejrzysty, ma sporo opcji konfiguracji (ikony, motywy, przejścia, ogółem bajery graficzne), a do podwójnej belki zdążyłem się przyzwyczaić. Przesuwając ekran w dół z lewej strony rozwijamy klasyczną belkę skrótów, a z prawej centrum sterowania ze skrótami do różnych funkcji. Ciekawą opcją jest możliwość przytrzymania ikony aplikacji, co działa trochę jak prawy przycisk myszy w Windowsie. Na ekranie mamy wybór podstawowych funkcji aplikacji. Np. przytrzymując ikonę przeglądarki internetowej mamy opcję wyboru otwarcia od razu nowej karty. Osoby dbające o swoją prywatność docenią powiadomienia o używaniu określonej funkcji smartfonu. Jeśli otworzymy aplikację, która do działania wymaga aparatu, na ekranie pojawi się symbol informujący o tym, że uprawnienia do korzystania z tej funkcji są w użyciu.
Interfejs stwarza jeden, spory problem, ale do niego za moment wrócimy. Najpierw powiedzmy jeszcze kilka dobrych słów o smartfonie.
Czytaj też: Test Oppo Enco X2. Sprawdzamy wyjątkowe słuchawki ANC
Poco F4 GT jako smartfon spisuje się bardzo dobrze
Jeśli ktoś chce traktować Poco F4 GT jako narzędzie komunikacji, to niech kupi coś tańszego, nie będzie zawiedziony. W tym spisuje się bardzo dobrze. Wszelkie dostępne typy łączności działają wzorowo. Czytnik linii papilarnych wbudowany we włącznik jest precyzyjny i działa bardzo szybko. Parowanie z różnymi urządzeniami po kablu, Bluetooth, Wi-Fi (w szybki standardzie 6E, który faktycznie czuć jeśli mamy szybki router) czy też NFC też nie budzi zastrzeżeń. Płatności przez NFC działają, Android Auto (miałem możliwość sprawdzenia tylko po kablu) również. Nie ma tu problemów ze skalowaniem obrazu, które przejawiał Xiaomi 12 Pro. Bardzo dobrze pracuje też moduł łączności komórkowej. Problemów z zasięgiem, w tym sieci 5G, brak. Nie można też narzekać na jakość rozmów, ale już ogółem na dźwięk…
Coś mi nie gra z dźwiękiem w Poco F4 GT. Co prawda gra, ale… słabo
Kiedy pierwszy raz podłączyłem do Poco F4 GT słuchawki Blluetooth coś było nie tak. Dźwięk był bardzo cichy, jakby ustawiony na nie więcej niż 50-60% skali głośności. W Ustawieniach dźwięku znalazłem typ dźwięku, który był ustawiony na profil Muzyka. Po przełączaniu na profil automatyczny głośność poprawiła się, ale nie więcej niż o 10%. Próby parowania z innymi słuchawkami na niewiele się zdały. A korzystałem z dobrych i niezbyt tanich słuchawek. Wymieńmy choćby Bang&Olufsen Beoplay Portal, Phuilips Fidelio L3, czy Sony WH-1000XM5. Wszystkie grały o co najmniej 1/4 ciszej, niż po sparowaniu z dowolnym innym smartfonem.
Głośność znacznie podnosi przejście na tryb dźwięku przestrzennego. Ale wyraźnie zniekształca on muzykę i jest męczący na dłuższą metę. Za to świetnie spisuje się w grach. Wirtualizacja dźwięku przestrzennego wypada bardzo dobrze i faktycznie słuszymy, że dźwięki nas otaczają. Za co duży plus.
Podobnie jak za głośniki. Podwójne, podobnie jak w Xiaomi 12 Pro. Czyli po lewej i prawej stronie smartfonu mamy umieszczone po dwa głośniki. Spisują się bardzo dobrze. Dźwięk wyróżnia się na tle innych smartfonów ilością szczegółów, jako-takimi tonami niskimi i bardzo dobrą głośnością.
Czytaj też: Recenzja Amazfit GTR 3 Pro – dobry wygląd i niezłe możliwości
Wydajność w grach wzorowa. Poza grami… MIUI
Tutaj wracamy do interfejsu MIUI. Pomimo najmocniejszych podzespołów, wydajnego chłodzenia i bardzo szybkiej pamięci, Poco F4 GT potrafi mieć problem z płynnym działaniem interfejsu. Nie wiem, czy to kwestia optymalizacji oprogramowania, czy MIUI jest zwyczajnie przeładowane dodatkami, ale często można odnieść wrażenie, że korzystamy nie z flagowego smartfonu, a czegoś ze średniej półki. A to animacja się przytnie, a to coś uruchamia się wolniej niż powinno. To nie powinno mieć miejsca.
Za to najmocniejszy procesor, szybka pamięć, wydajne chłodzenia i dodatki programowe dbające o ich wysoką wydajność bardzo dobrze sprawdzają się w grach. Tutaj nie ma do czego się przyczepić i nie ma tytułu, z których Poco F4 GT sobie nie poradzi.
Wysuwane przyciski i genialne wibracje
Xiaomi jako jeden z niewielu producentów, bardzo mocno przykłada się do wibracji w swoich smartfonach. Czego idealnym przykładem jest Poco F4 GT. Ten smartfon wibruje lepiej, niż większość urządzeń na rynku. To dosłownie czuć i znacznie poprawia to wrażenia z użytkowania.
Wysuwane triggery na boku obudowy mają swoich zwolenników i przeciwników. Po stronie tych drugich mamy osoby, które narzekają na ich trwałość. Konstrukcja jest dobrze zrobiona i sprawia wrażenie solidnej, ale faktycznie jest to najsłabszy element całej obudowy. Przez niego nie jest wodoszczelna, a trochę piasku mogłoby spowodować trwałe uszkodzenia.
Z punktu widzenia mobilnej gozrywki – jestem za! Należę do grona osób, dla których nie ma możliwości wygodnego grania na samym dotyku. Bez względu na to, czy mówimy o dotykowych przyciskach na ekranie, czy obudowie. Do tej pory byłem wielkim zwolennikiem grania na Black Sharku 3. Tam zamiast przycisków na obudowie mamy Magich Touch. Lewą i prawą połowę obudowy mogliśmy przypisać jako skrót do dowolnego przycisku w grze i aktywować go poprzez mocniejsze wciśnięcie konkretnej połowy ekranu. Rozwiązanie bardzo wygodne i jedno z lepszych, jakie są na rynku. Triggery z Poco F4 GT stawiam na równi z nimi. Są tak samo wygodne w użytkowaniu. Szczególnie w dynamicznych grach, w których możemy przypisać do nich dodawanie gazu w aucie, czy strzelanie. Jako że na telefonie gram praktycznie tylko w Call of Duty, jest to rozwiązanie stworzone dla mnie.
Przyciski mają jednak jeden minus. Przypiszemy je tylko do tych przycisków, które w grze są wyświetlane na ekranie. Więc nie użyjemy ich np. do grania w gry z Xbox Game Pass. Co ogranicza ich możliwości.
Czytaj też: Test realme GT NEO 3 150W – ładowanie tak szybkie, że aż uwiecznione w nazwie
Poco F4 GT nie jest wyjątkiem. To smartfon gamingowy, więc z aparatem nie poszalejemy
Na rynku smartfonów są pewne prawidłowości. Jednym z nich jest to, że smartfon gamingowy musi mieć słaby aparat. Mam wrażenie, że to jakaś nieformalna zmowa producentów. Jakiś pakt, który mówi – jak robimy smartfon dla graczy, to aparat nie może być za dobry. Bo w końcu, komu potrzebny jest dobry aparat w urządzeniu za 3 000 zł?
Aparat główny, jak w większości dzisiejszych smartfonów, w dzień i dobrych warunkach oświetleniowych jest bardzo przyzwoity. Zdjęcia są bardzo ostre, kontrastowe, z bardzo dobrze zaprzęgniętym do pracy algorytmem odszumiania, który dwa o to, żeby zdjęcia były możliwie jak najczystsze. Algorytmy zastosowane w Poco F4 GT robią wszystko, aby było efektownie. Mamy więc mocno widoczny efekt HDR i kolory podbite do granic przesycenia. W trybie nocnym też jest bardzo przyzwoicie. Smartfon zachowuje podbitą i efektowną kolorystykę, stara się ograniczać szumy i maksymalnie wygładzać obraz. Mamy też sporo zarejestrowanych szczegółów i to może się podobać.
Po aparacie ultra-szerokokątnym o rozdzielczości 8 Mpix można się niewiele spodziewać. I jeśli tak do niego podejdziemy, unikniemy rozczarowania. Kadr jest szeroki (120 stopni) i to w zasadzie jego główna zaleta. Brak szczegółów, miejscami problemy z ostrością, ale nasycone i nadal efektowne kolory.
Za to akumulator daje radę!
Na Poco F4 GT przesiadłem się z Galaxy S22 Plus i to był szok. Przy mocniejszym użytkowaniu Samsung miał dość momentami nawet o godzinie 15. Stan naładowała akumulatora potrafił spadać w oczach. Pierwszego dnia użytkowania Poco złapałem się na tym, że przeglądam Internet już dobre pół godziny, a obok ikony baterii jak było 100%, tak jest nadal.
Ogółem nie jest łatwo zmęczyć ten smartfon i trzeba się mocno natrudzić, jak na przykład spędzić kilka godzin na graniu w gry, żeby go rozładować w ciągu dnia. To jedyna opcja, żeby wytrzymał nam krócej niż cały dzień i wieczorem miał mniej niż 20% energii. W przypadku bardziej oszczędnych osób dwa dni nie będą stanowiły żadnego problemu.
Czas pracy to jedno, ale na deser zostaje jeszcze ładowanie z mocą 120W. Cóż… jest dobrze? To lekko powiedziane. Bo akumulator ładuje się do pełna w ciągu 17 minut(!). Możliwość szybkiego doładowywania jest nieoceniona. Bo nawet 5 minut wystarczy, żeby złapać dodatkowe kilkadziesiąt procet energii tuż przed wyjście z domu. Bajka!
Poco F4 GT to nierówny smartfon, ale więcej z nim pozytywów
Poco F4 GT ma zdecydowanie więcej plusów, choć niektóre minusy mogą dla niektorych ważyć znacznie więcej. Pochwały należą się za obudowę, wykonanie i wzornictwo, ekran i wydajność w grach oraz dobrze działające, wysuwane triggery. Do tego mamy wydajny akumulator z ekstremalnie szybkim czasem ładowania i co ważne, szybkie ładowanie mamy też w trakcie grania w gry. Nie ma tu sytuacji, w której podczas grania ładowarka tylko utrzymuje stan naładowania ogniwa. Na plus są też świetne wibracje i bardzo dobre głośniki.
Po stronie minusów mamy wyjątkowo ociężale działające MIUI, który potrafi zwolnić tam, gdzie zwyczajnie nie powinien. Aparat jest niestety typowy dla smartfonu gamingowego, ale w tej cenie mogliśmy się spodziewać czegoś więcej.
No i właśnie – cena. Podczas premiery Poco F4 GT zastanawialiśmy się, czy ten model nie jest zaprzeczeniem dotychczasowej polityki marki. Poco kojarzy nam się z maksymalną wydajnością w maksymalnie obniżonej cenie. Poco F4 GT nie kosztuje mało, bo 2 899 zł, a w tej cenie oczekiwalibyśmy czegoś więcej, niż tylko gamingowych dodatków. Najbardziej bolesny jest aparat, bo gdyby tutaj pojawiło się coś lepszego, cena byłaby wtedy bardzo dobrym usprawiedliwieniem. A tak, wiele osób może odstraszyć.