Oparte na sztucznej inteligencji rozwiązanie miało zostać opracowane przez naukowców z Hefei Comprehensive National Science Centre. Dostarczone przez nich narzędzie zostało rzekomo przetestowane na 43 członkach Komunistycznej Partii Chin. Jest ono w stanie analizować mimikę twarzy i fale mózgowe.
Czytaj też: [Aktualizacja] Nokia wycofuje się z Rosji. Zostawia po sobie sprzęt do inwigilacji opozycji
O sprawie poinformowała Didi Tang, która pełni funkcję korespondentki The Times w Pekinie. Artykuł na ten temat trafił do sieci 1 lipca, lecz wkrótce po publikacji został usunięty. W tekście znalazło się też nagranie, na którym widać osobę wchodzącą do kiosku, a następnie siedzącą przed ekranem i spoglądającą na artykuły promujące politykę i osiągnięcia partii. Jak wyjaśnia Tang, kiosk ten może monitorować ekspresję danej osoby, prawdopodobnie dzięki kamerom monitoringu.
To nie pierwsze tego typu doniesienia sugerujące, że w Chinach testuje się technologie – delikatnie mówiąc – nieco zbyt mocno ingerujące w prywatność. W 2018 roku tamtejsze media opisywały ideę skanowania mózgu, którą uskuteczniano w odniesieniu do pracowników fabryk w Hangzhou. Mieli oni nosić hełmy służące do odczytywania emocji, podczas gdy sztuczna inteligencja zajmowała się wykrywaniem zmian emocjonalnych, na przykład związanych z depresją, lękami czy gniewem.
System inwigilacji jest w Chinach niezwykle rozwinięty
Xi Jinping, sekretarz generalny Komunistycznej Partii Chin, jest rzekomo zagorzałym zwolennikiem sytuacji, w której członkowie partii wykazują się wysoką lojalnością poprzez konkretny sposób myślenia oraz edukacji politycznej. Już teraz niemal 100 milionów Chińczyków musi korzystać z propagandowej aplikacji znanej jako Xuexi Qiangguo, której celem jest nauczanie myśli tamtejszego przywódcy. Użytkownicy mają za zadanie czytać wybrane artykuły, oglądać filmy czy też rozwiązywać quizy. Aplikacja monitoruje oczywiście, jak dużo czasu jest poświęcane na wykonywanie tych zadań.
Czytaj też: Superkomputer jak ludzki mózg? Chińczycy przekraczają kolejne granice
Państwo Środka słynie z wszechobecnej inwigilacji, a zachodnie społeczeństwa obawiają się, iż podobne rozwiązania mogłyby zostać wprowadzone na przykład w Europie. Pocieszający wydaje się fakt, że władze Unii Europejskiej próbują ograniczać możliwości z zakresu wykorzystywania sztucznej inteligencji w celu kontroli społecznej czy też do prowadzenia systemów służących do oceny wiarygodności obywateli. Tylko czy tak będzie w rzeczywistości?