System przeciwlotniczy NASAMS dla Ukrainy. Co dokładnie zmieni na froncie?
Od planów szybko firmy przeszły do czynów i tak też pierwsza generacja NASAMS została wprowadzona do użytku operacyjnego w 1998 roku. Jednak rozwój systemu ciągle postępował i tak też w latach 2000 opracowano ulepszoną wersję NASAMS 2, która weszła do eksploatacji w 2006 roku, a w 2010 roku NASAMS 3, która to trafiła na służbę w 2019 roku.
Czytaj też: Rozwój rosyjskich BMP, czyli bojowe wozy piechoty BMP-1, BMP-2 i BMP-3 pod lupą
Bez względu na wariant, NASAMS to niezmiennie rozproszony i połączony siecią system obrony przed pociskami rakietowymi ziemia-powietrze średniego i dalekiego zasięgu. Ten chroni już Australię, Chile, Finlandię, Stany Zjednoczone, Hiszpanię i Litwę w różnych wersjach, ale w bardzo skromnych liczbach. Czym te różnią się od siebie? Przede wszystkim systemem zarządzania walką, systemami łączności oraz radarami, ale nadal budują całą sieć czujników i radarów na różnych platformach dla wyższej skuteczności.
Zdecydowanie najważniejsze różnice sprowadzają się do wykorzystywanych pocisków z holowanej wyrzutni wyposażonej w sześć kanistrów dla pocisków. Pierwotnie w grę wchodziły dwa pociski – AIM-120 AMRAAM o zasięgu do 25 km (poziomo) i 40 km w wersji o rozszerzonym zasięgu, ale w wersji NASAMS 3 o zmodernizowanych wyrzutniach dołączyły do nich tańsze pociski krótszego zasięgu w postaci AIM-9X Sidewinder Block II oraz IRIS-T (zasięg do kilkunasty kilometrów).
Czytaj też: Poradzieckie systemy Toczka. Opisujemy zestawy rakietowe, które niedawno zyskały wiele uwagi
W praktyce NASAMS nawet w swojej najnowszej wersji nie chroni przed wszystkimi zagrożeniami, choć radzą sobie z dronami, samolotami, śmigłowcami czy nawet naddźwiękowymi pociskami manewrującymi. Nadal nie jest w stanie zatrzymać pocisków balistycznych (np. Iskander), a gdyby tego było mało, jego utrzymanie jest szalenie drogie, jako że ceny pocisków AIM-120 wynoszą od 300000 do 180000 dolarów, choć oczywiście ta nie gra roli, kiedy w grę wchodzą ludzkie życia. Jednak na szczęście wspomniane pociski są dosyć powszechne w zapasach USA oraz krajów NATO (nawet Polski), więc ich przekazanie Ukrainie nie będzie wątpliwe czy ograniczane specjalnie po to, aby nie uszczuplić zbytnio swoich możliwości na froncie.