Pudełko i dołączone wyposażenie
Nowoczesne, tradycyjne już dla Steelseries pudełko i niezaskakujące wyposażenie. Tak oto w skrócie można opisać początek naszej przygody z klawiaturą Apex Pro Mini Wireless, w zestawie z którą otrzymujemy kartę informacyjną, odpinany przewód USB-A do USB-C wysokiej jakości ze srebrnymi wstawkami sygnowanymi logo producenta, ściągacz do klawiszy, odbiornik na USB-C i adapter USB-C do USB-A z gumową podstawką.
Ten ostatni jest przydatny zwłaszcza w razie braku USB-C w komputerze lub oddalonego stanowiska od głównego zestawu, choć oczywiście wielu będzie kręcić nosem na fakt, że w bezprzewodowym połączeniu i tak wykorzystujemy nadal połączenie przewodowe.
Najważniejsze cechy Steelseries Apex Pro Mini Wireless
- Klawiatura 60%
- Materiał: tworzywo sztuczne i aluminium klasy lotniczej na górnej pokrywie
- Przełączniki: regulowane OmniPoint 2.0 z wytrzymałością rzędu 100 mln
- Wymiary: 293 x 103 x 40,3 mm
- Waga: 543 gramów
- Odpinany, sztywny 150-centymetrowy przewód USB w nylonowym oplocie
- Podwójne nóżki regulujące wychylenie z gumowym wykończeniem
- Podświetlenie RGB
- Wsparcie aplikacji SteelSeries Engine
- Pełny N-Key rollover
- 32-bitowy procesor ARM Cortex M0
- Wbudowana pamięć dla 5 profili
- Łączność Quantum 2.0 Wireless
- Wbudowany akumulator
- Gwarancja: 2 lata
Materiały, design i wykonanie
Steelseries z początku nieco rozczarowało mnie faktem, że Apex Pro Mini Wireless jest wykonany wyłącznie z plastiku. Waga to zresztą potwierdzała (543 gramów to wręcz waga piórkowa), ale sztywność konstrukcji nie zapowiadała całkowitej obudowy z tworzywa sztucznego i rzeczywiście – aluminium jest, ale tylko pod klawiszami. Trudno więc je “poczuć” i nawet zauważyć, bo producent postawił na rozległą plastikową podstawę z wysokimi krawędziami bocznymi, w którą “wpuszczono” całą elektronikę oraz aluminiowy panel górny.
W efekcie Apex Pro Mini Wireless z wyglądu i w dotyku nie sprawia aż tak elitarnego wrażenia, jak na klawiaturę za 1300 złotych. Diabeł tkwi jednak w szczegółach i w tym konkretnym modelu sprowadza się to do klawiszy bardzo wysokiej jakości z matowym wykończeniem, podwójnych nóżek z twardymi antypoślizgowymi gumowymi wstawkami. O stabilność klawiatury dbają też cztery proste, podłużne podkładki na rogach.
Poza tym, ta propozycja Steelseries, mimo że nastawiona na mobilność, doczekała się wyprofilowanej, bo ustawionej pod kątem podstawy, która ułatwia pisanie. Cechy szczególne? Tych jest niewiele, bo poza wspomnianymi nóżkami oraz przyciskami, Apex Pro Mini Wireless otrzymał też port USB-C do ładowania i trybu bezprzewodowego oraz przełącznik wybierający między trybem radiowym 2,4 GHz, przewodowym i Bluetooth. Tryby bezprzewodowe funkcjonują dzięki wbudowanemu akumulatorowi o wytrzymałości do 30 (USB 2,4 GHz) lub 40 godzin (Bluetooth) z podstawowym podświetleniem.
Czytaj też: Test HyperX Cloud Alpha Wireless. Ten gamingowy zestaw słuchawkowy zachwyca baterią, a rozczarowuje…
Osobiście jednak format “60” w przypadku klawiatur toleruje wyłącznie w przypadku modeli stricte dla graczy, bo brak oddzielnych klawiszy strzałek i delete znacząco utrudnia nawet proste prace. Jeśli więc macie zamiar głównie grać w tytuły ograniczające się do głównego bloku klawiszy i często zmieniać miejsce grania, Apex Pro Mini Wireless będzie idealnym wyborem. W innym przypadku… no cóż, na Waszym miejscu rozejrzałbym się za bezprzewodowymi modelami TKL.
Oprogramowanie Steelseries GG i podświetlenie
Dostęp do wszystkich ustawień uzyskujemy z poziomu HUBu producenta, jakim jest Steelseries GG. W nim dokonamy wszystkiego tego, co najważniejsze w przypadku klawiatur, czyli nagramy rozbudowane makra, podmienimy funkcje każdego przycisku i nawet zmienimy funkcje multimedialne, czyli drugorzędne (uzyskiwane po naciśnięciu kombinacji z klawiszem funkcyjnym). Dzięki temu wszystkiemu, mimo formatu 60%, Apex Pro Mini Wireless może pełnić rolę pełnoprawnej klawiatury (a nawet czegoś więcej), choć wymaga to zarówno przyzwyczajenia, jak i konfiguracji.
Najważniejsze menu sprowadzają się oczywiście zarówno do ustawiania poziomu aktywacji przełącznika, jak i przypisywaniu drugiej funkcji do właśnie drugiego (wcześniej ustawionego) poziomu wciśnięcia. Niestety nie udało mi się uzyskać dostępu do sektora z zarządzaniem podświetleniem (wedle zapowiedzi to jest bardzo rozbudowane), ale to i tak możemy zmieniać z poziomu samej klawiatury (konkretnej kombinacji). To jednak zapewne kwestia dopracowania oprogramowania. Poza tym Steelseries pozwala nam zapisywać do 5 profili w pamięci urządzenia i tworzyć nieograniczoną liczbę konfiguracji.
Test przełączników OmniPoint
Przełączniki OmniPoint 2.0 (dopracowane OmniPoint 1.0) są w swojej klasie rewolucyjne. Zawdzięczają to opatentowanej technologii opartej o zjawisko Halla. Czym ono jest? Poniżej krótka lekcja fizyki prosto z Wikipedii:
Efekt Halla […] to zjawisko fizyczne polegające na wystąpieniu różnicy potencjałów w przewodniku, w którym płynie prąd elektryczny, gdy przewodnik znajduje się w poprzecznym do płynącego prądu polu magnetycznym. Ta różnica potencjałów, zwana napięciem Halla, pojawia się między płaszczyznami ograniczającymi przewodnik, prostopadle do płaszczyzny wyznaczanej przez kierunek prądu i wektor indukcji magnetycznej. Jest ona spowodowana działaniem siły Lorentza na ładunki poruszające się w polu magnetycznym.
Czytaj też: Test Sony WH-1000XM5 – ta seria potrzebowała zmiany. Takiej zmiany
Dzięki zastosowaniu magnesu w trzpieniu przełącznika osadzonego na sprężynce, Apex Pro Mini Wireless rozpoznaje, w którym dokładnie miejscu jest przełącznik, co umożliwia rozpoznawanie jego poziomu aktywacji z precyzją do nawet części milimetra. Stąd właśnie wzięła się możliwość dostosowywania punktu aktywacji, jak zresztą wytrzymałość do ponad 100 milionów aktywacji przez brak ocierających się o siebie elementów.
OmniPoint 2.0 są praktycznie podrasowanymi przełącznikami Red, a więc liniowymi i cichymi, które wedle producenta są 11 razy bardziej responsywne i 10-krotnie szybsze w działaniu. To rzeczywiście ma przełożenie na rzeczywistość, bo korzystanie z nich to czysta przyjemność. Dodatkowo te przełączniki Zapewniają coś niewiarygodnego, bo możliwość dostosowywania aktywacji przełącznika co do części milimetra (od 0,2 do 3,8 mm) w oprogramowaniu, choć jego ogólna droga pracy wynosi 4 mm.
Jak możecie się domyślić, możliwość ustawienia czy przycisk ma aktywować się przy delikatnym nacisku, czy głębokim wcisku, to coś wyjątkowego na całym rynku przełączników mechanicznych. Dzięki temu możemy nawet(!) zapisać dwie funkcje dla danego przełącznika, zależnie od tego, czy wciskamy klawisz lekko, czy głęboko. W efekcie można nadać Apex Pro Mini Wireless charakter gałki w kontrolerach, ustawiając chód postaci na delikatnie wciśnięty przełącznik i sprint na wciśnięty do końca (zależnie od gry, wymaga to różnego podejścia – makra shift+alt lub po prostu dedykowanego przycisku).
Test Steelseries Apex Pro Mini Wireless – podsumowanie
Mam szczerą nadzieję, że rynek klawiatur w przyszłości zaskoczy mnie do tego stopnia, że po rozpowszechnieniu się “tanich mechaników”, doczekamy się zupełnie nowych rodzajów przełączników obok optycznych. Steelseries opierając swoje Omnipoint o zjawisko Halla, trafił w dziesiątkę i zapewnił światu coś wyjątkowego, co koniecznie powinno zainspirować innych producentów do eksperymentowania. Może to najwyższy czas, aby np. wykorzystać optyczne przełączniki w innej formie i np. skierować światło lasera na spód trzpienia i określać jego poziom wciśnięcia na podstawie odległości?
Czytaj też: Tamron 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD – przede wszystkim uniwersalność (recenzja)
Tak czy inaczej, klawiatura Apex Pro Mini Wireless to jeden z tych modeli, które kupią tylko nieliczni, zważywszy na jej cenę rzędu ponad 1200 złotych, ale jestem pewny, że każdy nabywca (o ile format 60% spełnia jego wymagania) będzie nią zachwycony. Zwłaszcza jeśli wykorzysta dobrze jej niewielkie rozmiary i wagę, tryby bezprzewodowe, a przede wszystkim same przełączniki i wiążące się z nimi możliwości. Dlatego też ten model Steelseries nie tylko polecamy, ale też wyróżniamy: