BMW 2 Active Tourer to miniatura BMW iX i… paru innych rzeczy
Active Tourer wygląda trochę tak, jakby iX zrobił sobie dziecko z Fiatem Punto z 2012 roku. To autko nie wygląda specjalnie seksownie, ale nie nazwałabym go brzydkim. Wiem, że jego wygląd budzi kontrowersje, ale moim zdaniem jest po prostu urocze. Wiadomo, wszystko zależy od gustu, ale spore znaczenie ma tutaj również wariant, na jaki się zdecydujecie.
Tego mierzącego 4386 mm długości, 1824 mm szerokości (2102 mm z rozłożonymi lusterkami) i 1576 mm wysokości malucha możecie dostać w trzech liniach wyposażenia: linii podstawowej, Luxury Line oraz Pakiecie sportowym M. W linii podstawowej Active Tourer wygląda mdło jak na BMW, przy Luxury Line ktoś moim zdaniem za bardzo popłynął z elementami udającymi aluminium, ale Pakiet sportowy M wygląda całkiem atrakcyjnie.
Różnicę robi przede wszystkim przedni zderzak, który został wyposażony w nieco większe wloty powietrza, niż przy pozostałych liniach wyposażenia. Dodatkowo bardzo fajnie wygląda siatka, która została w nich zainstalowana. Linie są czyste i wyraźnie nawiązują do stylistyki BMW. Ciekawym, choć nie niespotykanym elementem są ukryte na płasko klamki, które wyraźnie nawiązują do elektrycznego „tatusia” Grand Tourera – BMW iX.
Jedynym rozczarowaniem była dla mnie atrapa grilla i nie, nie chodzi mi o jej rozmiar, a o wykonanie. Pomijam fakt, że jest zrobiona z plastiku na modłę piano black, więc wyczyszczenie tego to karkołomne zajęcie. Większym problemem jest jakość wykonania tego elementu. Nie ma co tańczyć wokół tego tematu – jest to cienkie, wygina się nawet przy niewielkim nacisku, a przy wycieraniu trzeszczy. Ja rozumiem plastik, ale może trochę grubszy? Twardszy?
Grill ma za to ważną cechę. Po uruchomieniu silnika otwiera się, zapewniając dopływ powietrza pod maskę.
Czytaj też: Test Volvo V90 T8 Recharge. Limuzyna? Auto rodzinne? Wyścigówka? Tak!
W środku BMW 2 Active Tourer mamy już więcej BMW. W tym dużo BMW iX
BMW 223i Active Tourer może i nie robi piorunującego wrażenia z zewnątrz, ale kiedy wsiądziemy do środka, możemy się mocno zdziwić. Najbardziej zaskoczyła mnie ilość miejsca – zarówno z przodu, jak i z tyłu. Woziłam w nim 3 dorosłych pasażerów z których żaden nie był gabarytów kruszynki.
Nawet osoby o wzroście powyżej 180 cm mogą podróżować z tyłu bez garbienia się, czy podkulania nóg. Dodatkowym profitem jest możliwość ustawienia kąta nachylenia tylnej kanapy, więc można rozsiąść się naprawdę wygodnie. Zadbano też o nawiewy na tył i porty USB typu C – są zlokalizowane na tylnej części środkowego tunelu, a więc łatwo dostępne dla pasażerów.
Z przodu jest oczywiście jeszcze lepiej. Możliwość regulacji przednich zależy od wybranej przez Was konfiguracji, ale już w standardzie mamy możliwość regulacji wysokości i pozycji wzdłużnej siedzenia, a także regulację kąta nachylenia oparcia i zagłówka. Za dodatkową dopłatą dochodzi elektryczna regulacja odcinka lędźwiowego i funkcja masażu. Niestety nie jestem w stanie powiedzieć Wam jak sprawują się standardowe fotele, ale za to mogę zapewnić, że „sportowe fotele przednie”, w jakie został wyposażony pakiet sportowy M, są bardzo wygodne i (w przeciwieństwie do tego, co sugeruje ich nazwa) całkiem miękkie, więc nawet osoby wyczulone na ten element nie powinny narzekać.
Przy okazji ubiegłotygodniowego testu Volvo V90 pisałem, że w tym tygodniu pokażemy Wam auto z jeszcze mniejszym schowkiem pod podłokietnikiem. No i oto jest! Schowamy w nim co najwyżej monety, jakieś dokumenty, ewentualnie powerbank.
Za to pod podłokietnikiem mamy dużo wolnego miejsca na… w zasadzie cokolwiek. Na upartego można tam nawet postawić doniczkę z kwiatkiem i być eko. O ile tylko wymyślimy jak ją tam zamocować na stałe.
Wnętrze BMW 2 Active Tourer jest bardzo nowoczesne. Wszystkie porty (dwa z przodu i dwa z tyłu) są portami USB-C. Do tego mamy ogromną ładowarkę bezprzewodową. Nie tylko z powodzeniem zmieścimy w niej tablet, ale też ma wygodny mechanizm dociskający ładowane urządzenie do ładowarki. Dzięki temu smartfon nie będzie się przesuwać na boki, ale też zdarzyło mi się w ten sposób ładować przyciśnięty zegarek.
Deskę rozdzielczą zdominował zakrzywiony, podwójny ekran. Który też wygląda jak miniatura iX-a. Bo faktycznie jest nieco mniejszy, albo to tylko złudzenie optyczne. Pod ekranem mamy listwę z plastiku piano black i to miejsce będzie zawsze pełne odcisków, bo jak tylko dotykamy ekranu, odruchowo w tym miejscu opiera się dłoń i zostają paskudne ślady.
Nie zabrakło miejsca, nieco charakterystycznie dla BMW, dla dyskretnego podświetlenia w postaci listw LED. Nie ma ich dużo, więc spokojnie, wnętrze nie zmieni się w klub nocny.
Bagażnik nie jest przesadnie duży i ma pojemność 415 litrów. Spokojnie zmieści spore zakupy lub bagaż na wyjazd rodziny 2+1. Choć zdecydowanie bez wózka. W razie potrzeby fotele bardzo łatwo składają się na płasko i maksymalnie możemy uzyskać 1 405 litrów pojemności.
Czytaj też: Test Ford Kuga PHEV. Ładny, duży i oszczędny
Miało być słabe nagłośnienie. To chyba nie w tym aucie. Za to za dużo tu opcji dotykowych
Do nowego interfejsu BMW iDrive zdążyłem się już przyzwyczaić i niezmiennie, o ile tylko przebijemy się przez nieco przekombinowany ekran główny, trafimy do wręcz smartfonowego Menu z bardzo jasnym i intuicyjnym rozkładem funkcji.
Wszystko jednak musimy robić za pomocą dotyku. Nie ma tu pokrętła iDrive, więc zawsze trzeba sięgać do ekranu. Nawet jeśli chcemy zmienić pracę klimatyzacji. Zdecydowanie nie jest to dobra droga i albo sterowanie nawiewami, albo iDrive powinno wrócić na swoje miejsce. Najlepiej oba, ale przynajmniej jedno z nich będzie mile widziane.
Ekran kierowcy jest bardzo konfigurowalny. Możemy na wiele sposobów personalizować jego wygląd oraz rozłożenie poszczególnych funkcji i informacji. Duży plus za możliwość wyświetlania Map Google właśnie na ekranie kierowcy. Android Auto działa wzorowo i bezprzewodowo. Łatwo można sparować więcej niż jeden smartfon i przełączać się pomiędzy nimi dosłownie za pomocą 2-3 dotknięć ekranu.
Head-up może nie jest estetyczny, bo w postaci dodatkowej szybki, za to bardzo funkcjonalny. Mieści dużo informacji, w tym wskazówki nawigacji. Więc ze względu na funkcjonalność i użyteczność, trzeba go wpisać po stronie zalet.
BMW 223i ma nową wersją nawigacji BMW, którą znamy z BMW iX, czy i4. Chodzi o nawigowanie z rozszerzoną rzeczywistością. Na ekranie głównym mamy widok z kamery wraz z narysowanymi strzałkami pokazującymi gdzie mamy skręcić, albo który pas wybrać. Mapy działają płynnie i bardzo szybko, podobnie jak cały interfejs. Do tego bardzo sprawnie zmieniają widok i w razie potrzeby przybliżają go lub oddalają.
Pośród dostępnych funkcji mamy też opcję rejestrowania podróży za pomocą kamer (po podpięciu zewnętrznego nośnika danych) oraz funkcjonalną aplikację mobilną. Dzięki niej możemy przede wszystkim otworzyć podgląd ze wszystkich kamer, w tym zobaczyć widok 360 stopni oraz widok z kamery wewnątrz auta. Co jest szczególnie przydatne jeśli udostępniamy komuś samochód. W razie potrzeby możemy też włączyć światła lub klakson. Na wypadek gdybyśmy chcieli kogoś odstraszyć.
Za nagłośnienie odpowiada marka Harman/Kardon. Nie jest to najlepiej brzmiące nagłośnienie, ale zdecydowanie ponadprzeciętne. Dźwięk jest głęboki, nie ma przesadnie cyfrowego pogłosu. Bas jest wyraźnie słyszalny, dynamiczny oraz nie dudni. Do tego mamy sporo opcji ustawień dźwięku, w tym bardzo użyteczny i wyraźnie słyszalny dźwięk przestrzenny. Zdecydowanie nie ma na co narzekać.
Głośniki odpowiadają też za Iconic Sounds, których przyznam nie spodziewałem się w aucie spalinowym. Chodzi o imitowanie odgłosów silnika i pierwszy raz – to brzmi dobrze! Na tyle dobrze, że nie wiedziałem, że funkcja jest aktywna i byłem święcie przekonany, że to wydech emituje tak ładny dźwięk. W końcu faktycznie imitacja odgłosów silnika brzmi jak odgłosy silnika, a nie startujący statek kosmiczny, albo tor wyścigowy oddalony o kilkaset metrów. Bez tego auto pracuje ładnie, ale nie aż tak efektownie.
Kończąc temat elektronicznych udogodnień, jak zwykle w BMW czapki z głów przed systemem kamer i asystentem parowania. W zasadzie nie musimy pamiętać o jego działaniu. Jak tylko zwolnimy, wystarczy wybrać odpowiedni guzik, a wielce prawdopodobne, że auto ma już dla nas wybrane miejsce do zaparkowania. W które samo wjedzie, a później też z niego wyjedzie i to z taką precyzją, że momentami szczęka opada. Za to system kamer pozwala podejrzeć widok z dosłownie każdej strony, w tym zobaczyć wirtualny model auta nałożony na rzeczywiste otoczenie.
Czytaj też: Test Renault Arkana E-Tech. Więcej niż 24 godziny z hybrydą Renault
Wrażenia z jazdy BMW 2 Active Tourer
Active Tourera można dostać w dwóch wersjach napędu – standardowy na przednią oś oraz doskonale nam wszystkim znany xDrive. Wersja z napędem xDrive jest droższa zaledwie o 9000zł, więc jeśli decydujecie się na to auto, warto ten temat przemyśleć. My korzystaliśmy z egzemplarza z napędem na przednią oś i miło mi zameldować, że sprawował się bez zarzutu. Ganiałam nim między parkingami w Tatrach i chociaż nie mogłam sobie pozwolić na to samo, co rok wcześniej, mając do swojej dyspozycji BMW M340i, mimo wszystko byłam bardzo zadowolona. Pomimo marnej pogody, a więc i śliskiej nawierzchni, Active Tourer żwawo pokonywał zakręty i nie tracił przyczepności pomimo różnych dziwnych manewrów, jakie nim uskuteczniałam. Pomagał mi w tym tryb Sport, który wyraźnie zwiększa responsywność układu kierowniczego, utwardza zawieszenie i zauważalnie poprawia przyspieszenie. Można się całkiem fajnie pobawić ?
Jeśli ktoś się tak bawić nie lubi, pozostają mu dwa tryby: Personal i Efficient. Pierwszy z nich dostosowuje parametry auta do stylu prowadzenia kierowcy, a drugi ma być po prostu oszczędny. Przyznaję bez bicia, że bardzo rzadko z niego korzystałam, bo mulił niemiłosiernie, ale za to do korków pasuje jak ulał. Zabrakło tu możliwości personalizacji trybów jazdy, za to mamy możliwość zmiany trybu pracy skrzyni biegów ze zwykłego na sportowy. Opcjonalnie możemy też dodać do tego łopatki na kierownicy.
Jeśli chodzi o kwestię silników, producent zadbał o to, abyśmy mieli z czego wybierać. Możemy się zdecydować na miękką hybrydę w benzynie (odpowiednio 136 KM, 170 KM i 218 KM) lub dieslu (150 KM lub 211 KM), albo postawić na HEV – hybrydę o mocy 245 KM lub 326 KM. My testowaliśmy miękką hybrydę i na niej się skupimy, ale moim zdaniem warto odnotować, że hybrydy dysponują bateriami o wartości użytkowej wynoszącej 14,2 kWh – całkiem nieźle jak na takie małe auto. Według producenta pozwala to na przejechanie 83-93 km w cyklu mieszanym. Jak wygląda to w praktyce? Na dobrą sprawę ciężko to ocenić, bo nie mamy możliwości ingerowania w to, z jakiego napędu korzystamy w danym momencie.
Wróćmy jednak do „naszego” egzemplarza. Active Tourer 223i został wyposażony w układ o mocy 218 KM i maksymalnym momencie obrotowym wynoszącym 360 Nm. 204 z tych 218 KM to zasługa 4-cylindrowego, 2-litrowego silnika spalinowego dysponującego 320 Nm momentu obrotowego dostępnego przy 1500-4000 obr/min. Przyspieszenie 0-100 km/h zajmuje mu 7s, a według danych producenta można go rozpędzić maksymalnie do 241 km/h. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że przy tej mocy mógłby być szybszy, ale jak na autko o takich wymiarach, Active Tourer jest dosyć ciężki. Masa własna wynosi 1620 kg, a jeśli doliczymy dodatkowe kilogramy za wyposażenie, kierowcę i ewentualnych pasażerów – uzbiera się pokaźna wartość. Nie jest więc rakietą i nie polecam go narwańcom, bo ciągłe trzymanie go w trybie Sport skończy się bólem portfela, za to ludzie lubiący jazdę sprawną, ale bez zabawiania się w GTA, będą z niego zadowoleni.
Czytaj też: Test Honda CR-V e:HEV. Nieziemsko wygodna, ale przydałoby się więcej nowoczesności
Spalanie jak zwykle – zależy, ale jest pozytywnie
Producent podaje, że zużycie paliwa w cyklu mieszanym wynosi 6,5-6 l i to by było na tyle. Na szczęście my mieliśmy możliwość sprawdzenia tego trochę bardziej szczegółowo. Sprawa wygląda następująco: w mieście, kwitnąc w potężnych korkach w których albo się stoi, albo sunie z prędkością do 10 km/h, 223i Active Tourer spalał 11,9 l/100 km. Przy normalnej jeździe w niezakorkowanym mieście wartość ta wyniosła 7,5 l/100 km. W trasie jest różnie. Kiedy przebijaliśmy się przez bardzo trudny teren, gdzie nie dało się rozwinąć prędkości większej, niż 60 km/h, nasz maluch zużywał 4,4 l/100 km. Kiedy tłukliśmy się po okolicach Zakopanego, gdzie trzeba było ciągle wjeżdżać pod górę i zjeżdżać, a prędkość oscylowała w granicach 60-90 km/h, wskaźnik zużycia paliwa za nic nie chciał zejść poniżej 6,9l. Na trasach szybkiego ruchu, wspomagając się tempomatem, wyglądało to już całkiem ładnie. Przy względnie niewielkim ruchu i prędkości ustawionej na maksymalnie 120 km/h, Active Tourer spalał średnio 5,8 l/100 km, a po przejściu na 130 km/h zużycie wahało się w granicach 6,4-6,7 l/100km w zależności od tego jak często przyspieszał i zwalniał.
Generalnie rzecz biorąc, nie jest źle, a jeśli ktoś nie lubi szaleństw i woli, aby auto odwalało większość roboty za niego, robi się naprawdę przyjemnie dla portfela.
Czytaj też: Test Hyundai Bayon – z zewnątrz dziwny, w środku godny naśladowania
Wyposażenie i ceny
Skoro już sobie pogadaliśmy o tym jak się tym autkiem jeździ, przejdźmy do tego co, ile i za ile. Pozwólcie, że sprawy takie jak ceny poszczególnych rodzajów skór pominę, zamiast tego skupię się na nieco istotniejszych rzeczach.
Po pierwsze, wyposażenie standardowe jest naprawdę niezłe. Ceny serii 2 Active Tourer zaczynają się od 162 000 zł i za tą kwotę dostaniecie asystenta parkowania, 2-strefową klimatyzację, nawigację, BMW Live Cockpit Plus z tym fajnym zakrzywionym ekranem o którym pisał Arek, a całość wyposażona jest z system operacyjny BMW 8. Do tego takie drobiazgi jak reflektory diodowe, czy automatyczna obsługa klapy tylnej. System operacyjny BMW sam w sobie jest mistrzostwem, a w połączeniu z tym ekranem – naprawdę warto za to zapłacić ciężkie pieniądze. Do tego mogę Was zapewnić, że jeżeli ktoś wie jak zrobić świetnego asystenta parkowania to jest to BMW, więc zapewniam – tą funkcjonalnością będziecie zachwyceni. Dalej powinno być tylko lepiej, prawda?
Przykro mi, ale Was rozczaruję. Tak jak rozumiem targowanie się z klientami o wszelkiej maści systemy kamer 360 stopni, czy inne masujące fotele, tak nie mogę pojąć jak, JAK można nie umieszczać w standardzie rzeczy takich jak aktywny tempomat?? Co chwila przekonuję się, że jak najbardziej można i Active Tourer jest tego niechlubnym przykładem. Wkurza to tym bardziej, że BMW dysponuje naprawdę wypasionymi systemami asystującymi kierowcy za które słusznie każą sobie dopłacać. Nie mogliby więc zaoferować klientom płacącym ponad 160 000zł za auto rzeczy takich jak ten nieszczęsny tempomat?
Skoro już uzewnętrzniłam swoją frustrację, muszę niemieckiemu producentowi oddać sprawiedliwość – pakiety systemów asystujących kierowcy nie są horrendalnie drogie. Do wyboru mamy trzy, a ich ceny wahają się między 2 500 a 7 900 zł. Zdecydowanie polecam ten ostatni, bo zawiera wszystkie zabawki, o jakich marzycie. Aktywny tempomat z funkcją Stop&Go, regulacja odstępu z funkcją hamowania, hamowanie przed zakrętami, asystent utrzymywania pasa ruchu, ostrzeganie przed kolizją czołową z uruchomieniem hamulców, wspomaganie jazdy… Jest tego mnóstwo i naprawdę nie warto na tym oszczędzać.
Czytaj też: Test BMW i4 – radość z jazdy!
BMW 2 Active Tourer to ewidentnie ofiara hejterów
Bo BMW to musi mieć tylny napęd, małego grilla, żadnej hybrydy, a do tego najlepiej odpowiednią warstwę rdzy i wyłączoną kontrolę trakcji. Wtedy jest prawilnie! A jeśli ktoś chce wygodne, przestronne, ale nie za duże auto, pełne elektroniki z wysokiej półki, a przy tym czasami skorzystać ze sportowego zacięcia, to… Nie może mieć BMW? Nic z tych rzeczy, BMW 2 Active Tourer mocno się do tego poleca.
Poza nie każdemu pasującym wyglądem zewnętrznym ciężko jest się tutaj do czegoś przyczepić. No może poza brakiem pokrętła iDrive i nadmiarem dotykowych opcji. Mamy świetnie wykonane wnętrze, przestronne, pełne bardzo użytecznych dodatków i systemów, a do tego zaskakująco żwawy silnik, świetnie pracującą skrzynię biegów, ale też sporo oszczędności. O ile nie będziemy nadmiernie dusić pedału gazu.
Ogółem, choć do BMW 2 Active Tourer podeszliśmy trochę sceptycznie, patrząc na niektóre negatywne opinie w sieci, to koniec końców wiele z nich można śmiało włożyć między bajki, a auto zdecydowanie polecić.