Tamron 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD to obiektyw zaprezentowany w 2020 roku, przedstawiciel nowej fali wysokiej klasy szkieł, zapoczątkowanej kilka lat wcześniej przez Sigmę. Trzy niezwykle udane obiektywy stałoogniskowe, 16, 30 i 56 mm z serii Contemporary zyskały ogromną popularność i wydaje się, że przypomniały producentom, że na pełnej klatce świat się nie kończy – na tyle skutecznie, że w 2020 roku także Sony w końcu zaprezentował (zapowiadany od 2011 roku) jasny podstawowy zoom 16-55 f/2.8 G, a po nim Tamron wystąpił właśnie z testowanym modelem.
Parametry
- Konstrukcja obiektywu: 16 elementów w 12 grupach (2 soczewki asferyczne ze szkła formowanego, jedna asferyczna ze szkła hybrydowego, 2 soczewki ze szkła o niskiej dyspersji)
- Kąt widzenia (APS-C): 79,5 – 23 stopnie
- Liczba listków przysłony: 9 (przysłona kołowa)
- Maksymalna wartość przysłony: F22
- Stabilizacja: tak
- Minimalna odległość ostrzenia: 19 cm od matrycy aparatu dla ogniskowej 17 mm i 39 cm dla ogniskowej 70 mm
- Maksymalna skala odwzorowania: 1:4,8 (17 mm) – 1:5,2 (70 mm)
- Średnica filtra: 67 mm
- Wymiary w wersji z bagnetem E (średnica x długość): 74,6 mm x 119,3 mm
- Waga: 525 g
Cena na dzień pisania recenzji: ~3390 zł
Konstrukcja
Podstawą konstrukcji Tamrona 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD jest pokryty plastikiem wysokiej jakości tubus, długości ~12 cm, zaczynający się metalowym, wyposażonym w uszczelnienie bagnetem. Wewnątrz widoczna jest prostokątna ramka o rozmiarze 32 x 23 mm, za którą kryje się nieruchoma soczewka. Wnętrze jest matowe i dobrze wyczernione.
Zaraz za bagnetem znalazł się wąski srebrny pasek i znacznik wskazujący prawidłowe położenie obiektywu podczas zapinania w bagnet. Pierścień następnie znacznie się rozszerza – to właśnie za ten fragment możemy wygodnie złapać podczas mocowania i odpinania szkła do korpusu. Zaraz za nim jest pierścień służący do nastawiania ostrości. Wykonany jest z gumowanego, karbowanego materiału, ma nieco ponad centymetr szerokości i pracuje z przełożeniem elektronicznym. Działa płynnie, z niewielkim, ale dobrze dobranym oporem i da się nim operować szybko i precyzyjnie.
Pierścień zoomu jest zaraz obok, oddzielony fragmentem tubusu dla ułatwionej orientacji bezwzrokowej. Jest znacznie szerszy (4 cm), także gumowany, lecz nie całkiem – na fragmencie jest nadruk z oznaczeniami ogniskowych. Opór, jaki stawia, jest znacznie wyraźniejszy, czemu jednak nie należy się dziwić, gdyż pierścień jest sprzężony mechanicznie z wysuwającym się o ~3 cm wewnętrznym tubusem z przednim układem soczewek. Zakres obrotu nie jest zbyt wielki, lecz wydaje się dobrze dobrany do potrzeb. Warto tu zaznaczyć, że kierunek działania pierścienia zoomu jest zgodny z tym, który występuje w obiektywach Sony i przeciwny do niedawno testowanej Sigmy 18-50 mm F2.8 DC DN. Także i tu jednak nie zobaczymy w wizjerze aktualnie nastawionej ogniskowej – podgląd działa tylko z power zoomami Sony.
Tubus obiektywu zakończony jest bagnetem służącym do montażu osłony przeciwsłonecznej (jest w komplecie). Gwint służący do mocowania filtrów ma średnicę 67 mm, przednia soczewka 56 mm.
W komplecie z obiektywem powinien być poza tulipanem – osłoną przeciwsłoneczną także komplet zabezpieczających dekielków. Jednak testowana sztuka była „po przejściach” i z kompletu zostało tylko zabezpieczenie bagnetu. Mimowolny sprawdzian odporności przedniej soczewki wypadł pozytywnie – nie chwytała specjalnie kurzu i przypadkowych dotknięć palcami. Tamron 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD ma podstawowe uszczelnienia i powłokę hydrofobową, które ułatwiają eksploatację w trudnych warunkach.
Praca z obiektywem
Tamrona 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD podpiąłem do aparatu Sony a6300. Pierwsze co rzuca się w oczy w takim zestawie to gabaryty obiektywu, a po wzięciu do ręki znaczna masa całego zestawu, która staje się wyraźnie odczuwalna (a nawet uciążliwa) podczas dłuższej pracy z aparatem w terenie. Sprzęt rzuca się oczy, niespecjalnie da się nim zrobić zdjęcie dyskretnie, ale duże gabaryty mają też swoje zalety – tubus ma sporo miejsca by go wygodnie chwycić. Położenie pierścieni ostrości i zoomu okazało się dobrze przemyślane – są wygodne i pracują z oporem odpowiednim do pełnionych funkcji.
Ręczne nastawianie ostrości działa precyzyjnie, przewidywalnie i na dobrą sprawę nie wymaga wspomagania focus peakingiem. Co ważne, działa wtedy stabilizacja – wystarczy przycisnąć spust do połowy, jak przy pracy z AF, by została włączona. Szczególnie na dłuższych ogniskowych ułatwia to poprawne ostrzenie.
W kwestii ergonomii mam w zasadzie jedno poważniejsze zastrzeżenie – przydałby się przełącznik stabilizacji obrazu na korpusie obiektywu. Jego brak oznacza konieczność każdorazowego grzebania w (dość chaotycznym) menu aparatu, gdy trzeba przełączyć tryb pracy lub poświęcenia jednego z programowalnych przycisków do kontrolowania tej funkcji – a tych przycisków znowu nie jest aż tak wiele.
Minimalna odległość ostrzenia dla Tamrona 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD wynosi 19 cm na krótkim końcu i 39 cm na długim. Jak na zakres ogniskowych to bardzo dobry rezultat, jednak skala odwzorowania, jaką można tu uzyskać, jest mniejsza niż w Sigmie i Tamron z całą pewnością nie zastąpi sprzętu do makrofotografii. Jednak miłośnicy prostych zbliżeń, fotografowania kwiatów etc nie będą niezadowoleni.
Autofocus
Tamron 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD posiada mechanizm autofocusa pracujący w oparciu o silnik krokowy RXD (Rapid eXtra silent stepping Drive). Działa bardzo szybko, niemal bezgłośnie, co pozwala na użycie obiektywu w warunkach wymagających ciszy (filmowanie, koncert muzyki klasycznej etc). Celność AF stoi generalnie na dobrym poziomie, zarówno w trybie zwykłym jak i ciągłym, lecz wypada słabiej niż w testowanej przeze mnie Sigmie 18-50 mm F2.8 DC DN – ilość nietrafień podczas zdjęć testowych była nieco wyższa.
Kłopotliwa była też współpraca z EyeAF – nawet podczas zdjęć w dobrych warunkach aparat miewał niekiedy problem z wykryciem oka i ustawieniem nań ostrości, zamiast tego proponując nastawienie na twarz, przy czym w podobnych sytuacjach zarówno Sony E PZ 18-105 mm f/4 G OSS jak i wspominana już Sigma radziły sobie należycie. Problem był powtarzalny, lecz nie mogę wykluczyć, że przyczyną jest nie obiektyw, lecz starsze body a6300 – EyeAF zostało w pełni dopracowane w nowszym modelu a6400 i tam być może nie sprawia problemów.
Wady optyczne – dystorsja, winietowanie, aberracja chromatyczna, flara
Większość współczesnych obiektywów do bezlusterkowców korekcję wad wykonuje w znacznej mierze programowo i Tamron 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD nie jest tu wyjątkiem. Obiektyw cechuje się znaczną dystorsją beczkowatą na szerokim końcu, która zanika w miarę zbliżania się do ogniskowej ~24 mm i przechodzi następnie w rosnącą poduszkę.
Podobnie nieciekawie wygląda winietowanie – dla najszerszej ogniskowej 17 mm i pełnego otworu ręczne skorygowanie wady wymagało ustawienia suwaka korekcji w Lightroomie w położenie w okolicach +70. Dla najdłuższej ogniskowej 70 mm także niezbędna jest znaczna korekcja – w okolicach +55. Tamron 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD najlepiej wypada dla ogniskowych pośrednich – przy 30 mm do korekcji winiety wystarczyło ustawienie suwaka w pozycję +35. W miarę przymykania obiektywu sytuacja się poprawia, lecz wyjątkowo powoli – dla skrajnych ogniskowych wyraźne winietowanie widoczne jest jeszcze przy przysłonie f/8, by niewielki rozmiar przybrać przy f/11. Przy 28-30 mm jest lepiej i po przysłonięciu szkła do wartości f/5.6 trudno winietę zauważyć.
Tamron 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD oczywiście posiada wbudowany w firmware profil korekcyjny, dzięki któremu korpus jest w stanie na bieżąco korygować wady i który jest zgodny z popularnymi programami do wywoływania RAW – zarówno Lightroom Classic jak i Capture One Pro radziły sobie nim bez problemu.
O ile znaczna dystorsja i winietowanie okazały się niezbyt przyjemnym zaskoczeniem, to sposób, w jaki Tamron 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD radzi sobie z aberracją chromatyczną, w znacznej mierze zatarł złe wrażenie, mimo większego skomplikowania konstrukcji optycznej wypada bowiem lepiej niż Sigma 18-50 mm F2.8 DC DN.
Dla pełnego otworu poprzeczna aberracja chromatyczna przybiera kłopotliwe rozmiary w zasadzie wyłącznie dla najszerszej ogniskowej – już lekkie wydłużenie ogniskowej mocno redukuje niepożądane zabarwienia. Obiektyw dobrze reaguje przy tym na przymykanie i w zasadzie już dla f/4 poziom wady jest minimalny.
Aberracja podłużna jest natomiast dobrze kontrolowana w całym zakresie i nieznaczne zabarwienie dla obrazów poza ogniskową ani razu nie sprawiły mi większych problemów praktycznych.
Tamron 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD radzi sobie przeciętnie z pracą pod światło – co właściwie nie powinno dziwić, patrząc na liczbę soczewek i przejść między nimi. Zdjęcia z zachodzącym słońcem w kadrze przy najszerszej ogniskowej miały pogorszony kontrast i wyraźne artefakty – na tyle duże, że nie chciałbym być zmuszonym do ich usuwania podczas obróbki. Przy dłuższych ogniskowych aż takich problemów nie odnotowałem, ale i tak należy zachować czujność. Dostarczona w zestawie osłona przeciwsłoneczna w tych warunkach jest OBOWIĄZKOWA, gdyż jest w stanie pomóc przynajmniej dla silnych źródeł spoza kadru.
Ostrość i bokeh
Obiektyw Tamron 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD w centrum kadru rysuje ostro już od pełnego otworu i dla pełnego zakresu ogniskowych. Daje się oczywiście zauważyć lekkie zmiękczenie obrazu na brzegach kadru – szczególnie w rogach konieczność korygowania dystorsji na pewno nie pomaga w utrzymaniu parametrów – pogorszenie jakości jest jednak nieznaczne i trudno się tu do czegoś przyczepić, szczególnie że już niewielkie przymknięcie obiektywu daje dalszą poprawę sprawności. Tamron 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD wypada podobnie lub lepiej od wielokrotnie tu przywoływanej Sigmy, a trzeba pamiętać, że oferuje przy tym znacznie większy zakres ogniskowych, zatem producent miał trudniejsze zadanie – z którego, jak widać, wywiązał się znakomicie.
Bokeh niestety nie wypada już tak wspaniale. Ogólnie rozmycie wypada zupełnie dobrze i przyjemnie, lecz widoczne krążki rozproszenia mają wyraźną wewnętrzną strukturę koncentrycznych okręgów (efekt cebuli) i generalnie wyglądają trochę chropowato, psując wrażenie. Na brzegach kadru krążki ulegają zniekształceniu w „kocie oko”. Sigma 18-50 mm F2.8 DC DN, która często tu jest przeze mnie przywoływana do porównań, cechuje się zresztą podobnymi zniekształceniami, lecz krążki rozproszenia są w miarę gładkie, pozytywnie wpływając na ocenę w tej kategorii.
Stabilizacja obrazu
Tamron 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD posiada wbudowaną stabilizację obrazu, która okazała się miłym dodatkiem do pozbawionego IBIS korpusu a6300. Skuteczność jest całkiem niezła – przy ogniskowej 70 mm i matrycy APS-C mając nieco wprawy można fotografować bez stabilizacji z migawką 1/60 s (zalecana jest ~1/100 s lub szybsza). Z włączoną stabilizacją w sposób powtarzalny dało się fotografować z migawką 1/15 s, przy odrobinie starań i stabilnej pozycji 1/10 s a w pojedynczych przypadkach nawet 1/5 s. W praktyce daje to sprawność przekraczającą 3 EV, czyli typową dla tej kategorii sprzętu i przy tym nieco lepszą, niż stabilizacja z korpusów a6500/a6600.
Podsumowanie
Tamron 17-70 mm F/2.8 DI III-A VC RXD to bardzo udany obiektyw, który nie posiada bezpośredniego odpowiednika pośród konkurencyjnych urządzeń, jeśli chodzi o zakres ogniskowych i oferowaną funkcjonalność, oferując naprawdę wysoką jakość obrazu i sprawność działania. Nie jest to sprzęt bez wad, lecz są one do przyjęcia w tej kategorii sprzętu, szczególnie że obiektyw można kupić obecnie w cenie poniżej 3500 zł, zatem niższej niż po premierze.
Zachęcam zresztą do przyjrzenia się alternatywom, które opisałem przy okazji recenzji Sigmy 18-50 mm F2.8 DC DN – mowa tu o tych samych rozwiązaniach. Ostateczny wybór zależy w dużej mierze od detali – Tamron oferując niezłą stabilizację obrazu i najszerszy zakres wydaje się być obiektywem najbardziej uniwersalnym, ale już miłośnicy wysokiej jakości bokeh powinni zwrócić uwagę raczej na Sony lub obiektywy stałoogniskowe, a poszukujący sprzętu możliwie miniaturowego Sigmę.