Obiekt ten, znany jako OB110462, został wykryty dzięki Kosmicznemu Teleskopowi Hubble’a oraz zjawisku mikrosoczewkowania. Chcąc zrozumieć z czym dokładnie mają do czynienia, naukowcy z dwóch różnych zespołów wykorzystali zebrane dane i doszli do stosunkowo zbieżnych wniosków.
Czytaj też: Czarne dziury ukryte w galaktykach karłowatych
Na czele pierwszej grupy stanął Kailash Sahu ze Space Telescope Science Institute w Baltimore, natomiast drugą zarządzała Casey Lam z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Sahu i jego współpracownicy sugerują, iż rzekoma czarna dziura ma masę siedmiokrotnie większą od Słońca, podczas gdy zespół Lam podaje nieco niższy zakres mas. Istnieje bowiem możliwość, że OB110462 jest w rzeczywistości gwiazdą neutronową. Wspomniany zakres wynosi od 1,6 do 4,4 (wielokrotność masy Słońca). W przypadku tej dolnej wartości mielibyśmy do czynienia z gwiazdą neutronową, podczas gdy w górnej – z czarną dziurą.
Potencjalna swobodna czarna dziura została nazwana OB110462
W 2011 roku astronomowie zwrócili uwagę na dane sugerujące, że mogło dojść do zaobserwowania czarnej dziury przesuwającej się przed gwiazdą w polu widzenia teleskopu Hubble’a. Gwiazda zyskała na jasności, by później – na przestrzeni kilku miesięcy – powrócić do pierwotnego stanu, kiedy to czarna dziura zdążyła się przemieścić. Oczywiście czarnej dziury nie można bezpośrednio zaobserwować, lecz da się zauważyć jej wpływ na otoczenie, w czym pomogło mikrosoczewkowanie.
Czytaj też: Złudzenie optyczne jak czarna dziura. Tak jest oszukiwany nasz mózg
O istnieniu czarnych dziur o masie gwiazdowej wiadomo od dekad, jednak ich masy zazwyczaj określa się albo na podstawie statystyk, albo w oparciu o ich oddziaływania w układach podwójnych bądź w jądrach galaktyk. W tym przypadku mamy jednak do czynienia z potencjalną swobodną czarną dziurą. Jej odległość od Ziemi wynosi około 5000 lat świetlnych, ale gdyby udało się potwierdzić, iż faktycznie jest to swobodna czarna dziura, to inny potencjalny kandydat znajdowałby się zaledwie 80 lat świetlnych od naszej planety. Poszukiwania swobodnych czarnych dziur są rzecz jasna niezwykle trudne, a ich mikrosoczewkowanie zazwyczaj dotyczy jednej na kilkaset obserwacji tego zjawiska. Mimo to, biorąc pod uwagę szacowaną liczbę czarnych dziur w Drodze Mlecznej – wynoszącą nawet 100 milionów – możemy oczekiwać, że nauka odkryje jeszcze wiele takich obiektów.