BMP-1 w skrócie. W latach 1966-1982 wyprodukowano ~40000 egzemplarzy, które rozsiały się po całym świecie w ramach eksportu i później rozpadu ZSRR
Jak pisaliśmy już wcześniej przy okazji opisu drogi, jaką przeszły bojowe wozy piechoty ZSRR, BMP-1 jako bojewaja maszina piechoty (stąd nazwa) mierzy 6,74 metra długości, 2,94 metra szerokości i 2,15 metra wysokości. Jego prześwit wynosi 390 mm, a masa bojowa sięga 13500 kg. Napędza go 6-cylindrowy silnik UTD-20 o pojemności 15,8 litra i mocy 300 koni mechanicznych, który przy stosunku 22,22 KM na tonę rozpędza pojazd za sprawą gąsienic do 65 km/h na drogach i 50 km/h w terenie. Kluczowym elementem projektu była możliwość pływania z prędkością 5 km/h i pokonywania 2,2-metrowych rowów i wzniesień o kącie 60 stopni.
Czytaj też: Śmigłowce szturmowe Mi-24 pod lupą. Opisujemy najnowszy sprzęt przekazany Ukrainie
Sowieci tak naprawdę zaprojektowali „mini-czołg” z możliwością transportowania piechoty, bo tak właśnie BMP-1 wygląda. Zupełnie jak czołg… tyle że ze znacznie skromniejszym uzbrojeniem i opancerzeniem. To obejmuje niskociśnieniową armatę gładkolufową 2A28 Grom kalibru 73 mm, wyrzutnie 9S428 kierowanych pocisków 9M14 Malutka oraz karabin maszynowy PKT kalibru 7,62 mm sprzężony z armatą. Takie połączenie brzmi wprawdzie przyzwoicie, ale należy pamiętać, że ten pojazd, mogący transportować 11 żołnierzy (3 obejmujących załogę), nie był idealny pod tym względem. Dlaczego? Już tłumaczę.
Działonowy zajmujący się armatą Grom ryzykuje urwaniem ręki przez awaryjny 40-sztukowy automat do ładowania. Sama armata ma z kolei za zadanie zniwelować ograniczenia wyrzutni ppk Malutka, której pocisk kierowany poprzez rozwijany przewód zachowywał skuteczność przebijania 400-450 mm pancerza dopiero po przebyciu 500 metrów. Zresztą nawet sama załoga nie może czuć się aż tak bezpiecznie wewnątrz, bo opancerzenie BMP-1 obejmuje panele stalowe o grubości od 6 do 23 mm, których kąty nachylenia sięgają do 90 stopni.
BMP-1TS, co oryginał trzeba naprawdę solidnie poprawić
Historia BMP-1TS rozpoczęła się w bardzo naturalny sposób, bo po starciach wojennych Ukrainy z prorosyjskimi separatystami na wschodniej granicy kraju w latach 2014-2015. Po tych walkach państwo zdecydowało się ściągać do siebie BMP-1 z zagranicy oraz naprawiać niezdolne do działania egzemplarze, modernizując przede wszystkim systemy łączności.
Na podstawie działań bojowych w tym okresie, Ukraińcy mogli stworzyć kompleksowy raport, który odpowiadał na wszystkie najważniejsze pytania co do tego, jak BMP-1 sprawdza się po kilku dekadach od jego powstania. Najważniejsze wnioski? Potrzeba wymiany tak naprawdę całego uzbrojenia, bo 73-mm armata Grom potwierdziła swoją niską celność, zasięg oraz szybkostrzelność, a pociski Malutka z racji na przestarzałą technologię i zbyt dużą martwą strefę ognia.
Czytaj też: Polskie armatohaubice Krab. Co potrafią te dzieła z fabryk Huta Stalowa Wola?
Z tymi odkryciami Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy postanowił wziąć się za określenie pakietu modernizacji, który mógłby odnowić przede wszystkim BMP-1, ale też BMP-2. Nie bez powodu, a z racji odkrycia, jak ważną rolę w konflikcie odgrywają 30-mm armaty automatyczne. Te są w stanie zwalczać opancerzone pojazdy na dystansie do 1000 metrów, dzięki swojej szybkostrzelności oraz sile ognia i zagrażać nawet tym powietrznym.
Kilka ukraińskich firm otrzymało jasne wytyczne co do pakietu potrzebnych modernizacji, a do testów w 2020 roku wybrano 4 warianty (po dwa od Ukroboronprom i Techimpex). Po testach poligonowych wskazano, że to moduł BM-5 Spis (zwany też Spisa) firmy Techimpex jest tym najlepszym i tak oto powstał BMP-1TS. Zanim jednak przejdziemy do tego, co wieża Spisa ma do zaoferowania, przypomnijmy, że wymagania co do nowej modernizacji BMP-1 obejmowały wiele.
Zacznijmy od tego, że modernizacja miała być możliwie najprostsza, co oznaczało, że jej masa i średnica pierścienia miała pasować do oryginału, aby nie wymuszać zmian w podwoziu. Wymagała też postawienia na automatyczną armatę 30 mm typu ZTM-1, dwa przeciwpancerne wyrzutnie pocisków kierowanych Barier i wreszcie tradycyjny sprzężony karabin maszynowy 7,62. Uzupełnieniem tego ma być uzbrojenie dodatkowe w postaci granatnika automatycznego KBA-117 lub drugiego karabinu maszynowego.
Poza tym modernizacja miała sięgać po celownik termowizyjny, dalmierz i stabilizację całego uzbrojenia, aby zwiększyć możliwości BMP-1 zwłaszcza podczas nocnych i niesprzyjających warunków. Resztę miały dopełniać nowe systemy łączności oraz pozycjonowania. To wszystko zapewniał zwycięski w programie moduł Spisa o wadze bojowej 1,5 ton, który zapewnia 300 sztuk amunicji do armaty 30 mm, 125 granatów do KBA-117, 2000 amunicji do karabinu 7,62 mm oraz parę wyrzutni pocisków kierowanych Barier, które są umieszczone po obu stronach wieży. To oczywiście to, co da się zobaczyć z zewnątrz.
Z kolei to, czego już nie dojrzymy, to rozbudowane systemy dostępne dla strzelca, który może wykorzystywać ten zestaw zdalnie (z wnętrza pojazdu) lub bezpośrednio w dobrze opancerzonej wieży. Do działania wykorzystuje dzienno-nocny system kierowania ogniem, obejmujący zarówno komputer balistyczny, jak i automatyczne śledzenie celów.
Czytaj też: Opisujemy Robot 17, czyli przeciwokrętową wersję kultowych Hellfire
Poza tym BMP-1TS ma też dostęp do nowych systemów łączności oraz nawigacji, stabilizator cyfrowy SINTEZ, dalmierz laserowy, dwie kamery telewizyjne i moduł optoelektroniczny KAZHAN-3K15.
Ukraińskie BMP-1TS to znaczne ulepszenia oryginału, ale niewiele egzemplarzy tego typu wyprodukowano do tej pory
BMP-1TS to bardzo “świeży” sprzęt wojskowy i ciężko się z tym kłócić. Jako że ta wersja ma dopiero dwa lata na karku, nie dziwi nas, że Żytomierskie Zakłady Sprzętu Pancernego, które odpowiadają za przeprowadzanie modernizacji, do tej pory wyprodukowały ledwie ponad 40 wariantów BMP-1TS. Większość z nich trafiła do 53. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej, a część do innych jednostek.