Mimo swojego przeciwokrętowego charakteru, pocisk RBS 15 Mk 3 skutecznie zwalczył cel lądowy
Różnice między pociskami przeciwokrętowymi, a tymi do atakowania celów lądowych są ogromne. Więcej na ten temat pisaliśmy przy okazji krytykowania Rosji za wykorzystywanie przeciwokrętowych systemów nabrzeżnych Bał do ostrzeliwania ukraińskich miast. Do niedawna Niemcy patrzyli na pociski RBS 15 Mk 3, jak na sprzęt przeznaczony wyłącznie do niszczenia wrogiej floty. Jednak podczas niedawnych prób rakietowych na poligonie w Norwegii postanowiono sprawdzić, jak poradzą sobie w niszczeniu celów w głębi lądu.
Czytaj też: Autonomia na morzu rośnie w siłę. Pierwszy statek pod kontrolą systemu komputerowego przepłynął ocean
Przed wystrzałem szereg śmigłowców upewnił się, że pocisk nie będzie zagrażał osobom postronnym, a sam test skończył się sukcesem. Podczas lotu RBS 15 Mk 3 mogący uderzać w cele oddalone o ponad 200 kilometrów z wykorzystaniem swojej 200-kilogramowej głowicy bojowej zmieniał wielokrotnie kierunek oraz pułap lotu. Dzięki tym możliwościom może nie tylko wprowadzać obronę przeciwrakietową wroga w błąd i wodzić ją za nos, ale też markować pozycję okrętu, uderzając w cel z innej strony.
Czytaj też: Rosjanie próbują desperacko zwiększyć celność swojego ciężkiego miotacza ognia. Ostrzał robi jednak wrażenie
Sprawdzian ten potwierdził, że RBS 15 Mk 3 rzeczywiście mogą być stosowane do precyzyjnego zwalczania celów, ale jest w tym mały mankament – ich współrzędne muszą być znane. O ile przy ataku infrastruktury nie jest to większym problemem, tak przy zwalczeniu mobilnych oddziałów wręcz przeciwnie. Dodatkowo wszystkie sensory okrętów, na które RBS 15 Mk 3 trafiają, zwykle nie są odpowiednio potężne, aby “zajrzeć” tak daleko w głąb lądu, co oznacza wymóg przekazywania informacji z zewnętrznego źródła.