Mimo niewielkich rozmiarów, instrumenty sondy mają dostarczyć istotnych informacji na temat Srebrnego Globu. Jedną z wyróżniających cech misji będzie nietypowy kształt orbity, po której ma poruszać się satelita. Ta ma przypominać bowiem rozciągnięte jajko, którego jeden koniec przechodzi niedaleko Księżyca, podczas gdy drugi znajdzie się w znacznie większej odległości.
Czytaj też: Houston, mamy problem. Satelity zaczynają spadać z orbit
Jak wynika z informacji udostępnionych przez NASA, koszt misji CAPSTONE to około 32,7 mln dolarów, co jest niewielką kwotą jak na tego typu przedsięwzięcia. O tak niskich wydatkach przesądził zarówno projekt sondy, jak i fakt, że orbita, po której ma się poruszać, minimalizuje zużycie paliwa a jednocześnie umożliwia stały kontakt z Ziemią. Jest to szczególnie ważne w kontekście informacji o tym, iż na podobnej orbicie miałaby zostać rozmieszczona stacja kosmiczna Gateway.
Misja satelity CAPSTONE wkracza w decydującą fazę
Do wyniesienia satelity CAPSTONE posłużyła rakieta Electron, która wystartowała 28 czerwca z Nowej Zelandii. Na jej szczycie został zamontowany inny statek kosmiczny, znany jako Photon, który po dziewięciu minutach lotu oddzielił się od rakiety. CAPSTONE był połączony z Photonem przez sześć dni, a co jakiś czas aktywacji ulegały silniki, które miały w coraz większym stopniu oddalać ładunek od Ziemi.
Czytaj też: Roje maleńkich robotów będą badać obce planety? Wizja NASA rodem z filmu Sci-Fi
Wczoraj doszło do ostatniej takiej aktywacji, po której Photon zerwał się z ziemskiej smyczy grawitacyjnej i umożliwił satelicie CAPSTONE dalszą podróż w stronę Srebrnego Globu. Ważący około 25 kilogramów statek ma znaleźć się na właściwej orbicie wokół Księżyca dopiero za kilka miesięcy – 13 listopada. Satelita użyje w międzyczasie niewielkich ilości paliwa, aby dokonać planowanych korekt trajektorii lotu.