Kolejne testy artyleryjskich pocisków Korei Północnej przypomniały o państwie, którego budżet opiera się na… kryptowalutowych przekrętach
Wedle Armii Korei Południowej, w ubiegłą niedzielę Korea Północna przeprowadziła próbne wystrzały swoich pocisków artyleryjskich, czyli zwykle bardzo precyzyjnych rakiet do niszczenia konkretnych celów. Test miał objąć celowanie w kierunku morza u zachodnich wybrzeży półwyspu Koreańskiego, więc nie zagrażał jakkolwiek Korei Południowej.
Czytaj też: Rosyjski kolos wszedł na służbę. Jego jedna torpeda może zmieść port z powierzchni ziemi
Sam test był zapewne spowodowany niedawną misją sześciu amerykańskich myśliwców F-35, które zostały wysłane przed kilkoma dniami do Korei Południowej na wspólne ćwiczenia. Nie byłby to zresztą pierwszy taki incydent, bo już wiele razy w przeszłości Korea Północna zasłynęła z przypominaniem o sobie światu w najgorszy możliwie sposób – grożąc mu:
Czytaj też: Izraelskie niszczyciele czołgów w niemieckim wozie piechoty. Rheinmetall pokazał nagranie
W ogólnym rozrachunku kolejna już demonstracja siły, na jaką zdecydowała się Korea Północna, jest w dużej mierze owiana tajemnicą. Przedstawiciele Korei Południowej opierają bowiem swoje domyślenia wyłącznie na podstawie świeżych “śladów po uderzeniach pocisków artyleryjskich”.
Czytaj też: Rosja ma nowe Su-34M. To bombowce frontowe w ulepszonej, jeszcze groźniejszej wersji
Coraz częstsze testy nie biorą się znikąd. Korea Północna jest od ponad roku rozeźlona przez nowe sankcje, jakie USA nałożyło na ten kraj i od dłuższego czasy stroszy piórka, pokazując, na co ją stać. Stąd właśnie regularne sprawdziany pocisków (nawet tych hipersonicznych) i grożenie powrotem do wznowienia prób broni jądrowej oraz ICBM, czyli międzykontynentalnych pocisków balistycznych.