RISC-V jest takim “Linuxem” w świecie hardware i na szczęście zdobywa coraz większą popularność
Celem twórców architektury RISC-V z UC Berkely było zapewnienie każdemu chętnemu możliwości projektowania nowych procesorów bez jakichkolwiek opłat związanych z licencjami. Oczywiście nie jest to takie proste i w efekcie uzyskacie co najwyżej cyfrowy projekt, bo proces produkcji wymaga zaangażowania firm produkujących matryce krzemowe, ale na szczęście już teraz wiele firm rozwija swoje układy oparte o RISC-V, przecierając nowe szlaki na rynku.
Czytaj też: Menedżer haseł Google Chrome zrobi użytek z czytnika linii papilarnych w laptopach
Jako że RISC-V to po prostu ISA (Instruction Set Architecture) udostępniane w formie kodu open-source, które obejmują 32-bitowe instrukcje o stałej długości. Zestaw jest zgodny z instrukcjami o zmiennej długości, co oznacza, że każda z nich może mieć dowolną długość liczbową w ramach 16-bitowych paczek. Dzięki temu, układy opracowane na podstawie tego zestawu instrukcji mogą stać się podstawą zarówno dla prostych kontrolerów, małych komputerów, a nawet superkomputerów.
Czytaj też: Tych dwóch producentów kontroluje cały rynek smartfonów. O które firmy chodzi?
Podbijanie rynku przez RISC-V, czyli osiągnięcie 10 mld rdzeni na rynku, nie trwało aż tak długo, bo “jedynie” 12 lat. Dlaczego jedynie? Bo konkurencyjnej i płatnej architekturze Arm osiągnięcie tego samego zajęło 17 lat. Na tej podstawie trudno wprawdzie dojść do daleko idących wniosków, ale innego zdania była sama organizacja, która rozwija tę architekturę. Wedle jej szacunków, już w 2025 roku na rynek wpłynie aż 80 miliardów rdzeni RISC-V. Przy tej okazji architektura doczekała się czterech nowych specyfikacji, czyli warstwy firmware pomiędzy platformą sprzętową a jądrem systemu operacyjnego.