Pamiętam z dzieciństwa starą, NRD-owską kosiarkę elektryczną dziadka. Choć ogródek był mały, to koszenie było procesem – wyciągnięcie przedłużacza z piwnicy, skoszenie trawy, zgrabienie, itd. Przewód czasem wpadał pod koła, więc był też w paru miejscach zabezpieczany, trzeba było ciągle na niego uważać, itd. Segment małych elektrycznych kosiarek do dziś ma się całkiem dobrze. Po drugiej stronie są kosiarki spalinowe. Mają większą średnicę koszenia, duże kosze, napęd ułatwiający jazdę. No i nie posiadają przewodu. Ale kiedy kosisz, wie o tym każdy sąsiad i raczej nie ułatwiasz im relaksu. W dodatku tankowanie do kanistra i jego transport nie należy do najwygodniejszych, a obecnie dodatkowo nie jest tanie. Oczywiście opcji koszenia jest coraz więcej. Są to roboty koszące lub też – w drugą stronę – ograniczenie koszenia na rzecz tworzenia kwietnych łąk. Jednak piękny, przystrzyżony trawnik to to, co posiadacze ogródków w wielu przypadkach uwielbiają i starają się o pielęgnację każdego fragmentu ich zielonego otoczenia.
Tym samym chciałem wam przedstawić różnorodność metod, a z drugiej strony pokazać też wyzwania, przed jakimi stają osoby dbające o swoją zieleń. To samo dotyczy nie tylko trawy, ale też żywopłotów, krzewów, drzew i całego osprzętu ogrodowego. I tu przychodzi rozwiązanie, które znane jest nieco z elektronarzędzi, ale też myślę, że w dużej mierze jest efektem większej otwartości na elektromobilność – akumulatorowe, elektryczne narzędzia ogrodowe.
Czytaj też: Smartfony Infinix pojawią się w Polsce. Co to jest i czy mamy na co czekać?
O co chodzi z akumulatorową kosiarką i innymi narzędziami?
Połączenie zalet urządzeń spalinowych z elektrycznymi – tak w skrócie można powiedzieć o ewolucji, a nawet rewolucji, jaka nastąpiła za sprawą poszerzenia oferty producentów narzędzi ogrodowych. Elektrycznie, ale bez kabla, to zmiana na duży plus. Po pierwsze dlatego, że te sprzęty wciąż są dość ciche względem swoich spalinowych odpowiedników. Po drugie, oferują dużą moc i większość tych produktów jest tworzona właśnie jako alternatywa dla spalinówek. Nie są to wersje budżetowe, dla casualowych użytkowników, jak to bywa w przypadku urządzeń elektrycznych zasilanych z gniazdka. Po trzecie, mimo zastosowania akumulatorów są dość lekkie, nie wymagają bardziej zaawansowanego, cięższego silnika spalinowego i oczywiście nie muszą mieć zbiornika na paliwo. Bezpieczeństwo i komfort też są tu w takim razie zwiększone.
Jednym z wiodących producentów, który zdecydował się wprowadzić akumulatorowe rozwiązania, jest STIGA. Już w ubiegłym roku na zakup takich nożyc do żywopłotu oraz kosiarki zdecydował się mój tata. A teraz ja w swoim ogrodzie przetestowałem kolejne sprzęty STIGA z tego segmentu. Była to również kosiarka, ale też dmuchawa do liści oraz multi-tool. Gama urządzeń akumulatorowych STIGA cały czas powiększa się i poszerza. W ofercie firmy są już pilarki, kosy, sekatory, odśnieżarki, a nawet traktory do koszenia trawy! Urządzenia STIGA z tej grupy znajdziecie pod szyldem „ePower”.
Czytaj też: Xiaomi 12 Ultra zachwyci nas nie tylko swoim wnętrzem i możliwościami
Ekosystem akumulatorowych urządzeń ePower
Dlaczego o tylu urządzeniach jednym tchem? Chodzi właśnie o to, że STIGA stworzyła ekosystem narzędzi. Wszystkie te sprzęty wyposażone są w wymienne akumulatory. Wymienność odbywa się na zasadach „plug and play”. Możemy w błyskawiczny sposób wyciągnąć akumulator z kosiarki i przełożyć go do nożyc, a chwilę później do dmuchawy. Gdy jeden akumulator się rozładuje, momentalnie podmieniamy go na kolejny, a tamten odstawiamy do ładowarki. Jest to szybkie i wygodne, podobnie jak w topowych elektronarzędziach.
Taki ekosystem ma niepodważalne zalety – akumulatory są jednym z najdroższych elementów wszystkich urządzeń elektrycznych zasilanych bateryjnie. Gdybyśmy każdy ze sprzętów ogrodowych kupowali oddzielnie, zwłaszcza różnych marek, to efektem jest posiadanie wielu drogich urządzeń, wielu ładowarek i akumulatorów niekompatybilnych ze sobą. W przypadku STIGA dobierając urządzenia z jednej linii, jesteśmy w stanie żonglować akumulatorami. Często wystarczą nam 1-2 akumulatory na całą gamę urządzeń. Wszak nie potrzebujemy wszystkich narzędzi naraz. W piątkowe popołudnie kosimy trawę, a w sobotę ogarniamy krzewy, w nocy akumulator się ładuje. W efekcie zakup takich narzędzi wypada naprawdę rozsądnie, a całość jest po prostu przemyślana i praktyczna. Jeśli chcesz pracować niemal bez przerwy, wystarczą dwa akumulatory, które będziesz stosować wymiennie – jeden będzie się ładować, podczas gdy drugim będziesz wykonywać zaplanowane prace.
Czytaj też: Test Hyundai Bayon – z zewnątrz dziwny, w środku godny naśladowania
Jakie urządzenia sprawdziliśmy?
Kosiarka akumulatorowa STIGA Collector 548e – jej cena to około 2449 PLN, przeznaczona jest do ogrodów o obszarze roboczym do 400 m2. Kosiarka zbiera trawę do kosza o pojemności 60L lub możemy go zdjąć, aby mieć tylny wyrzut. Szerokość koszenia to 46 cm, a regulacja wysokości koszenia obejmuje 6 poziomów: od 22 do 80 mm. Kosiarka ma miejsce na dwa akumulatory, w zestawie z kosiarką znajdziemy jeden i ładowarkę. Kosiarka nie posiada napędu.
Elektrycznego silnika kosiarki nie słychać. Ale testowany model jednak rzuca się w oczy i wyróżnia na tle wielu innych kosiarek na rynku. Chodzi o kierownicę i cały sposób jej montażu oraz doświadczenia użytkownika. STIGA Fulcrum to innowacyjne rozwiązanie marki – producent zapewnia, że dzięki tej kierownicy każdy będzie czuć się komfortowo i wygodnie podczas koszenia i tak rzeczywiście jest w praktyce. Szybko, intuicyjnie i wygodnie jest już podczas montażu i składania. W większości kosiarek składanie kierownicy to koszmar, więc ich się po prostu nie składa. Tu robi się to błyskawicznie i kosiarka dzięki temu zajmuje mniej miejsca. Bardzo wygodnie można też dobrać pozycję podczas koszenia. Świetne jest też to, że dzięki możliwości zmiany kąta, podcinanie na przykład brzegów trawnika obok krzewów staje się przyjemnością, a nie okazją do łapania kleszczy i zadrapań od gałęzi. Niby drobnostka, ale STIGA rozwiązała największe bolączki związane z użytkowaniem kosiarek tylko za sprawą przemyślanej i nowatorskiej konstrukcji kierownicy.
Multi-tool – podkrzesywarka+sekator akumulatorowy na wysięgniku SMT 500 AE – z estymowaną ceną detaliczną na poziomie 1159 PLN. Ostrze sekatora jest wycinane laserowo i ma długość 46 cm, a prowadnica podkrzesywarki 25 cm. Teleskopowe przedłużenie narzędzia pozwala na długość 2,95m z sekatorem i 2,7m z podkrzesywarką. Prędkość łańcucha wynosi 5 m/s.
Dmuchawa akumulatorowa SAB 500 AE – dostępna w cenie 678 PLN. Dzięki zoptymalizowanemu położeniu silnika oraz wirnika, dmuchawa SAB 500 AE przemieszcza powietrze w jednym kierunku z prędkością do 55 m/s. Trzy prędkości do usuwania różnych zanieczyszczeń i powierzchni. Konstrukcja ułatwiająca przechowywanie.
Stiga ePower w praktyce
Właśnie – teoria teorią, a jak to wypada w praktyce? U mnie na testach była kosiarka STIGA Collector 548e oraz dmuchawa i multi-tool, również z serii 500. Tata u siebie na co dzień korzysta z jednego z bardziej zaawansowanych modeli STIGA – Combi 955e. To, co rzuca się w oczy pierwsze, to łatwość montażu tych urządzeń, prostota instalacji oraz estetyka wykonania i – co za tym idzie – także późniejsza możliwość konserwacji sprzętu tak, aby przez lata nam służył i dobrze wyglądał. Czego często nie można powiedzieć o wielu „no-name’ach”. Natomiast od lat w ogrodzie stawiamy przede wszystkim na produkty STIGA. Sprzęty te nie dość, że dobrze działają, to później jeszcze dość estetycznie wyglądają w garażu. Dla mnie to ma znaczenie, gdy staram się zachować nawet w tych roboczych przestrzeniach jakiś porządek i ładny wygląd.
To, co było dla mnie najważniejsze przy obu kosiarkach, ale też i pozostałych sprzętach, to zachowanie odpowiedniej mocy i efektywność działania. Za atut w przypadku kosiarki uznaję to, że deklarowane przez producenta czasy pracy są realne i rzeczywiście do osiągnięcia w standardowych warunkach.
Czytaj też: Huawei WiFi Mesh 7 to prawdziwy mocarz systemów mesh
Jednocześnie to, co jest istotne przy zakupie i wyborze narzędzi ogrodowych, a często prowadzi do braku satysfakcji i błędów, to nie zwracanie uwagi na parametry techniczne urządzeń. Jeśli kosiarka na jednym ładowaniu zapewnia koszenie do 550 m2, to nie łudźmy się, że zrobi 700-800 m2. Albo musimy kupić bardziej wydajny model, albo z miejsca zainwestować w dodatkowe akumulatory, aby podmieniać je w trakcie pracy. Tylko to dotyczy też robotów koszących, kosiarek spalinowych i wielu innych sprzętów. Warto upewnić się, jakie mamy wymiary ogrodu, trawnika, czyli z czym sprzęt będzie miał do czynienia. Część narzędzi warto też wypożyczać raz do roku, właśnie w wariancie mocniejszym i wydajnym, niż kupować budżetowe sprzęty, które nie spełnią swojej roli. To samo tyczy się urządzeń elektrycznych z akumulatorem. Jeśli dobierzemy model pasujący do zadań czekających w naszym ogrodzie, to będziemy się nim cieszyć przez bardzo długie lata.
Dla mnie przesiadka z kosiarki spalinowej na akumulatorową to przejście właśnie jak z samochodu spalinowego do elektryka. W akumulatorówce naciskam przycisk i jadę, koszę, a słuchawki w uszach mam ustawione na pół mocy. W spalinówce szarpię się z linką na rozruchu (tak, są wyższe modele z elektrycznym rozruchem), a AirPodsy nie są w stanie w pełni wygłuszyć kosiarki, nie mówiąc o doświadczeniach sąsiadów.
STIGA ePower to rewolucja, która dziś naprawdę zmienia wiele. Myślę jednak, że w ciągu dekady takie narzędzia ogrodowe będą czymś zupełnie standardowym. Może więc warto już dziś iść tą drogą? Ja przy tych możliwościach i komforcie, spalinowej kosiarki bym już nie kupił.